środa, 25 grudnia 2013

. 10 stopni w grudniu

I po Wigilii. W tym roku nadzwyczaj spokojnie i pozytywnie. Bez żadnych pretensji i z usmiechem na twarzy - czy z satystakcją ukrytą gdzieś głęboko w środku. Prezenty rozdane - najważniejsze, że wszystkie trafione. To chyba też jakiś wyjątek w tym roku. Udało mi się zadowolić każdego - chyba, że jutro Pan W. będzie kręcić nosem. Mam jednak nadzieję i przeczucie, że wszystko pójdzie po mojej myśli.
Nie wiem jak inni - ale ja, czuję się dziś tak bardzo zaspana, że najchętniej zasnęłabym w ciepłym łóżku. Jednak na dobrą sprawę wcale nie chce mi się spać. To chyba ta pogoda, dziwny wiatr i 10* na dworze w grudniu powodują, że moja głowa świruje. Zaraz zaczynam pracę nam moim kolejnym tekstem. Z pierwszego wcale nie jestem zadowolona - ale nie nwiem dlaczego opublikowalam go na swoim nowym blogu. O właśnie! Zapraszam wszystkich do poczytania mojego nowego bloga - który funkcjonować będzie na kształt kobiecego magazynu (jednak częsotoliwość dodawania tektów, nie będzie regularna).

Link do nowego bloga podaję poniżej:

czwartek, 19 grudnia 2013

.zjadacz snu i leniwych poranków

Coraz mocniej utwierdzam się w przekonaniu, że jestem typem osobowości samodestrukcyjnej. To nic z tych rzeczy, co bym się miała okaleczać czy robić sobie inną krzywdę. To zupełnie co innego.

Bolą mnie spojrzenia bezdomnych zwierząt .... smutne i przygnębione psie mordki. Bezradne przede wszystkim. I ludzie wydający ogromne pieniądze na najnowsze nowinki techniczne dla swoich ledwo jeszcze mówiących dzieci. 

To samo w supermarketach. Przeładowane wózki toczą się kolejkami do kas - jednak tylko niektórzy potrafią odłożyć coś ze swojego kosza na rzecz zbiórek charytatywnych. Ten przepych i chore wyścigi między rzędami półek. Kto więcej, kto lepiej ... kto drożej. Święta ... 

I ja w tym wszystkim .... Czująca to wszystko bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Coś podpatrzę coś usłyszę ... coś czego widzieć naprawdę nie chcę. I to wszystko męczy mnie w nocy i nad ranem. Przed oczyma mam obce spojrzenia i cudze słowa. Nie potrafię się do tego odciąć. Czuję, że nie potrafię być szczęśliwa jeśli inni wokół mnie nie zasypiają spokojnie.

Sama mam problem. Sama jestem w trudnym położeniu. I staram się tym wszystkim nie przejmować - ale nie potrafię o tym nie myśleć. Nie potrafię planować następnej godziny nie myśląc o tym wszystkim. Chciałabym jakoś pomóc, coś zrobić... Ale kiedy zaczynam działać, okazuje się, że coś zawsze staje na przeszkodzie. Nieudolne prawo lub zwyczajnie bezduszni ludzie.

I tym razem, mimo iż coś się udało załatwić - z przyzwyczajenia mam przeczucie, że przecież nie mogło pójść tak łatwo. Wiem, że odetchnę tylko wtedy kiedy uda mi się zrealizować wszystko po mojej myśli. Czuję się teraz odpowiedzialna za to wszystko bardziej niż kiedykolwiek wcześniej.
Wiem, że kosztować mnie to będzie ogromnego wysiłku - ale wierze się się uda. 

Mój strach rośnie na sile i żywi się mną każdego dnia. Zjadacz snu i leniwych poranków ....

wtorek, 17 grudnia 2013

.zniknę

I co mam teraz myśleć [?] Że wisi nade mną jakies fatum [?] Może to głupie i naiwne ale chyba tak właśnie jest. Inaczej tego wytłumaczyć nie potrafię. Takich rzeczy w ogóle nie da się wytłumaczyć. Kogo mam winić .... do kogo mieć pretensje ... [?] Chyba nic nie jest w stanie ukoić mojej złości i wewnętrznej furii. Staram się zachować spokój ale czuję jak rośnie we mnie ogromna złość i nienawiść - nieukierunkowana.

Staram się myśleć pozytywnie - że dam radę, że da radę. Że się najzwyczajniej uda. Chociaż raz niech się coś stanie po mojej myśli [!!!]. Tak wiele już straciłam. Nie mogę stracić już nic więcej - inaczej sama zniknę.

piątek, 13 grudnia 2013

. kurz

Wieczór ... nie mogę się na niczym skupić. Wcale nie chce mi się dziś czytać ... pisać i myśleć o studiach. Najchętniej posiedziałabym przed tv, którego nie mam i odpłynęła myślami gdzieś daleko.
Minął cały dzień a ja nie zrobiłam praktycznie nic. Coś zaczęłam ..... nie skończyłam. W weekend już nie będzie na to czasu. Choć w sumie nie wiem już jak z weekendem. Mam mieszane uczucia. W sumie dziś nie mam ochoty ani na zdjęcia ani na jakikolwiek wypad. Niby nie zrobiłam nic konkretnego, a czuję się tak bardzo zmęczona .... 

Chyba zmęczyło mnie głowienie się nad prezentami dla wszystkich po kolei. W sklepach 'niby' promocje i super okazje ale tak naprawdę to nic specjalnego. Już nawet nie chodzi o cenę ... wszystko takie tandetne i nieoryginalne. Może zrobię coś sama ... ? Malowane szkło ... ? E tam, po co komu malowane szkło -chyba tylko po to, żeby kurz miał gdzie siedzieć.

Kupiłabym coś sobie ... coś ładnego ... błyszczącego. Jakąś ładną biżuterię .... taką tylko moją .... z charakterem...w moim stylu. Ale jakoś tak mam poczucie, że musze najpierw kupić prezenty darmozjadom i na końcu sobie - z czystym sumieniem. Choć i tak w ostatniej chwili zrezygnuję argumentując, że za drogo, albo, że może ktoś się domyśli i kupi coś dla mnie. Standardowo więc uszczęśilwię wszystkich prezentami i trochę siebie tym, że inni mają. Ja w ostateczności nie muszę. 

Głupio przyglądam się teraz malowanym na mdły,beżowy kolor paznokciom. Dodałam trochę brokatu, żeby mnie nie znudziło od tego patrzenia - nie jest źle. Co chwila rozglądam się po pokoju szukając sama nie wiem czego. Chyba sprawdzam czy kwaitki stoją na swoim miejsci i czy książki nie poszły na spacer. Taka kontrola - czysto nienormalna.

Już od kilkunastu minut powinnam siedzieć w łazience .... kończąc się wycierać. Ale nawet skarpetek nadal nie sciągnęłam z omdlałych stóp. Siedzę i myślę ... wiem i nie wiem o czym. To takie dziwne - to takie moje.

. na ekranie

Jest wczesne piątkowe popołudnie. Słońce złośliwie wlewa się przez okno do pokoju, rozmazując mi obraz na ekranie. Sprzątanie już za mną. Po dwutygodniowej przerwie wreszcie mogłam ogarnąć pokój - wreszcie znalazłam na to czas. 
Wypadałoby zabrać się za książki, ale jeszcze chwilka dla mnie. Muszę przejrzeć allegro w poszukiwaniu pędzli albo patel z cieniami - a co ! Później (jak już skończe czytać itd.) czeka mnie mozolna praca nad pazurkami. 
Jutro zdjęcia na ślubie Martyny - ciekawa jestem jak wyjdą. Trochę się tego obawiam, że coś pójdzie nie tak. Ale, w sumie ... co ma być nie tak.
Później polowanie na łyżyw i małe zakupy świąteczne. Na koniec wieczór przy lapce wina .... 

niedziela, 8 grudnia 2013

. pozornie

Wróciłam. Zaraz zabiorę się za pracę. Tylko jeszcze chwilkę popatrzę w ścianę. Za kilka sekund zejdę na dół po kawę.... i znów będzie wszystko 'w porządku'.

Gdyby ktokolwiek mógł to zrozumieć - ale to niemożliwe.

Czuję się wyprana z emocji. Z zakłopotania przechodzę w obojętność przez złość aż do pozornej bezradności. 


Dużo szczęścia na gruncie nieszczęścia.


wtorek, 3 grudnia 2013

. wyrzuty sumienia

Zaplanowałam wyjazd do Katowic - na ten piątek. Żeby sie oderwać od domu , żeby się trochę rozerwać i uciec myślami od pracy dyplomowej. Ale z dnia na dzień, coraz bardziej czuję, że chyba to nie jest dobry pomysł. Chciałam jechać ... kupić jakieś drobne prezenty na święta, wypożyczyć brakująca książkę i może kupić coś dla siebie. Ale słysząc wciąż o problemach już przed wyjazdem mam wyrzuty sumienia - że w ogóle go zaplanowałam.

Znów biję się z myślami. Jechać czy nie .... Znów się uda czy tym razem nie ? Tak ... wszyscy mówią, że będzie lepiej... jutro. Brednie .... już minęło tyle czasu a ja czuję się coraz gorzej i wcale nie jest lepiej. Zdecydowanie jest gorzej. Nie jestem fatalistką z wyboru. To ciągle ze mną jest - chce czy NIE.



Minusowe temperatury zabierają mi resztki sił. Jestem bledsza niż zykle i zmęczona jak nigdy dotąd. Nic nie dają kolorowe witaminki łykane w maksymalnych ilościach. Spadek kondycji...

I jeszcze niedziela. Już mnie boli ten dzień - to spotkanie już tak bardzo mnie boli. A jest dopiero wtorek. Znów zaczynam ich wszystkich nienawidzić. 

Nie znajduję wytchnienia. Choć staram się robić to co zwykle ... a może trochę więcej. Już nic nie zabija mętnych myśli. Budzę się senna ... kawa nie pobudza ... mdli mnie na samą myśl o jedzeniu. Zaczynam mieć wyrzuty sumienia, że w ogóle żyję. To chyba wszystko moja wina. Tak mi kiedyś powiedzieli. 

sobota, 30 listopada 2013

.obłokiem deszczoywm

I znów to poczucie jakbym patrzyła na to wszystko z boku - a właściwie to z góry, jakbym była jakimś obłokiem - nie burzowym - a deszczowym.
Mówią do mnie - nie chcę słuchać, nie chcę wiedzieć. Najlepiej gdyby w ogóle tego nie było. Niech zniknie cały dotychczasowy świat - zbyt skomplikowany jak dla mnie by żyć. 

