piątek, 28 lutego 2014

. wieczorne rozważania

Jutro pierwszy dzień w nowej pracy. Nadzwyczajnie spokojna jestem - czyżby to jakiś znak? A jeśli tak to jaki? Ble ble ble ... wieczorna gadanina. 
Weekend zapowiada się ... pracowicie i męcząco. Całe dwa dni w pracy oświetla jedynie perspektywa wypłaty. Chyba, że zdarzy się coś miłego, co mnie pozytywnie zaskoczy.
To nie tak, że nie cieszę się z tego, że juto tam idę. Ale wiem dobrze, jak dużo będzie mnie to kosztować sił. 
Nie martwię się jutrzejszym dniem, bo w zasadzie to ode mnie zależy jak on będzie wyglądać. Dręczą mnie raczej sprawy, na które nie mam wpływu - choć czasem bardzo bym chciała.
Chcąc poukładać sobie najbliższy miesiąc zaczęłam analizować siebie i to co ze mną związane. Znów doszłam do pudełka z niewiadomą. Znów pytania do odpowiedzi. Ale pozostawiam to poza sobą. Zaczynam milczeć, by nie denerwować się na zapas. Wolę poobserwować i na spokojnie wysnuć wnioski.

Ostatnio zastanawiałam się co jest cechą charakteru, która czyni człowieka niepowtarzalnym i wyjątkowym, a co już nią nie jest i przybiera rodzaj złego nawyku czy przyzwyczajenia. Niby głupie na pierwszy rzut oka rozważania, ale gdy się dobrze przyjrzeć, trudno jest oddzielić czasem od siebie te dwie rzeczy. Ja tę trudność mam. Złego nawyku można się oduczyć - pod warunkiem, że się tego chce. Cecha charakteru, jest jednak w nas mocniej zakorzeniona. Chyba nawet ma podłoże genetyczne. Nawyki po prostu nabywamy - jak każde inne zachowania. Mimo tego rozgraniczenia trudno mi ocenić u kogoś, czy jego konkretne zachowanie wynika z nawyku czy charakteru. Prawdopodobnie, charakter warunkuje nawyki, co też czyni te dwie rzeczy jakby jedną - lecz nie do końca taką samą. Sama potrafię stwierdzić, co jest u mnie nawykiem a co cechą charakteru. Jednak gdy mam ocenić kogoś zachowanie, napotykam na dużą trudność. 


czwartek, 27 lutego 2014

. to już ten czas

Kończy się już czas. Kończy się czas na uczelni. Ostatnie kilka miesięcy i trzeba szukać nowych wyzwań. Trochę nerwowy i męczący będzie to czas. Dobę podzielić będę musiała na pracę, uczelnię i sen. Trzeba będzie dobrze wykorzystywać każda minutę dnia, by nie tracić czasu i nie żałować, że czegoś się nie zrobiło. W głowie snuję sobie myśli - trochę odważniejsze niż przedtem. Może trochę na wyrost, jednak mam już wizję tego jak ma dalej wyglądać mój mały świat. Cieszą mnie i motywują rozmowy z koleżankami - o ślubie, zaręczynach, nowym mieszkaniu, planowaniu przyszłości. Choć mnie nie dotyczą teraz, to wiem, że przecież w końcu i ja będą miała swoje pięć minut. W końcu to już ten czas - by zacząć żyć po swojemu - tak jak się naprawdę chce. 
Stoję teraz w dziwnym miejscu. Jeszcze nie dorosła ale już nie naiwnie młoda. Myśli wybiegają w przyszłość, czekając niecierpliwie na realizację i stabilizację. Wciąż szukam swojego azylu. 
Chyba zaczął się dla mnie dobry czas. Chyba czuje się teraz silniejsza. Zdałam sobie sprawę, że  zbyt daleko odeszłam od swoich zasad i od swojej stanowczości. Dziś chcę wrócić - ale tak na dobre, nieugięcie broniąc i trzymając się swoich zasad.

