wtorek, 20 czerwca 2017

.chociaż jestem, nie znaczy to nic

Powoli zaczynam wierzyć, że marzenia nie są po ty by je spełniać ale by z czasem zmniejszać je, spłaszczać i minimalizować. Odłożyć mogę wymarzoną suknię ślubną, tańce na własnym weselu i całość przygotowań, o których od zawsze marzyłam. Liczyć mogę jedynie na coś na kształt ślubu, co nigdy mnie nie usatysfakcjonuje. 
Własny dom, nawet ten najmniejszy z najbardziej skromnym ogródkiem codziennie oddala się ode mnie jak plany tegorocznych wakacji. Codziennie obiecuję sobie, że znajdę siłę i rozwiązanie by spełnić choć jedno swoje marzenie, ale od roku nie jestem w stanie zrobić nic w tym kierunku. 
Stanęłam w martwym punkcie. Widzę rozwiązania tej sytuacji, jednak każde z nich będzie bardzo trudne i ciężkie dla mnie i naszego związku. 

czwartek, 15 czerwca 2017

.miłość nie jest spokojem

Już dawno przestałam wierzyć, że miłość jest spokojem. To ciągła walka ze swoimi marzeniami i pragnieniami, które z dnia na dzień stają się coraz bardziej przeźroczyste. Przez ten rok całkowicie zgubiłam siebie. Gdzieś pomiędzy szukaniem pracy, sprzątaniem mieszkania, wyprowadzaniem psa i wspólnymi wieczorami. Gdzieś nieśmiałą myślą przemykałam się ja. Dziś się nie poznaję, choć dobrze pamiętam tą niepokorną, wytrwałą i silną mnie. Zatracam się w iluzji wspólnego życia, by nie myśleć o tym co ma nadejść za kilkanaście dni. 
Po raz drugi w życiu stoję przed decyzją, która nie daje mi spać w nocy. Zupełnie nie wiem gdzie szukać odpowiedzi. Wszyscy, których pytam o zdanie umywają ręce od jakichkolwiek odpowiedzi. 
Czuję, że powoli wymykam się dotychczasowemu życiu. Już jedną nogą jestem gdzieś indziej. Szukam wciąż stabilnego gruntu na nowy początek, ale na razie brak jakichkolwiek rozwiązań.