"Niech znikną niebo i ziemia i wszystko, co powinno cieszyć mnie - dziś już nie potrafi
Wszystkie drzewa niech swą zieleń stracą, a słońce zgaśnie w środku dnia"


Co mi zostaje .... przeczytać wszystkie materiały do pracy dyplomowej, później zacząć ją pisać. Pisać .. i pisać. Kserować .. drukować ... napisać. 
Od weekendu do weekendu .... od jednego do drugiego i trzeciego spotkania. Tak ciągle. Aż do 'etnego spotkania. 
To już coś.
Chyba chciałabym pomyśleć ... o tym co będzie. Zaplanować sobie najbliższy rok. Chyba to zrobię. Do stracenia nie mam nic.

wtorek, 26 listopada 2013

.nie moje życie

Mojego optymizmu wystarczyło do napisania wczorajszego posta. Z godziny na godzinę cały ten zachwyt życiem mijał aż minął całkowicie - jakąś godzinę temu.

(nie)Potrzebnie zaczęłam się nad tym zastanawiać. Teraz staram się zrozumieć jak się z tym wszystkim czuję - choć wolałabym nie czuć nic. Trzyma ją na rękach ... przytula ... dziwnie na nią patrzy - dziwnie bo nie znałam wcześniej tego spojrzenia. Nie wiem co mam z tym zrobić ... z sobą ... tak małą wobec tego wszystkiego. Nie sądziłam, że kiedyklwiek sama przed sobą się do tego przyznam...jednak ja nigdy nie traktowałam go jak ojca. Był lub go nie było ... raz głośno raz cicho. Nie wiem kim dla mnie jest teraz, kim był - i jakim prawem komplikuje mi życie. Jestem na niego wściekła ... jednocześnie nie chcę lub nie potrafię z tym nic zrobić. Mama .... na nią też nie mogę liczyć pod wieloma względami..... ona sama potrzebuje pomocy. A ja już nie mam siły myśleć o wszystkich ... i na końcu o sobie. Jednak jak zostawić to wszystko co jest  nieodłączną częścią mnie [?] ....  to chyba niemożlie. 
Chciałabym pozbyć się tej pustki, którą wciąż czuję .... poczucia, że nigdy nie będzie dobrze. Chciałabym zamknąć oczy i zapomnieć o tym wszystkim co wiem. 
Niełatwo jest żyć, ze świadomością, że jest się zdanym tylko na siebie. Niełatwo jest żyć z brakiem poczucia przynależności.... tak bardzo niczyja - choć wiem, że są ludzie,którzy bardzo mnie kochają. Nie zmienia to jednak faktu że w pewnym momencie mojego życia zabrakło czegoś więcej niż tylko przelotnej obecności i ciągłych pretensji przeplatanych z kłótniami.
Tak bardzo zaplątana jestem w swoich uczuciach. To chyba nie jest moje życie ... coraz mniej w nim mnie.

poniedziałek, 25 listopada 2013

. pierwszy śnieg

Mimo, że za oknem spadł już pierwszy śnieg, postanowiłam zmienić wystrój swojego bloga zupełnie odbiegający od zimnej aury. Po prostu ... zima uczuć dawno już odeszła. 

Wczorajszy wypad odsypiałam praktycznie cały dzień. Nie udało mi się dotrzeć na uczelnie ...  Chcąc nie chcąc, coś ciągnęło mnie do łóżka. Dopiero teraz czuję się 'jako tako'. Dobrze, że jutro trafił mi się dodatkowy, wolny dzień - inaczej cały ten tydzień były niedospany. Dziś już nie zrobię nic sensownego. Nawet nie myśli mi się zaglądać do książek ... Jutro wstanę wcześnie i zabiorę się za pracę. Może wreszcie pójdę do biblioteki i oddam książki, które przetrzymuję już od czerwca (!!!!).

Własnie kończę pić grzane piwko .... należało mi się po przemarzniętym poranku i nieprzespanej nocy. Tak się zastanawiam co z dalszum ciągiem wieczora. Może film [?] .... nie chyba nie jestem w stanie się skupić na niczym konkretnym. Chyba posiedzę online ... i pójdę spać ... w dwóch parach skarpetek i jego koszulce. 

Coś mi umknęło. Coś znalazłam. Już się nie boję. Mam pewność, że będziemy.

środa, 20 listopada 2013

.odejdź

Patrzą na mnie zdenerwowane i znudzone - kserówki i książki. Dziś nie jestem w stanie zrobić z nich pożytku. Czytam po raz kolejny to samo zdanie - i po raz kolejny staram się zrozumieć o czym było. Jakiś wewnętrzny niepokój - odejdź. Proszę odejdź .... mam dość. Akurat dziś przelało sie wszystko na jedną stronę .... odejdź proszę. 
Mam ochotę usiąść w kącie, i ściskając poduszke rozbeczeć się jak rozpieszczone dziecko. Jednak nic z dziecinnego kaprysu by tam nie było. Tylko nieuzasadniony żal i niemożność pogodzenia się z rzeczywistością.
Odejdź proszę ... zły losie ... nieszczęsny przypadku odejdź już proszę.....


niedziela, 17 listopada 2013

. splot zdarzeń i nieszczęść

Miałam znów nadzieję, że choć przez chwilę uda mi się zachować czysty umysł. Naprawdę miałam taką nadzieję ... ale chyba nigdy tak nie będzie, a ten cały niewyjaśniony splot zdarzeń i nieszczęść jest wpisany w moje życie na dobre. Muszę to przeanalizować. Przemyśleć.... To wszystko choć nie moje i nie przeze mnie ... tak bardzo ze mną się łączy. Muszę podejmować decyzje ... od których będzie zależeć tak wiele ....decyzje te dotkną nie tylko mnie ale i ludzi, z którymi żyję. Chciałabym móc się wstrzymać i nie musieć podejmować takich decyzji teraz. Ale to nieuniknione ... 
Za wszelką cenę chcę być najlepsza.... pod kazdym względem. Pokazać każdemu, że potrafię, że mogę choć zakłądają, że mi sę nie uda . Chciałabym poświęcić temu całą swoją siłę .... temu co wybieam ja. Jak na razie jednak musze ponociś konsekwencję czyichś decyzji. I tak dużo mi to siły zabiera, że nie stracza prawie nic dla mnie samej. 

piątek, 15 listopada 2013

. jesteśmy jakby chorzy

Dziwnie się to wszystko potoczyło. Dziwnie .... Znaleźliśmy dla siebie to czego szukaliśmy .... ale zgubiliśmy coś innego. Ja i mój licencjat .... gorączka i codzienne domowe problemy. Ty i studia, muzyka i jakiś obcy już dla mnie świat. Niby jesteśmy razem, ale żyjemy w zupełnie różnych rzeczywistościach. 
Żadne z nas nie zrezygnuje teraz z tego co jest. Każdy sobie ... dla siebie .... o sobie. Dla 'nas' tylko w wolnej chwili. Przeraża mnie to. Ale już nie denerwuje. Co ma być to będzie ... czy jakoś tak.
Tak widocznie musi być. Nie będe w to ingerować. Niech będzie jak jest ... a jak się to dalej potoczy - zobaczę. 
Oddalamy się od siebie ... nie zaprzeczysz. Czasami zastanawiam się, czy uda się nam przetrwać .... ten dziwny czas kiedy wszystko biegnie szybciej od nas. Wiem, że dystans, który powiększa się między nami ...staje się dla mnie męczący. Rozumiem, że jest teraz dużo obowiązków.... i zajęć .. i czasu jest mało ... Tak jak i Ty poświęcam się swoim sprawom, ale wciąż ciągnie się za mną jakaś myśl, że poza tym nic już nie ma. Nie chcę się tym denerwować, jednak to zmywa mi uśmiech z twarzy. Czegoś mi brakuje ... ale nie chcę o tym myśleć ... nie chcę tego szukać. Nie mam siły ....niech samo znów przyjdzie bądź nie.

Nie ma między nami czułości ... nie ma nic romantycznego. Czar prysł .... To smutne. Zmęczeni ... myślami daleko od siebie. To wszystko nie ma sensu. Nie wiem co się dzieje. Jednak daję ponieść się temu prądowi.... niech niesie mnie gdzie chce. Nie krzyknę stop .... mimo, że boję się trochę nieznanego. 
Co z nami ? ... nie wiem . Co z Tobą ? .... nie wiem. Co ze mną ? .... nie wiem. Wszystko niby razem .... a jednak osobno. Jesteśmy jakby chorzy ....

wtorek, 5 listopada 2013

. chora

Czuję się chora jak tu wracam. Dosłownie odechciewa mi sie wszystkiego. Wciąż to samo -  ten sam niezadowolony wyraz twarzy, ten sam program w telewizji, to samo miejsce na wersalce. Przeraża mnie to bardziej niż cokolwiek innego. Bezczynność  i brak jakichkolwiek aspiracji by coś zmienić. Tak przecież najwygodniej - stać w miejscu i czekać aż inni coś zrobią. Do minimum ograniczyła swoje obowiązki. To wszystko jest tu takie monotematyczne. Rano - zawsze niezadowolenie, kawa i krzyżówki, po południo tv i spanie a wieczorem serialowy maraton i znów łóżko. I zamiast pacierza czy dobrego słowa ... na dobranoc czat internetowy. Nic nie mówi ... nie chce... nie potrafi. Drażni mnie jej pieprzone marudzenie, jej bezczalnie żałosny stan bycia - to nie, tamto nie - bo się zmęczy biedna. Nie rozumiem jak można marnowac sobie życie.... Wpędza mnie to wszystko w jakieś zdenerwowanie i niepokój... powol mam dość.

niedziela, 3 listopada 2013

.przemilczy

Odoszę wrażenie, że nie mówi mi wszystkiego. Coś ukrywa, przemilczy .. on czy ona. Nie wiem. Wyraźnie czuję, że coś co mnie dotyczy, dzieje się jakby poza mną. Denerwuję się ciągle, bo to poczucie bez przerwy mi towarzyszy. 

. myśli różne

Boli mnie głowa. Pewnie przez paskudną pogodę... wywiało mi trochę dzisiaj. Stres i zmęczenie ... smutne myśli mają wpływ na moją bolącą głowę - tak myślę. A może to nic z tych rzeczy - po prostu boli mnie głowa.

Za oknem już dawno ciemno i ponuro. Dobrze być już w domu ... chociaż nie do końca. Chyba chciałabym trochę czegoś innego.

Jutro kolokwium - i nie wiem czy cokolwiek potrafię, Niby coś tam się uczyłam, ale nie jestem przekonana co do swoich umiejętności.

Rozczesuje posklejane lakierem włosy - delikatnie by nie poszarpać końcówek. Jutro rano je umyje - dziś nie mam siły. Poza tym  - lubię zapach szamponu z samego rana [ to chyba dziwne ] .

Ogólnie patrząc w bardzo bliską przyszłość to muszę przyznać, że zapowiada się tydzień pełen wrażeń. To dobrze - spalę trochę kalorii co w ten weekend niepotrzebnie nabyłam.