środa, 5 lutego 2014

. chcę wiedzieć

Brak " :* " w sms, brak czułego spojrzenia i tego błysku w oczach. Nie masz ochoty dotknąć, przytulić .... po prostu nie masz już ochoty. Tak, czuję, że już mnie nie kochasz. Mam wrażenie, że z przyzwyczajenia już ze mną jesteś..... Chciałam być kimś wyjątkowym - "słoneczkiem", a stałam się dla Ciebie głupią, szarą kopią tych wszystkich innych. Tak wiem, może to głupie, że rozchodzi mi się o brak głupiego " :* " w sms. Ale właśnie tego jako kobieta - stworzenie sentymentalne i wrażliwe potrzebuję. Brak głupich na pierwszy na pierwszy rzut oka szczegółów sprawia, że czuję, że już Ci na mnie nie zależy - nie tak jak kiedyś.
Nie wiem co mam myśleć. Stałam się dla Ciebie tylko kimś bliskim - przyjaciółką. A może tak mocno się przyzwyczaiłeś, ze nie potrafisz odejść - bo może już nie kochasz. Nie wiem już sama co myśleć. 
Chwytam się każdego zajęcia, by tylko nie myśleć ... by tylko nie czytać ciągle tych samych sms'ów w poszukiwaniu choćby cienia czułości. Tak czuję, że przestałeś mnie kochać i jestem tylko przyjaciółką - nie tą na zawsze. Może nawet sam tego nie zauważyłeś .... może sam przed sobą nie chcesz się do tego przyznać.... że już nie kochasz. 
Nie wiem co mam myśleć ... i nie chcę myśleć ... ale to ciągle wraca.'
Dziś od rana, próbuję jakoś ocieplić atmosferę, a Ty tylko żartujesz, jakbyś nie widział, że właśnie od dziś chcę coś zmienić. Chyba powoli muszę się przyzwyczaić do myśli, że już nigdy nie będę dla Ciebie tym kim byłam kiedyś. Nie mogę na siłę przekonywać Cię do siebie jak i nie chcę zwracać na siebie Twojej uwagi - to byłoby tak sztuczne i wymuszone. Jeśli naprawdę ....
Wiem, że będziesz mówił, że jesteś zmęczony i zapracowany, że chcesz odpocząć. Ale ja nie chcę być tylko na te lepsze dni. Chcę być - nie bywać.
Nie ma mnie już w Twoich planach. W Twojej przyszłości choćby tylko tej w słowach - nie ma mnie.
Czuję się taka mała i bezradna kiedy wiem, ze jesteś - ale tak naprawdę Cię nie ma. Kiedy czuję, że mnie nie potrzebujesz .... nie chcesz tak jak kiedyś.  Powiedz mi proszę ... chcę wiedzieć jak jest naprawdę.

Zamknąłeś się w swoim świecie pełnym Twojej muzyki, Twoich filmów, Twoich myśli, Twojego życia. Zakmnąłeś przede mną drzwi. Zbudowałeś barykadę.


poniedziałek, 3 lutego 2014

. na serio

Wystarczyło kilka warstw najtańszego lakieru do paznokci by odzyskać równowagę. W głośnikach znów tętni muzyka - ta co zawsze pomga mi stanąć na nogi. 


Dlaczego miałoby mi się nie udać ... ? Jak nie ja, to kto wygra za mnie moje życie ... Na początek postaram się wykreślić ze swojego słownika słowo 'niemożliwe'. Wszystko co wpędzać mnie będzie w senność i znużenie odzrzucę bez zastanowienia. To nie czas na odpoczynek czy lenistwo. To chyba teraz - to już ten czas, kiedy trzeba zacząć żyć pełnią życia i próbowac wszystkiego. By nie załować później ani jednego dnia, by nie marzyć a chwytać to czego się pragnie. 
Wiem jak chciałabym, żeby wyglądało moje życie. Wiem czego oczekuję od ludzi i chciałabym sie otaczać wartościowymi znajomymi. Pora dorosnąć - ale tak na serio. 

sobota, 1 lutego 2014

. moje granice

Nietypowy był dziś dzień. Zrobiłam mniej niz zakładałam. Udało mi się napisać kilka zdań, może kilkanaście. A poza tym udało mi się upiec rogaliki z dżemem i pospać po obiedzie jakąś godzinkę z minutami.


Poza tym znów mam wrażenie, że stoję obok siebie i oglądam swoje życie z niemej odległości. Mechanicznie wstaję z łózka i codziennie powielam te same czynności. Odnoszę wrażenie, że nic nie jest już w stanie mnie uszczęśliwić czy rozbawić. Stałam się jakaś taka płaczliwa i rozedrgana. To nie to, że się teraz boję czy nie mam siły. To po prostu jakiś pieprzony zanik uczuć. Z tych zostały mi tylko nerwy i złość. Nic więcej i ponad to. To co przedtem sprawiało mi przyjemność - teraz jest czymś zwyczajnym. Nie widzę już magii ulotnych chwil. Nie wiem czego tak naprawdę chcę. Prócz tych materialnych wyznaczników wszystko inne pozostaje dla mnie nieznane. Kim się stałam..... lub może czym teraz jestem ? Zacierają się moje granice ...