To chyba wszystko ... co chciałabym teraz tutaj napisać. W głowie kłębią się jeszcze myśli ale nie chcę poruszać nowego wątku kiedy nie znam wszystkich odpowiedzi. Jakby to ujął 'nadredaktor' jestem na etapie gromadzenia danych.

.dObranOc


czwartek, 31 października 2013

. w sam raz

Najchętniej zabrałabym ze sobą swoje rzeczy i zaczęła gdzieś daleko, na nowo układać wszystko. Zabrałabym ze sobą kaktusy ... zdjęcia ... kilka sukienek ... ciepły sweter i buty na obcasie. Szminki ... pudry ... tusze do rzęs spakowałaym obowiązkowo. Sfatygowaną, ulubioną poduszkę ... i polarowy koc upchnęłabym w walizce. 
W głowie układam meble w swoim nowym mieszkaniu ..... maluję ściany na ciepłe beże i brązy. Na półkach układam książki, notatki z wykładów i zdjęcia mojego kochanego jamnika. Kilkanaście kolorowych kubków poukładałabym w kuchannej szafce. Wszystko moje ... na swoim miejscu ...po mojemu. W tłe leciałby moja muzyka ... nie za cicho, nie za głośno - w sam raz.
Nie mogę zostawić za sobą ... wymienić na lepsze tego co 'nie moje' . To w jakmś stopniu jest częścią mnie - niechcianą częścią mnie.
Jeszcze wczoraj byłam siebie pewna ... 


poniedziałek, 28 października 2013

. koleżanka



Nie moge znieść tego ciągłego dystansu. Tej niepewności .... nie zniosę. Wiem, że nie moge teraz się poddać ... nie mogę być słaba. Jednak Twoje zimne spojrzenie ... kontroloane gesty i słowa. Brakuje Ci pewności ... a mnie niepewność bezlitośnie nęka.

"Koleżanka" - to słowo rani bardziej niż jakiekolwiek inne. Chcesz dowodów na moją szczerość ... na to kim jestem i czego chcę. Nie wiem jak przekonać Cię do tego co czuję. Przecież wyjście na lody czy do kina nic nie zmieni .... ciągle zastanawam się co mogłabym zrobić ... o czym Ci opowiedzieć. Żebyś tylko uwierzył .... Wszystko co przychodzi mi do głowy wydaje mi sie takie banalne. I zegar, który nade mną tyka ... nie wiem kiedy skończy odliczać ....

Boję się, że jest już za późno ... że już mi nie zaufasz, że ja nie zaufam Tobie. Strach stoi na równi z tęsknotą i niepewnością. To wszystko ... takie obce ... a jednak znajome. Niby Ty ... niby ja ... nie my . Nie rozumiem .... 

Trzymasz mnie na dystans .... jak kogoś zupełnie obcego. Czuję, że nie chcesz mnie wpuścić do swojego życia ... nie teraz ... czy w ogóle ... [?] Ciągle czerwone światło .... wiem, że jeszcze bronisz się przede mną - rozumiem. Boisz się zaryzykować ... ze mną. Mimo wszystko się boisz ... 

Czekasz na działania z mojej strony ... chcesz coś zobaczyć .... uwierzyć ... zaufać ... wciąż czekasz. A ja czuję, że nie jesteś do końca pewien czy jest to warte zachodu .....  Czuję z Twojej strony jakąś niechęć, której nie potrafie określić ...

Mimo wszystko spróbuję .... choćbym miała siebie całkowicie zatracić w tym wszystkim .... bo czuję, że warto .... wiem, że jeszcze długo będzie nas boleć to wszystko, ale mam nadzieję.... tak wielką... że nam się uda.

środa, 23 października 2013

. o jeden oddech więcej

Zastanawiasz się kim jestem  .... Trochę zdziwiło mnie, że zatrzymałeś się nade mną dłużej niż chwilę. Choć bym chciała, nie odpowiem Ci na to pytanie ..... możesz sam spróbować zbudować sobie w głowie obraz mojej osobowości. Ja sama jednak nie potrafię tego okreslić. Wiem jedno - na szczęście i nieszczęście zadajesz się ze skomplikowaną kobietą.

Co do mojego bloga ... może rzeczywiście przeważają tu pesymistyczne klimaty. Chyba nie miałam takiego zamiaru, dodając tu pierwsze posty. Blog ten stał się jednak w pewnym sensie miejscem, gdzie mogę swobodnie zostawić poza sobą [częściowo] wszystkie moje złe myśli ... wątpliwości i smutki. Nie chciałabym chyba zadręczać swoimi przemyśleniami moich znajomych .... chyba nie mam nawet takiej osoby, której mogłabym opowiedzieć wszystko. Chyba nikt by mnie nie zrozumiał .... choć nie wiem, bo nie próbowałam. Może właśnie w obawie przed niezrozumieniem zaczęłam pisac tego bloga.

Co do mnie samej .... ciągle stoję w kropce. Choć coraz częściej zaczyna ona przypominać kałużę ... Chciałabym ale nie wiem .... może tak a może nie ... zobaczymy.... poczekamy, może coś się stanie. Chyba jednak nie. Nie chcę niedomówień ... nie chcę się domyślać.... [choć ciągle wymagałam tego od innych]. Macie rację. Już nie może [lub nie powinno] być gorzej. Dlatego więc ..... układam na nowo ... [choć może za wcześnie] ... na nowo układam siebię.

I znów jakaś myśl przebiegła przez głowę ... o Tobie czy o mnie. Nie ważne. Niech już nie biega ... nie krzyczy, nie robi zamieszania. Chcę usłyszeć ciszę....usłyszeć więcej o jeden oddech o jedno mrugnięcie oczu.


poniedziałek, 21 października 2013

. tylko

Wszystko wydaje mi się takie trudne i odległe. Odnoszę wrażenie, że z niczym sobie nie radzę, że ludzie dziwnie się na mnie patrzą. Na nic mi malowanie paznokci ... podkręcanie rzęs ... na czekoladowy brąz malowanie szminką ust. Widzę jak zgasły mi oczy .... 

Znów boję się i głupio ryzykuję ... na zmianę i do znudzenia. Między zdrzeniami ... gdzieś w potoku myśli, znów pustka. Nieuzasadniona pustka, co jak cień za mną chodzi. Sama już nie wiem jak mam sobie pomóc. Powinnam chyba zostawić gdzieś poza sobą te myśli, wspomnienia, przeżycia. To nie żal .... to nie tęsknota ... to jakiś dziwny ból .... jakaś złość.

Boję sie, że pozwolę wejść w moje życie komuś, kto w ogóle na to nie zasługuje. Komuś, kto w nie wejdzie, narobi bałaganu i wyjdzie zatrzaskując za sobą drzwi. Czuję, że jestem jeszcze słaba, naiwna... i choć boję się to chciałabym móc komuś zaufać. Zaryzykuję ... ? Czy odpuszczę ... ? Nie wiem .. i nie zastanawiam się nad tym w ogóle. Wiem, że to nie zależy ode mnie - to co wpłynie na moją decyzję. Niech więc się dzieje co chce. Może nie będzie aż tak źle ... i może nie wpadnę w objęcia kogoś, kto będzie chciał mnie tylko zranić.

niedziela, 20 października 2013

. nijakie

Nie wiem od czego zaczać. Znów czuję się dziwnie robita. W zasadze nie wiem czy to przez to przeziębienie czy może przez coś innego. Zaraz skoczę do kuchni i zaparzę sobie kawy. Miejmy nadzieję, że ona pomoże. 

Wszystko zdaje się być takie nijakie. 


piątek, 18 października 2013

. postanowiłam upaść

Powoli odnajduję spokój. Trochę pozorny, bo jeszcze niektóre słowa, zdjęcia czy skojarzenia potrafią rozmyć chwiejną wciąż pewność siebie. Przynajmniej wdrożyłam się w uczelniany system ... nie jestem już tak bardzo senna i może nawet nabrałam większej chęci do pracy. Staram się wszystko układać, segregować .... czasami szufladkować. Jak już wcześniej wspomniałam ... odpuściłam sobie poszukiwanie 'pocieszenia' w tym całym zamieszaniu. Postanowiłam upaść z tym wszystkim i wstać na nowo. Nie biorę pod uwagę tego co czuję. Staram sie oddalić od siebie wszelkie sentymenty, wzruszenia i chwile niepewności. Skupiam się na tym co robię ... i sięgam po wszystko ... nawet po to czego brać nie powinnam. Znów wychodzę z założenia, że raz się żyje .... nie patrzę na to co powiedzą inni i buduję nową siebie - taką sprzed lat. 

środa, 16 października 2013

. sama przed sobą

Dopadło mnie wredne przeziębenie - zimne poranki przyprawia mi bólem głowy. Standardowo łykam kolorowe witaminki, żeby całkowicie się nie rozłożyć. Teraz jakiekolwiek nieobecności na uczelni nie są wskazane. Tylko w ciągu ostatniego tygodnia przybył mi jeden segragator kserówek, o książkach już nie wspominając. A co za tym idzie, ja dorobiłam się okularów, bo biedne oczy nie dają już rady czytać ciągiem lejących się literek. Zaraz wychodzę na pks i z powrotem wracam na uczelnię. Pogoda nie zachęca do wychodzenia z domu, ale co zrobić....
Czuję się coraz bardziej zmęczona ..... kawa za kawą, energetyki .... już nie pomagaja. Spać też na dobrą sprawę nie mogę. Ciągle nękają mnie dziwne sny, choć nie tak straszne jak jakiś czas temu. Może już nie roglądam się w poszukiwaniu znajomych twarzy. Odpuściłam sobie czyjąkolwiek obecność. Wypatruję teraz spokoju, ukrywam się sama przed sobą i tak samo chyba ukrywam to co naprawdę czuje.... Musze dać sobie czas - to pewne, bardziej niż cokolwiek innego.

sobota, 12 października 2013

. miał rację

Sobotni wieczór - przed tv. Jednak moje zainteresowanie ogranicza się tylko do spoglądania na ekran w przerwie w patrzeniu na telefon. Głupia czekam na cokolwiek, choć wiem, że pieprzona komórka nie zadzowoni. Zawiodłam się ... na tych, na których ostatnio liczyłam. Na co ja głupia liczyłam ... To było normalne, że wykorzystają mnie i zostawią wtedy kiedy nie będę już nikomu potrzebna. Ha! więc mam w zasadzie to na co zasłużyłam. Zacznam wierzyć, ze miał rację gdy mówił, że mi sie należy i że nigdy nie byłam fair. Teraz więc wraca do mnie ze zdwojoną siłą każda zła myśl, która kiedykolwiek przeszła mi przez głowę. Czuję, że zniszczyłam sobie rzeczywistość, w której nie potrafię się odnaleźć. Jednak myśl o tym co było także nie sprawia, że staję się spokojniejsza. Widzę jak sama upadam i słyszę jak upada on. Nie mam już siły ... i serce pęka ... z żalu i poczucia winy.

piątek, 11 października 2013

. głupie serce

Znów dziwny sen. Całkiem niepodobny do poprzednich. Jednak dziwnie się po nim czuję. Już nie przestraszona ... ale ... w zasadze nie wiem jak.
Od rana czuję dziwny ucisk w klatce piersiowej. Ciężko się oddycha, a każdy wdech powietrza przynosi ból. Może to tylko z przemęczenia i nerwów - mam taką nadzieję. 
Po śniadaniu zabrałam się od razu za sprzątanie pokoju ... nie zajęło mi to zbyt wiele czasu, bo ostatnio jak nie mogę znaleźć sobie miejsca to najzwyczajniej sprzątam. Posegregowałam notatki i kserówki ... wszystko oznaczone innym kolorem ... podpisane i zapakowane do osobnych teczek. Idealny porządek, którym sama mogę się napawać. Wszystko sterylnie czyste ... poszufladkowane. Tylko ja jakaś taka rozkopana i nieuporządkowana.
Do herbaty dodaję 15 kropelek na uspokojenie. Nie sądziłam, że kiedyś po nie sięgnę. Ale naprawdę nie czułam się nigdy tak bardzo 'ciężka' i nie bolało mnie nigdy tak bardzo jak teraz - głupie serce. Chyba powinnam iść do lekarza ... ciągle czuję się zmęczona i brakuje mi tchu. Wiem, wiem ... nie powinnam się denerwować ani niczym przejmować. Ale dobrze wiecie, że tak się nie da. Zawsze jakoś podświadomie wracam do tego co powoli zaczyna mnie wykańczać.
Kropelki zacznijcie działać ... akurat kiedy jestem sama w domu, głupie serce chce odwinąc jakiś numer. Spokój! Rozumiesz ?! Spokój głupie serce ! 
Dla bezpieczeństwa chodzę wszędzie z telefonem w kieszeni ... nie zamknęłam wejściowych drzwi, gdyby to jednak trzeba było mnie zbierać z podłogi ... Ale jestem dobrej myśli ... głupie serce uspokoi się i będzie dobrze.

czwartek, 10 października 2013

. czuję w sercu żal

Sen nie przynosi wytchnienia. Co noc budzę się przestraszona ... tak bardzo, że nie mogę już zasnąć ... i tak do rana ... i tak każdej nocy. Ciągle myślę o tych sennych obrazach ... bez przerwy prześladują mnie sceny tych snów. Odnoszę wrażenie, że coś wisi nade mną ... że coś się stanie ... nic dobrego - tak czuję. Boję się ... oglądam się za siebie, gdyby to mnie coś groziło. Czuję się niepewnie.... bardziej niz kiedykolwiek. Czuję, że coś ciągle ze mną jest - czyjeś myśli [?].
Straciłam apetyt ... na wszystko ... w zasadzie wszystko już straciłam. Teraz mogę powiedzieć szczerze : czuję się nieszczęśliwa.
Już nie drażnią mnie spojrzenia innych ... teraz się ich boję. Tak samo mocno jak innych zwykłych rzeczy.


poniedziałek, 7 października 2013

.niezdrowe rumieńce rozhisteryzowanych zmysłów

Dni stają coraz bardziej nieznośne. Sama z sobą nie mogę już wytrzymać. Ciągły ból głowy nie poprawia i tak już beznadziejnej sytuacji. Wszystko poszło nie tak jak trzeba. Życie wypadło mi z rąk ... a może to tylko ja wypadłam z gry. Boli to wszystko, co stało się bez mojej wiedzy ... jakiś wewnętrzny wstyd ... poczucie bezsilności ... ciągłe zdenerwowanie. Jak mogłam do tego dopuścić ... Gra pozorów wywróciła mi wszystko do góry nogami. Na twarzy, czuję wciąż gorący rumieniec zakłopotania. Brakuje mi słów i rozsądku by to wszystko zrozumieć. Ach nie tak miało być ... przecież to nie tak .... Już za późno. Już nie cofnę czasu .. mogę tylko żałować, że nie zaufałam swoim przeczuciom.
Przyznaję ... pogubiłam sie w tym wszystkim. Widzę, choć wolałabym nie widzieć ... te wszystki upadki ... zgubione spojrzenia .. drżące ręce ... złamane serca. To wszystko nie miało tak wyglądać.... dlaczego więc coś poszło nie tak jak planowałam ... czemu coś na przód wyrwało się bez mojej wiedzy !?

sobota, 5 października 2013

.poduszki


Myślałam, że z czasem będzie łatwiej. Kolejny raz się myliłam. Bezlitośnie zabijam czas...dziś rano sprzątaniem, później spacerem z dżamnikiem. Teraz wypadałoby się położyć i zasnąć ... na godzinkę, może dłużej. Choć coś mi podpowiada, że nie powinnam kłaść się do łóżka. Czeka na mnie trochę kserówek...książki ... więc może tym się zajmę. Nie .... nie dam rady na niczym się skupić. Idę po poduszki... i niech się dzieje co chce. 

czwartek, 3 października 2013

.zmarznięte kształty drzew

Czwartkowe popołudnie. Słońce ogrzewa zmarznięte kształty drzew. Kończę pić pierwszą dziś kawę. Zaraz zabieram się za czytanie pierwszych w tym roku akademickim kserówek. Trochę tego jest - czym byłam zaskoczona, bo myślałam, że na III roku będzie mniej pracy ze względu na licencjat. Grubo sie pomyliłam. Zapowiada się bardzo ciężki - o ile nie najcięższy semestr. Kolorowymi zakreślaczami zaznaczyłam w kalendarzu wszystkie ważniejsze dni. W zasadzie mój weekend już się zaczął, z racji tego, że piątki mam zawsze wolne. Ale nie w głowie mi na razie zabawy czy wypady na miasto. Chcę dziś zacząć i skończyć jutro większość rzeczy. Możliwe, że weekend będzie miał dla mnie coś miłęgo w zanadrzu - na co w zasadzie bardzo liczę. Dlatego nie chcę marnować ani chwili i zabieram się za kilka minut do czytania. 
Bardzo się cieszę, że nie mam czsu na rozmyślania ... czasu na głupoty... dobrze mi zrobi coś czuję taki maraton kserówkowy. A reszta .... niech się dzieje co chce.

środa, 2 października 2013

.głupie myśli

Wstaję później niż zwykle. Przedłużam chwile pod kołdrą by tylko nie budzić się i nie mysleć ... Pogoda za oknem wcale nie zachęca do robienia czegokolwiek. Dłonie zaczęły robić się coraz bardziej szorstkie. Zimny wiatr niesie zimę. Myślami uciekam ciągle ... w jedno miejsce ... jedno spojrzenie, którego się boję, które jest mi jeszcze obce. Wiem, że nie powinnam teraz tak myśleć ... wiem, że to chyba nie najlepszy pomysł. Ale głupie myśli lecą... gdzieś same.

niedziela, 29 września 2013

.czuję tylko złość


Mam w sobie tyle siły. Czuję tylko złość. Już nie cieszy mnie malowanie rzęs...strojenie się przed każdym wyjściem. Czuję się jak bezpański pies, którego każdy tylko przegania. Widzę jak sciągają mnie w dół ... to poczucie bezsilności...ta pustka i złość. Mam wrażenie, że nikomu nie mogę ufać .... a właśnie teraz potrzebuję ciepłych dłoni. Brakuje mi czyjegoś oddechu na ramieniu, poczucia, że nie jestem tu sama. Na własne życzenie ... znalazłam się w tym miejscu, gdzie każda wolna myśl szuka właściciela.

wtorek, 24 września 2013

.niepokój

Dziwnie się czuję. Nie sądziłam, że serce naprawde może boleć....z tęsknoty ... z zawodu ... z żalu. Dziwny ucisk w żołądku, brak apetytu, ciągłe drżenie rąk. Niepokój. Staram się skupić na pracy, ale nie mogę zebrać myśli. Myślałam, że od razu poczuję ulgę lub, że od razu będę żałować. Ale to nic z tych rzeczy. Wszystko jest dziwne... wszystko takie obce. Ciągły strach .. ciągłe czekanie na odpowiedź-czy dobrze zrobiłam ?. I świadomość, że Ty też gdzieś ciągle o tym myślisz, że tęsknisz i czekasz. To trudne i naprawdę mocno boli. Nie potrafię wybrać, choć już raz wybrałam. Oczy zalewam łzami...ciągle walczę z bólem, który nieustannie mnie pilnuje. Nie wiem czy to żal ..... czy pustka. Próbuję wytrwać przy swojej decyzji, powtarzając sobie te argumenty, które zdecydowały o tym, że postanowiłam odejsć. Jednak przywiązanie .... wspomnienia i to cholerne poczucie, że cierpisz nie dają mi spokoju. 

"....z miłości leczy tylko śmierć..."

piątek, 20 września 2013

.coś zawsze spada z nieba

Za późno poszłam spać i za wcześnie musiałam się zbudzić. Za mało snu na tak zimne dni. Ciągle uciekam przed samą sobą i całym światem. Ciągle przymykam za sobą drzwi. Nie rozumiem, nie czuję, nic nie widzę. Dziś nawet na literki na klawiaturze uciekają ode mnie, a może ja celowo je omijam. Marzną mi dłonie.


Zastanawiam się, co się liczy. Co jest ważne i niezbędne, a bez czego mogę się obejść. Wiem, że dla wielu miłość jest najważniejsza. Kiedyś też tak myślałam, chciałam miłości czystej i bezwzględnej. Jednak z czasem moje oczekiwania ... moje potrzeby i wizja życia zmieniły się. Zbyt wiele się zdarzyło, bym mogła wierzyć tylko w miłość ... wierzyć, że to ona jest najważniejsza. Tak, jest bardzo ważna, ale nie najważniejsza. Nie dla mnie. Poznałam trochę życia i ludzi od tej gorszej strony i wtedy miłość nie dała rady ... nie mogła mi pomóć. Tylko na siebie, na swoje zdolności i siłę mogłam liczyć. 
Wydaje mi się, że miłość ... jest dla ludzi szczęśliwych, którzy mają farta w kieszeni. Mnie już dawno przestało to bawić... pociągać i cieszyć. Fakt, brakuje mi czyichś dłoni ... czyjegoś ciepła i spojrzenia które mnie uspokoi, ale to wszystko. Love story z happy end'em nie jest dla mnie - tak czuję. Nigdy nie byłam osobą pogodną. Ulice przemierzam z kamienną twarzą, tak by każdy wiedział, że jestem kobietą silną bez sentymentalnych dodatków. Drażni mnie ciągłe słodzenie sobie .... ciągła przesadna uprzejmość ... mdli mnie na widok par całujących się na ulicy. Ach, może przesadzam ! Może totalnie zwariowałam ! Być może .... ale czuję się chora, że nie potrafię być szczęśliwa. I nie chcę na dobrą sprawę, bo kiedy tylko uśmiechnę się na chwilę, coś zawsze spada z nieba i zbija mnie z nóg. Chyba wyrosłam z miłości, która oczekuje przytulania, całowania się i chodzenia za rękę. Już tego nie potrzebuję. Co innego być dla kogoś partnerem i inspiracją. Co innego czuć ten dziki dreszcz i niebezpieczne pożądanie. Kiedyś coś takiego czułam... kiedyś przez chwilę miałam to w rękach. Ale to nie był czas by móc to zrozumieć... to nie był czas by bawić się w poważne związki. Wtedy jeszcze chciałam by ciągle mnie przytulał. Dziś potrzebuję równego mi partnera, który będzie dotrzymywał mi kroku .

środa, 18 września 2013

.resztki emocji

Dziś wyjątkowo dłużyła mi się droga do redakcji. Pociąg leniwie sunął po torach w zwolnionym tempie. Wszystko było takie senne...takie nieosiągalne i obce. Zaspana jeszcze, poddałam się melancholijnej melodii poranka. 
Ostatnio ... wszystko mnie męczy. To co dotąd było moim całym życiem, teraz jest przekleństwem. Nie chcę już o tym myśleć, ale ciągle wracają te przemyślenia bez mowy końcowej. Coraz bardziej obojętna jestem. Coraz mniej interesują mnie rzeczy i ludzie. Czuję, jakbym istniała gdzieś poza całym światem. Jakbym tylko oglądała go zza szklanej ściany. Przyglądam się .... widzę .... nic nie czuję. Wczorajszy deszcz zmył ze mnie resztki emocji. To dziwne, nic nie czuć. Ta pustka jest gorsza niż złość czy smutek. 

Widzę jak opadasz z sił i znów się podnosisz. I tylko widzę. Nic więcej. Nie potrafię dać Ci niczego więcej. Czuję, że tylko smutek mogę dziś ze sobą nieść.

piątek, 13 września 2013

. nie w ten weekend

Wstałam dziś wcześniej niż planowałam. Coś jakby podświadomie kazało mi zwlec się z łóżka. Jakby miało się coś wydarzyć ... jakby dzisiejszy dzień miałby być inny niż pozostałe. Może coś w tym jest ... a może nic. Dziś piątek. Ostatni dzień w redakcji w tym tygodniu. Jutro wesele. Nie bardzo mi to wszystko pasuje. Chciałabym trochę odpocząć, ale chyba nie w ten weekend. 

wtorek, 10 września 2013

.coś w ten deseń

Jest kilka minut po 15. Zaraz pakuję rzeczy i wychodzę. Napisałam mniej więcej co miałam napisać...wybrałąm zdjęcia do fotorelacji z zawodów pływackich ... przeprowadziłam kilka rozmów ... spisałam słowa słyszane na kartkę. Zostało mi tylko uprzątnąć swoje biurko i umyć zaschnięty kubek po kawie. Za oknem, pogoda nie może się wyklarować. Słońce nieudolnie przeciera sie przez szare chmury. Dobrze, że chociaż nie pada. Jak zwykle parasolka została w domu.
Nie chcę jeszcze wracać do siebie. Ale na dobrą sprawę nie mam innej alternatywy. Sama nie będę plątać się po mieście. Jeszcze zaczęłabym rozmyślać.. wymyślać. Lepiej nie. Gdyby jednak jakaś duszyczka zaproponowała mi spacer czy kawę czy nawet rozmowę w biegu, chętnie bym skorzystała. Mam tyle do opowiedzenia ... ale nie tak w powietrze, nie tylko po to by usłyszeć 'yhm'. Powiedzieć coś ... dowiedzieć się więcej-coś w ten deseń. Jednak czuję, że nie będzie mi dziś dana wymiana myśli. No chyba, że przez skype czy sms. Ale to nie to samo. Brakuje mi ludzkich spojrzeń, czyjejś zaskakującej mimiki i zadziwiającej intonacji głosu. A będzie tak jak zawsze, wrócę do domu ... zjem coś ... zerknę na jakiś głupi serial ... zaloguję się do wirtualnego świata i zasnę w okolicach godziny 22, lecz nie później. No nic, zamykam laptopa, pakuję manatki i idę wypełniać codzienność.

niedziela, 8 września 2013

. trochę na bok


Coś sprawia, że czuję się lepiej. Coś mnie uszczęśliwia na chwilę ... może dwie. W tym całym zamieszaniu... w tej ciągłej niepewności odeszłam sama ... trochę na bok... trochę dalej. Czasami w tym wszyskim dopada mnie samotność ... złość ... na koniec bezsilność. 
Niby wszystko w porządku, ale nie tak jakbym chciała. Spokojnie... pozornie .. bo coś w powietrzu ... coś krąży... i miesza mi w głowie .... Chciałabym odpocząć od samej siebie ... zobaczyć to wszystko z dystansu .. albo w ogóle nie patrzeć, nie myśleć. Cały mój świat opada z sił .... i czuję , że sama niedługo upadnę. Nie wiem naprawdę czego chcę ... i nie wiem co jest słuszne a co nie. Cały mój system wartości załamał się w jednej chwili. 

sobota, 7 września 2013

.na zmianę ufam i wątpie

Ciepłe wrześniowe powietrze zawiało mi głowę. Wyostrzyły się wszystkie zmysły .... nowe zapachy ... dobrze znane mrowienie w dłoniach. Trochę jakby zaspana ... trochę zagubiona. Choć wszystko co wokół wisi na cienkich nitkach - czuję się dobrze.
Mam wrażenie, że zaczyna się wiosna. Pogoda funduje nam ciepłe, słoneczne dni pachnące czymś nowym, co na swój sposób mnie ponieca ale i przyprawia o dreszcze. Tak bardzo uwielbiem ten stan .. to jednoczesne uczucie podniecenia i strachu.
Praktykowe szaleństwo już nie przeraża mnie tak bardzo jak na początku. Staram się podchodzić do tego z jak największym dystansem. Fakt faktem, nie ominą mnie momenty rozczarowań, ale może nastąpnym razem nie uda się im mnie tak łatwo zaskoczyć. W końcu nie z takimi "problemami" sobie radziłam.  W zasadzie z nutką niecierpliwości oczekuję poniedziałku.

czwartek, 5 września 2013

.potrzebne są zmiany

Po woli tracę nadzieję, że coś może się udać. Przez chwilę nawet myślałam, że coś się zmieni. Jednak nic się nie zmienia ot tak. To tak jakbym chciała zmienić bieg rzezki. Niewykonalne ....
Staram się ułożyć w głowie wszystko to co widzę i słyszę, jednak to nie takie proste. Chyba odpuszczę sobie to wszystko. Tak jak powoli tracę wiarę, że nadaję się do pracy w redakcji, tak powoli tracę nadzieję, na to, ze coś się zmieni. Tak jak dostrzegałam rzeczy, które nas łączył... teraz dostrzegam tylko, które nas dzielą.. a te mnożą się bez przerwy. Ciągle zdenerwowana... ciągle obserwuje...oceniam... bez sensu to wszystko. Chyba mam dość.... chyba nie chcę już się w to bawić ... tak bawić .. to tylko zabawa. Czuję, że znalazłam sie w takim momencie życia, kiedy chciałabym jakiejś stabilizacji i pewności....czuję, że potrzebne sa zmiany.

. # 4

Kolejny dzień praktyk. Dopiero czwarty ... a mógłby być już to półmetek tego wszystkiego. Tak bardzo cieszyłam się na wrzesień, a teraz chcę by był już październik. Może jeszcze wszystyko się jakoś ułoży, może powinnam dać sobie więcej czasu na wdrożenie się do nowego środowiska. Może .... 

czwartek, 29 sierpnia 2013

.przeze mnie

To chyba za daleko zaszło. Nie mam prawa łamać Ci serca i mącić duszy. Nie mam prawa czynić Cię takim jaką ja jestem. To moje życie sprawiło, że jestem zepsuta i bezuczuciowa. Ciebie nie mogę pozbawić uczuć i nadziei.
Czuję się okropnie. Już wtedy gdy siedziałeś obok, nie mogłam patrzeć Ci w oczy. Czułam jak bardzo zła jestem przy Tobie... jak niewdzięczna i podła. Na nic już moje łzy, na nic wyrzuty sumienia. Dolałam oliwy do ognia. I zamiast być teraz przy Tobie i wspierać Cię, tak jak Ty robiłeś to, gdy leżałam na dnie... zamiast tego, odrzucam Cię jeszcze bardziej.

Nie mogę teraz nic zrobić. Nie ma Cię już tutaj, obok mnie. Przez chwilę miałam nadzieję, że zawrócisz... lecz po co właściwie... nie miałeś po co wracać.

Mam nadzieję, że wrócisz bezpiecznie, że znajdziesz się w swoim łóżku .... rozbity przeze mnie, lecz bezpieczny.

Tak bardzo Cię przepraszam.

.nieprzespana noc

Za mną nieprzespana noc. Dziś czeka mnie ciężki dzień. Nie obejdzie się bez łez, podniesionych tonów i żalu. W myślach odwlekam tę chwilę, jednak wskazówki zegara nieuchronnie biegną do przodu.
Chciałam zdecydować...podjąć jakąś decyzję. Jednak za każdym razem potok łez zalewał mi głowę.  Tak wiele tu miejsc i spraw, zwykłych rzeczy, które bezczelnie się z Tobą kojarzą. Nie mogę oderwać się od tego i racjonalnie spojrzeć na to wszystko. Coś zawsze mi Ciebie przypomina. Coś ciągle każe mi myśleć.
Gdyby to mogło być proste. Gdyby to nie musiało tak boleć. To moje gdybanie staje się już męczące.

Chcąc podsumować najprościej to wszystko na "za" i "przeciw", sprawa staje się jeszcze bardziej skomplikowana.

Mam ogromną świadomość, że nie spotkam już nigdy w życiu tak dobrej osoby jak Ty. Nie wiem dlaczego akurat ja trafiłam na Ciebie, i nie wiem po co komu było nasze spotkanie. Może ten fakt, też powinnam wziąc pod uwagę...? Być może.
Wiem, że zrobiłbyś dla mnie wszystko ... wiem, że robiłeś wszystko co w Twojej mocy. Zawsze gdy tylko Cię potrzebowałam-byłeś.
Nigdy mnie nie okłamałeś...nigdy nie oszukałeś. Zawsze szczery i uczciwy, nawet jeżeli sam na tym traciłeś.
Pewnie przymykałeś oczy na wiele moich wybryków. Bo kto jak to, ale ja święta nie jestem. Z pewnością przemilczałeś kilka słów.

Jednak wiem, że niektóre rzeczy robisz tylko dlatego, bo ja tego chcę. Specjalnie przywiązujesz uwagę do spraw, które ja chciałabym, żeby były dla Ciebie ważne. To ja wybieram Ci hierarchię wartości. Z pewnością, robisz rzeczy, których nie chcesz, lub uważasz je za niepotrzebne. A to tylko dlatego, że ja tego chcę...
Brakuje nam tematów do rozmów. Nie mamy współnych zainteresowań ... razem a jednak osobno. 
Różni się nasze widzenie świata, różni nas zwyczajny tryb codziennego życia. Oboje chyba nie zrezygnujemy ze swoich przyzyczajeń. Oboje trwać będziemy przy swoim.

Nie wiem, co jest dobrym rozwiązaniem. Powinniśmy dać sobie czas ? Czy może definytywnie się rozstać ? Nie wiem czemu chce mi się teraz płakać. Czemu mam Cię dość kiedy jesteś obok i dlaczego żałośnie tęsknie gdy Ciebie nie ma. Nie wiem co się z nami stało. Wiem tylko, że boje się tego co dziś się wydarzy.

środa, 28 sierpnia 2013

.przelotem

Wszystko zaplanowałam. Wiedziałam jak ma wyglądać moje życie. Począwszy od najdrobniejszych szczegółów dotyczących mojej urody, kończąc na wystroju własnego mieszkania. Plan idealny i niepowtarzalny. Każdego razu, zanim zasnę, jakby do przodu myślami wybiegam w dzień jutrzejszy. Jednak moje wizje mają się nijak do rzeczywistości. Prawie wszystko jest inne niż tego bym chciała. Tylko ja sama w jakiejś części odpowiadam swoim planom. 
Stąd też myślę moja złość i ciągłe rozczarowanie. Tak bardzo chcę czegoś co ciągle mi ucieka. I nawet jak odpuszczę sobie na chwilę tę gonitwę za swoim szkicem, i tak mijam się z nim przelotem.

Ciągnie mnie znów w inną stronę. W tą, którą kiedyś szłam. I powoli próbuję iść tą scieżką, choć wiem, że Ty za mną nie pójdziesz. Małymi krokami sprawdzam jak daleko dojść mogę. Powoli tracę wzrok i po omacku błądze po znanych mi jakoś drogach.


poniedziałek, 26 sierpnia 2013

. I think I’m losing my mind




I think I’m losing my mind

Czuję jak rośnie we mnie złość. Mam ochotę wykrzyczeć to wszystko co siedzi w mojej popieprzonej głowie. Jednak nie do końca chcę by te wszystkie myśli zamieniły się w słowa. Im większa we mnie złość , tym słabsza się czuję. 

Powoli odsuwam się od wszystkich...staję sie tylko niewyraźnym wspomnieniem. Nie chcę już myśleć, nie chcę wspominać. Pojedyncze sceny przewijają się przed oczyma. Mieszają się zapachy. Znów zimno i zaraz gorąco...huśtawka nastrojów. Nigdy przedtem tak się nie czułam. Słaba i jednocześnie silna.. 
Nie próbuję tego oceniać. Nie szukam wytłumaczenia. Biorę oddech i robię to na co mam ochotę. Nie żałuję. To źle ? Czy dobrze? Sama nie wiem jak się z tym wszystkim czuję. Myśli zagłusza zmęczenie i strach. 

Tak bardzo potrzebuje czyjejś obecności, bo widzę jak dziwnie samotna tu jestem. Jednak przy każdej próbie nawiązania kontaktu, jakaś nieuzasadniona złość i niechęć hamuje mnie przed Tobą. Szukam więc kogoś kto zwróci na mnie uwagę, kto zamieni ze mną więcej niż dwa słowa. 

Nic już nie rozumiem. Czuję się chora. Tak bardzo chora, że nie potrafię już racjonalnie myśleć. Popełniam błędy... jeden za drugim. Chciałabym zasnąć spokojna jak kiedyś, a nie jak dziś ... obojętna na wszystko. Nie potrafię ochronić się sama przed sobą. 

I think I’m losing my mind


piątek, 23 sierpnia 2013

.w zasięgu mego wzroku

Ani jeden nie zadzwonił. Mimo, iż nastawiłam je wczoraj bardzo dokładnie, żaden nie zadzownił. Na szczęście zdążyłam. 
Jest jeszcze dość wcześnie. Powoli na ulicach, zaczynają przewijać się ludzie. Mgła opada leniwie, tworząc na trawie mokry dywan. Już zdążyłam przemoczyć skarpetki. 
Na rozgrzanie - gorąca herbata. Może trochę za słodka. Zdecydowanie tak. 
Powstrzymałam już drżenie ciała. Może jeszcze troche zmarznięte stopy chcą same gdzieś iść.

Za kilka godzin sesja. W ogóle nie mam pomysłu na ten projekt. Jakby nie patrzeć to chyba pierwsza taka moja sesja zdjęciowa, toteż denerwuje się trochę. 

Ogólnie jestem strasznie zmęczona. Drażni mnie ten stan, który wydaje się być nijaki i przez to drażniący. Czuję jak coraz bardziej senna się robię. Zanikam. 
Wszystko wisi na włosku. Ja nie mam już siły łapać się wszystkiego co znajdzie się w zasięgu mego wzroku. Przeraża mnie ta cisza, przeraża mnie ciągłe zmęczenie.




wtorek, 13 sierpnia 2013

.poza mną

Po krótkiej, nieplanowanej przerwie, znów jestem. Chyba musiałam odpocząć od siebie ( o ile to w ogóle możliwe). Chyba mogę powiedzieć, że trochę się pozbierałam. Nie wiem właściwie, jaki nowy obrałam cel. Nie wiem, czy po prostu sobie odpuściłam czy coś zrozumiałam. To stało się samo. Ot tak jakby poza mną. 

Dziś przespałam cały dzień. Chyba musiałam odpocząć po wczorajszym. Za dużo emocji, za dużo myśli i górskie powietrze, dały się we znaki wystarczająco mocno, by spędzić większą częśc dnia w łóżku. Znów nieposłuszne oczy skierowały mnie na coś czego chyba nie chciałam widzieć.
Jednak mimo wszystkich małych usterek i napięć myśli wyjazd uważam za udany. Sam fakt, że ja tam byłam był raczej mało zadowalający. Cieszę się bardzo, że mogłam zabrać tam kogoś, kto naprawdę chciał zobaczyć coś więcej. Zależało mi, by właśnie w takim, a nie innym składzie wybrać się w góry.  Czuję się spełniona. Można powiedzieć, że małe marzenia się spełniają. 
Wszystko to jednak nie byłoby możliwe, bez niego.

Jest już połowa sierpnia. Dopiero dziś dotarło do mnie, że powinnam zabrać się konkretnie za swoją pracę licencjacką. We wrześniu czekają mnie praktyki, którym poświęcić muszę dużą część czasu. Przede mną jeszcze weekend pełen muzycznych wrażeń...sesja zdjęciowa, za którą totalnie nie wiem jak się zabrać i wyjazd niespodzianka organizowany przez mojego W. 

Mam wyrzuty sumienia, że tak bardzo poświęca się dla mnie. Tak wiele dla mnie robi. A ja nie mogę dać mu niczego. Czasami złoszczę się, że mi pomaga, bo zawsze chciałam być niezależna i samodzielna. Jednak dobrze wiem, że bez niego, nie dałabym teraz w wielku sprawach rady. 

wtorek, 30 lipca 2013

. na pozór zły, a tak potrzebny mi



Już blisko. Coraz bliżej końca lub nowego początku. Oboje zgubiliśmy się w naszym małym świecie. Zątpiłam ja, zwątpiłeś i Ty. Nie jesteśmy już pewni siebie. Już jakby nas nie było. W sercach, w zakamarkach podśwadomości szukamy jeszcze siebie. Szukamy czegoś, choć sami nie wiemy czego. Oboje zmęczeni...zabijamy się wzajemnie. Powli upadamy. Coraz bardziej bolą nas słowa, spojrzenia i gesty.

To dziwne. To bardzo męczące. Bo raz mam ochotę byś zniknął, byś dał mi spokój. Wymazać z pamięci chcę wszystko co z Tobą związane. Bo wyprowadza mnie z równowagi Twój sposób bycia i wtedy jeszcze bardziej chcę byś zniknał.
Jednak gdy znikasz na jakiś czas, gdy śpisz, a ja lężę w łóżku z otwartym oczyma... wtedy ogarnia mnie strach. Jak dziś rano. Wstałam zbyt wcześnie. Wpadłam w panikę. Łzy zaczęły cisnąć się do oczu. Nie wiedziałam co z sobą zrobić. Na szybko szukałam sobie zajęcia, jednak na niczym nie mogłam się skupić. Słowa stanęły mi w gardle, nie mogłam spokojnie oddychać. I musiałam na chwilę zadzownić, musiałam. Choć sama nie wiem po co. Chorobliwie zastanawiam się co robisz. Tonę w domysłach, które nie są mi wcale potrzebne.

Szukam z Tobą kontaktu, usypiam swoje zmysły. Chcę znaleźć jakieś wyjście. Jednak za każdym razem kiedy już naprowadzę się na jakiś tor, coś wybija mnie z rytmu i znów popadam w złość.

Chyba zbyt wiele wymagam. Chyba mam w głowie jakiś Twój wzór, który nigdy nie był prawdziwy. Ten wzór nie pokrywa się z rzeczywistością. Strach przed utratą i samotnością jest taki sam jak ten przed niepewną przyszłością.

Coś nie tak jest ze mną i nie tak z Tobą. To pieprzone 'coś' coraz bardziej zatraca nas w pustce. I choć bardzo bym chciała, nie zmienisz się. Moja słowa są zbyt słabe, a Twoje przyzwyczajenia zbyt mocne. Trudno jest mi Ciebie zmieniać. Musiałbyś zmienić swój światopogląd i sposób życia. A tego nie zrobisz nigdy.To niemożliwe. Zastanawiam się więc co dalej. Poznaliśmy się wystarczająco dobrze by teraz ocenić co dalej. Jednak ja nie potrafię nic zrobić. Wciąż mam nadzeję, że coś się zmieni. Jednak moja nadzieja stała się męcząca dla Ciebie. 

Tak bardzo jak Ty wrośnięty jesteś w swoje życie i przyzyczajenia, tak bardzo ja trzymam się swoich wytycznych i swojej hierarchi wartości. Żadne z nas nie odejdzie od swojego. 





sobota, 27 lipca 2013

.niedosyt uczuć


Upał pokrzyżował mi dzisiejsz plany. Rozdrażniona jestem i dziwnie obojętna jednocześnie. Zaczynam snuć w głowie myśli głupie i głupsze. Sama siebie wprowadzam w zakłopotanie. Coś mnie przyciąga, coś nawołuje, jednak nie potafię jeszcze tego określić. Za wcześnie. Niedosyt uczuć uciszam melodią mi obcą, tą która nie kojarzy mi się z nikim i niczym. Próbuję na nowo stworzyć swój profil, bo czuję, że upadłam w jakiś sposób. Osłabiona się czuję. Zgubiona. Trochę po omacku poruszam się po znajomych mi ścieżkach. Zdaję się na przeczucia ... które ostatnio zawodzą. Nie mam na nic siły. 
Róbcie co chcecie. Zostawcie mnie wszyscy w spokoju.

czwartek, 25 lipca 2013

.pomieszane

W radiu zapowiadają upalny dzień. Jednak u mnie słońce, dość nieśmiało wyłania się zza chmur. Chłodny wiatr wlewa się do pokoju. Tak, w taka pogodę kawa smakuje bardzo dobrze. 
Powinnam się powoli zbierać, szykować, ubierać. Ale wcale mi się nie chce. Jakieś zdenerwowanie pomieszane z obojętnością. 

poniedziałek, 22 lipca 2013

. spoźnioty ty, za szybka ja

Owocowa herbata w upalne popołudnie. Aromatyczny zapach mango unosi się w powietrzu. Czekam, bo myślalam, że będziesz... ale to nic. Już idę. Zajmę się czymś zaraz. Tylko pozbieram myśli. Przynajmnej spróbuję to zrobić.



Czuję to, jak zmieniam się z dnia na dzień. Jakieś dziwne kolory wypełniają moją duszę. Trochę obca się sobie staje, ale nie przeraża mnie to wcale. Znów chce mi się wychodzić z domu .... poznawać nowych ludzi ...rozmawiać na dziwne i dziwniejsze tematy, rejestrować czyjeś gesty i słowa.

Już jesteś ... ale ja mam już plan. Więc zaraz idę. Jeszcze kilka zdań.

To wszystko jak domy z kart. Nietrwałe. Na żarty. Bez sensu i dla zabawy. 
Wystarczy. Chcę zacząć żyć na poważnie. Stwarzać realną przyszłość, nie patrząc na sentymenty. To nie dla mnie. Już ten etap skończyłam. Być może za szybko chcę wiedzieć coś więcej, i może zbyt poważnie myślę dziś o jutrze. Ale wiem, że muszę, bo moja rzeczywistość jest bardzo krucha. Znam swoją hierarchię wartości.... wiem czego oczekuje od ludzi, od siebie i od życia.
Zabawy nadszedł koniec.



piątek, 19 lipca 2013

.zła kobieta

Całkowicie straciłam kontrolę nad tym co mówię i robię. Nieznośna jestem dla innych i dla siebie. Drażni mnie wszystko, co chyba nie powinno tak bardzo mnie irytować. Brak we mnie cierpliwości i spokoju.

Nigdy nie uważałam się za kogoś szczególnego, komu należy się wszystko od ręki. Do wszystkiego dochodziłam sama, swoją pracą ... czasami z pomocą bliskich. Jednak nigdy ne zdażyło się tak by cokolwiek przyszło mi łatwo. Na przestrzeni lat traciłam wszystko co najwazniejsze. Rodzinę, spokój, dzieciństwo i nadzieję. Ta ostatnia jednak zawsze wraca - głupia i naiwna. 

Znam jednak ludzi, którzy mają to czego pragnę ja. Mają to czego mnie nie udało się zdobyć. I pomyśleć by można, że narzekam teraz bo inni mają lepiej. Pewnie niejeden pomysli, że tylko piernicze głupoty i siedzę na dupie nic nie robiąc. Być może i wiele osób tak pomysli czytając ten post. Na swoją obronę mogę powiedzieć, że zawsze próbowałam wszystkich możliwych sposobów i opcji, by zdobyć to na czym mi zależało. Wierzcie lub nie, coś zawsze stawało na przeszkodzie. 

Znam ich. Znam takich ludzi, którzy raczą mnie opowieściami o swoim szczęściu. Nieświadomie wspominają o rzeczach, które dla mnie mają bardzo duże znaczenie - dla nich natomiast nie są niczym ważnym. Złoszczę się, że nie szanują tego co mają. Denerwuje mnie fakt, że nie trafiło na mnie.

Tak, owszem. Mogę pocieszać się w nieskończoność, że jutro będzie lepiej. Jednak to już kilkanaście lat. Opadam z sił.

Nie mogę zrozumieć, dlaczego tak łatwo o szczęście jest ludziom, którzy mało co wiedzą.... o życiu, o świecie, o sobie. Nie mówię, że ja jestem alfą i omegą, jednak bywają momenty, że mogę porównac ich do siebie. Wydaje mi się, że to niesprawiedliwe i jeszcze bardziej się złoszczę. Widzę ich zmęczenie życiem - kiedy ja mam tyle sił by coś zrobić. Widzę ich monotonię- tymczasem ja mam miliony pomysłów. 

Traf na loterii losu czy jak ? Przegrałam wyścig już na starcie? 

Najgorszy jest chyba jednak fakt, że nie zrozumie mnie nikt, kto sam nie poczuł tego co ja.

Ten post to trochę wołanie o litość, a może żałosne jęczenie jak to nie jest mi źle. Być może tak to wygląda [ i pewnie tak jest ]. Jednak nie proszę o współczucie czy krytykę, bo to co tu pisze to tylko powierzchowny mój rys. 
To miejsce.... ten blog.... to wszystko tu jest gdzieś we mnie. To mój powiernik. Tak jest mi łatwiej.

Zawsze powtarzałam, że jestem złą kobietą. Często wspominałam. Nie okłamałam nikogo pod tym względem. Więc teraz wychodzą mi rogi.

wtorek, 16 lipca 2013

. w zielonej okładce

Obudziły mnie promienie słońca. Drażniąco wpadały do pokoju przez okno bez firanki. Nie zwlekając zbyt długo wstałam, ubrałam się i pojechałam na zakupy. Poranny rowerowy jogging dobrze mi zrobił. Świeże powietrze rozgoniło resztki snu.

Wypiłam kawę, sprawdziłam facebooka i pocztę internetową. Nic nie przyciągnęło mojej uwagi. Przerzuciłam kilka stron książki, jednak coś zaczęło mnie wpychać do łóżka. Odłożyłam więc lekturę w zielonej okładce i przeniosłam się przed telewizor.

Chyba tyle. 


sobota, 13 lipca 2013

.miętowy

W powietrzu unosi sie miętowy zapach. Trochę drażniący oczy, jednak przyjemnie świeży. Za oknem pogoda zachęca do pozostania w łóżku lub co najmniej pod kocem przed telewizorem, z kubkiem gorącej czekolady. Nieustannie spadają, sznurem mokrych korowodów .... krople deszczu ... naszych narzekań, przekleństw i smutków.

Chciałabym aby mój świat był taki jaki sobie wymarzyłam. Chciałabym, żeby wszystko było po mojemu lub chociaż takie na jakie się zgodzę. Z równowagi wyprowadza mnie wszystko co nie pasuje do mojego 'planu'. Wszystko co nie moje, wszystko co nie planowane- tego nie chcę.

Przeważnie jest tak, że jak czegoś bardzo chcę ... to nigdy się to nie spełania. Jednak naiwnie chcę wierzyć, że chociaż część mojego świata uda mi się zdobyć. Na razie jakieś strzępki marzeń chwytam za ogon. Jednak to za mało bym mogła być spokojna. To za mało bym mogła być szczęśliwa. Nie lubię czekać. Nie chcę czekać. Czas przemija- bezpowrotnie. Na nic mi puste obietnice. Na nic mi puste słowa. Aż nadto mam ich w swojej pamięci. Dziękuję, już wystarczy. Nie chcę słuchać co będzie kiedyś.... chcę to zobaczyć już dziś.... dziś chcę widzieć, że jutro może być lepej. 

Słowa, słowa ! Błądzą .... nie trafiają do mnie. Z ust do ust.... puste słowa. Może kiedyś .... kiedyś jeszcze chciałam w nie wierzyć. Dziś już nie potrafię. 

niedziela, 7 lipca 2013

. wybudzona

Wstałam dziś wyjątkowo późno [jak na mnie]. Dopiero Twój sms wyrwał mnie z sennego letargu. Była      9: 50. Nie zwlekałam długo z przebudzeniem. Od razu zerwałam się na równe nogi, jakby nie wiem co się stało. Kilka minut później byłam już wybudzona i gotowa do funkcjonowania między ludźmi.
Zjadłam jogurt o smaku czekoladowym i wypiłam czerwoną herbatę. Tyle w ramach śniadania.   Poprzytulałam się z jamnikiem, póki ten stanowczo nie zaczął protestować. Przed chwilą zamknęłam książę. Przerzuciłam kilka krótkich rozdziałów. Jednak nie zmusze się do dłuższego skupienia. Co chwila myśli umykają gdzieś indziej. Może jakiś film ? A może zdjęcia ? Na razie jeszcze nie wiem .....  

czwartek, 4 lipca 2013

.wolny dzień

Pierwszy wolny dzień. Nie muszę myśleć o niczym konkretnym. Nie wiszą nade mną sprawy niedokończone. Do końca tygodnia błogi spokój. 
Na półce czekają na mnie dwie książki. Jedną już zaczęłam czytać, kiedyś tam .... jadąc pks'em. Ostatnia filmowa  część Harrego Pottera czeka na moją ocenę. 

Myślami jestem już we Wrocławiu. To kolejne wakacje, kiedy planuję ten wyjazd. Jak do tej pory jeszcze się nie udało. Mimo, że nie mam żadnych konkretów, terminu, miejsca.... niczego. Mimo tego, myślami już błądze po uliczkach Wrocławia.

Ciekawa jestem mojego nowego rowerku. Ale muszę uzbroić się jeszcze w cierpliwość. Znów przez pewien czas, żyć muszę wyobrażeniami.


czwartek, 27 czerwca 2013

.to wszystko nie moje

Już zaczęłam wierzyć, że będzie dobrze. Uśpiłeś moją czujność. Dość skuteczny retusz rzeczywistości. Naparawdę zaczynałam mieć nadzieję, że wreszcie odnajdę spokój i równowagę. Tak myślałam wczoraj.

Teraz siedzę tu sama. Wszędzie są Twoje rzeczy. Twoje ubrania...szklanka po herbacie...poduszka...laptop. Zapach tego domu mąci mi myśli. Dziwnie się czuję. Mimo, że nie jestem tu pierwszy raz... jest mi jakoś obco. To wszystko nie moje. Nie takie jakie chciałabym żeby było. 

Tylko muzyka jest moja. Z głośników leci dobrze mi znana melodia. 

Tak dobrze Cię znam. Znam Twoje życie. Tak bardzo mnie to przeraża, bo to tak bardzo nie moje. To tak bardzo nie w moim stylu. Próbuję ułożyć w całość wszystkie uczucia i wybrać to najmocniejsze i według niego postępować. To trudne. 

Widzę jak moje myśli dalekie sa od Twoich. Czuję tą przepaść. Mam wrażenie, że oboje ją widzimy. To okropne uczucie. Czuję jak rośnie we mnie złość, która w swej najwyższej fazie przekształci się w żałosną bezsilność.

Tu wszystko jest Twoje.... może trochę nasze... ale nie moje. Nie mogę odnaleźć tu siebie. Mówisz, że się nie zmienisz. Przecież to wiem....przecież Cię znam. To jaj mam się zmienić ? Zrezygnować ze swoich zasad .... wartości ... nie mogę i nie chcę. 

To wszystko jest takie ... prowizoryczne. Wszechobecny chaos. To mnie przerasta. To ciągle tu jest. Nie zmienia się nic. 

poniedziałek, 24 czerwca 2013

.chcąc łapać cudze sny






Jestem kompletnie zmęczona. Od rana wlewam do głowy zagadnienia z pozytywizmu. Raz wlewam .... drugi raz wylewam.... i tak ciągle na zmianę. Bezmyślnie robione notatki zakrywają całą powierzchnie podłogi. Na szczęście jutro ostatni egzamin.

Myślami błądzę gdzieś daleko. Mieszane uczucia... Niby strach ... jakieś nerwy ... z drugiej zaś strony jest mi już wszystko jedno. Nie dziwi mnie nic ... nie cieszy mnie nic. Jakby wszystko było czarno-białe. Nic pomiędzy.Nie na tak, nie na nie. Może być. I już. 

Mam ochotę uciec gdzieś daleko. Zostawić wszystko za sobą i zacząć od nowa. Zbyt wiele poplątanych ścieżek czeka na mnie tutaj. Nie mam pewności, czy zmiana czegokolwiek coś zmieni. Jednak chęć poznania nowego staje się coraz silniejsza.


sobota, 22 czerwca 2013

.melanż myśli

Słońce chowa się za chmurami. Dziś nie będzie tak gorąco jak wczoraj. Chłoniejszy wiatr wlewa się do pokoju otwartym oknem. 

Melanż myśli nie daje spokoju. Zajmuje się wszystkim czym tylko mogę. Zabijam czas. Spokój ... cisza. Odganiam każdą powracającą myśl. Odganiam wszystko co złe. 

Czuję się osłabiona....zmęczona tym wszystkim. Muszę odnaleźć swój spokój i równowagę. Muszę odnaleźć siebie. Zaczynam się bać kiedy jestem sama. Zdecydowanie lepiej mi, kiedy otaczają mnie ludzie. Zagłuszam swoje myśli cudzymy problemami. Czyjeś rozmowy kradną moją uwagę. 

Zasypiam z pustką w głowie. Całkowicie lekka i wolna. To łatwe. Odkładać wszystko na bok. To głupie. 


*************************************************************************************


Wczorajsza wizyta u fryzjera bardzoooo mnie zdenerwowała. Miałam nadzieję, że wyjdę z salonu w rudziastych włosach...a tu nic ! Szkoda gadać .... Chciałam zmiany ... no to mam ....


Dziś wypad na miasto ! Obowiązkowo ! Po co ? Jeszcze nie wiem .... ale zawsze jakiś cel się znajdzie ... słyszałam, że mam być dziś konsultantką schopping'ową więc może właśnie na tym będę się skupiać. Ach! nie mogę się doczekać ! Mam już dość siedzena w domu ! :P 


wtorek, 18 czerwca 2013

.samotność budzi mnie ze snu

Zgubiliśmy się okropnie. Jak dzieci we mgle przemierzamy własne myśli, szukając w nich 'za' i 'przeciw'. Zmęczeni jesteśmy tym wszystkim. Coraz mniej sił i czasu nam zostało. Trzeba podjąć jakąś decyzję. Nie można wciąż tkwić w niepewności.

Za dużo mam rozjechanych myśli by to skończyć i za mało pewności by próbwać raz jeszcze. Sama z sobą kłócę się i z Tobą wymieniam złe myśli, gdy jesteś obok. Ciężkie milczenie, przeźroczyste spojrzenia.

Raz dwa trzy .... mógłbyś tu być.

Jeszcze jeden dzień. Jeszcze tylko kilka minut i się zdecyduję. Będę wiedzieć czego chcę... tylko.....
Wciąż nie wiem.

Raz, dwa, trzy..... mogłoby Cię nie być.

A może nie ... ?

Co na "tak" a co na "nie"  ....

wtorek, 11 czerwca 2013

.pierwszy stopien do piekła

Niepewność jest gorsza niż świadomość o faktycznym stanie rzeczy. Niby tak, a może wcale nie. Trochę tu i trochę tam. Raz w prawo , raz w lewo. Robi mi się niedobrze od tej huśtawki nastrojów. Codziennie pytam się czego oczekuje od mężczyzny ? Czego chcę od siebie ? Czego naprawdę potrzebuje.... ? Odpowiedzi na te pytania wcale mi nie pomagają.

Ciekawość....pierwszy stopień do piekła. 

poniedziałek, 10 czerwca 2013

.wasted time

Stop me
Say you wanna stop me

If it's just 'sorry'
I don’t want your sorry
I don’t want your sorry now
Is too late, you know
  Wasted time


Zgubiłam się. Nie ufam już sobie. Nie ufam już nikomu. Za dużo pytań zostaje bez odpowiedzi. Staram się w tym wszystkim nie popełniać żadnych błędów. Kroczę po cienkiej lini. Czuję się ..... sama nie wiem jak to opisać. Jest we mnie tyle sprzeczności, uczucia wykluczają się wzajemnie. Popadam w obłęd.  Nie jestem pewna już niczego. Nawet własnych pragnień, które zmieniają się z minuty na minutę.
Bez przerwy krzyczą we mnie myśli- nie mogę się skupić. Ciągle myślę o wszystkim i o niczym tak naprawdę.
Coś między nami ... coś stoi na przeszkodzie. Jesteś mi obcy. Już nie tak bliski jak kiedyś. Jakaś przepaść między nami. Jakaś blokada jest we mnie. To dziwne. To boli. Nie potrafię zrozumieć.... 


Wake me…
Say you wanna wake me
Say you wanna wake my life


Nawet jeśli chciałabym opisać to wszystko co czuję, co się zmieniło..... nie potrafię. Z jednej storny wiem czego chcę, z druguej zaś to całkowicie bez sensu. To mnie przerasta. Ta cisza odpowiedzi i krzyk w mojej głowieNie widzę wyjścia. Jestem zaślepiona własnym nieporządkiem myśli.




piątek, 7 czerwca 2013

.niezauważalna

Ciiiiiicho whodzę do domu. W telewizji leci pierwszy z kolejki dzisiejszych seriali. Czekam do reklamy by zagotować sobie wodę na herbatę. Mogłabym oczywiście zrobić to wczesniej, ale nie chcę wysłuchiwać puszczonych ni to na wiatr komentarzy. Zabieram wszystkie swoje rzeczy do pokoju. Herbatę też. Po schodach staram się stąpać delikatnie, by nie 'tupać nożyskami jak słoń'. Zamkam drzwi. W pokoju pachnie jeszcze perfumami. Od rana okno było zamknięte. Otwieram więc szklaną ścianę i wpuszczam trochę chłodnego powietrza. Siadam na łózku i łapię kilka głębszych oddechów. Próbuję nie dopuszczać do siebie tego co dzieje się kilka metrów pode mną.

Mecz. Z pewnością w telewizji transmitowany jest mecz. Wszakże wiedziałam już wczoraj, że są jakieś rozgrywki, ale poprzez docierające z dołu urywki okrzyków, wiem, że to teraz. Podekscytowani domownicy przekrzykują się w wulgarnych komentarzach. Kolorowy obraz zminimalizowanych ludzików wlewa się do ich tępych głow. 

A. sprawił sobie nową zabawkę. Dość kosztowną jak na mój gust, ale przecież jest dorosły - wie co robi. Tak, wszyscy dorośli wiedzą co robią.  Czasami wstydzę się, że należę do grona wyróżnionych dowodem osobistym. Czuję się taka 'dziecinna'.

Z tego wszystkiego odechciało mi się jeść. Przejadły mi się samotne wieczory. Z nadzieję czekam jakiejś zmiany. Ale nie nadchodzą nawet najmniejsze. Zastanawiam się codziennie jak nie widzieć już nic więcej. Nie pomaga obojętność. Nie pomaga nic. 

Tak mi się wydaje, że dla wszystkich bez wyjątku byłby lepiej gdyb mnie nie było. A jeśli już to niech sobie będę - niezauważalna. Nigdy nie sądziłam, że mogłabym komukolwiek przeszkadzać. Ale od czego jest życie... coś musi mne wciąż zaskakiwać.
A. miałby mniej wydatków. Choć i tak kosztuje go mniej niż utrzymanie dużego psa. Jednak miałby mniej. W domu mieliby święty spokój. Nikt by im nie oddychał za głośno, nie słyszeliby moich kroków, nie musialiby udawać, że coś ich obchodzę. Wszystko byłoby takie proste. 

Koleny raz utwierdzam się w przekonaniu, że tylko na siebie mogę liczyć. Jednak gdzie mam zostawiać swoje złe myśli i obawy ? Gdzie mam się wypłakiwać w gorsze dni ? ... 

Zastanawiam się, czy trafię jeszcze na kogoś ciekawego. Myśl, że spotkać mogę ją/jego, myśl, że nie będa ograniczać się do odpoczynku przed tv daje mi nadzieję na sama nie wiem co.

wtorek, 4 czerwca 2013

.uwikłana w sobie

Jest we mnie jakaś złość. Złość na nic i na wszystko. To ciągłe napięcie budzące złą myśl. Mija kilka dni. Wciąż uwikłana w sobie, próbuję znaleźć ucieczkę. Od siebie ? Do nikąd.

Czuję jak sztywnieją mi dłonie. Cała ja staję się mniej czuła. Wyostrza mi się spojrzenie.

Wtedy wyobrażam sobie, że jesteś przy mnie. Przynajmniej próbuję to robić. Układam na łóżku Twój sweter. Głową kładę się na ramieniu- tak lubię zasypiać przy Tobie. Twoje palce delikatnie wędrują po mojej głowie, gubiąc się między ścieżkami włosów. Zimny dreszcz przechodzi moje ciało. Z zamkniętymi oczyma wciąż myślę, że patrzysz na mnie jak mój osobisty anioł stróż. Czekasz, aż zasnę. Ramieniem przyciągasz mnie do siebie. Nic nie mówisz. Ze spokojem i pewnością patrzysz - czekasz aż zasnę.

Kurczowo trzymam się tego wyobrażenia. Namiaska Ciebie ... za mało ! za mało ! mało ! Znów chce mi się płakać. Ze zmęczenia w końcu zasypiam. W nocy budzę się - z podłogi podnoszę Twój sweter.