środa, 29 lutego 2012

.chociaż raz


                                          Chociaż raz obejmij mnie
                                                                                            
                                                                                                  bez żadnych słów
                                          zwyczajnie z nudów
                                                                                                
                                                                                                    raz na jeden dzień
                                         chcę poczuć że rozumiesz mnie
                                                                            
                                                                          wiesz że widzę cię nie pierwszy raz
                                         
                                         wiem jak rozpoznać kiedy pryska czar
                                                                               
                                                                                                     wiec nie pozwolę ci oddalić się.

poniedziałek, 27 lutego 2012

.z wiosennym zapachem w powietrzu

Nie wiedziałam, że rutyna może być tak męcząca. Cięgle te same pytanie, te same puste odpowiedzi. Na pamięć pamiętam scenariusz wczorajszego, dzisiejszego i jutrzejszego dnia. Bez żadnych zmian... no tylko majtki i koszulkę i skarpetki zmieniam. Poza tym nic. Nie chce mi się tutaj koloryzować. Nie teraz. Jak czarno na białym widzę...dopiero teraz zauważał pewne fakty. Przerażają mnie. Nie wiem co mam z nimi zrobić. Zaczyna mnie to drażnić. Czasami mam wrażenie, że zatrzymam się i wykrzyczę to głośno. Zaboli. Mam dosyć pieprzenia ciągle tego samego. Powtarzania utartych scen...bo tak wypada. Chcę zrobić coś na co będę miała ochotę w danym momencie. Chcę sama siebie zaskoczyć. Zaskocz mnie i Ty. Zrobiło się nudno. Wszędzie. Bez wyjątków. Wszędzie szaro, nudno jakbyśmy wszyscy mieli po 60 lat czy więcej.
Jakby tu jeszcze.... nie! koniec ! jestem zmęczona nic nierobieniem! przepraszam jeśli komuś się to nie spodoba. Zaczynam wreszcie żyć... z wiosennym zapachem w powietrzu.




niedziela, 19 lutego 2012

.nie potrafiłam się przed tym uchronić

Nie sądziłam, że stanie się to akurat dziś. Chyba nic na to nie wskazywało. A jednak. Po kilku nieudolnych wzlotach spadam z impetem na samo dno. Nie wiem kogo chciałam oszukać. Ostatki sił włożyłam w to by nie poddać się zbyt łatwo. Na nic było i to. Ach boli.. ten upadek ..choć nie z wysoka tym razem. Rozsypane wspomnienia, potłuczone nadzieje...do krwi pozdzierane poczucie, że żyję. Nic nie dało mi dzisiaj ukojenia. Rozedrgane myśli wpędziły mnie do łózka. Przespałam cały dzień. Czuję się okropnie zmęczona. Beznadziejnie się czuję. Pies patrzy na mnie z zażenowaniem.
Wszystko mnie drażni. A może drażniło. Nie.. ciągle złość płynie we krwi...niebawem to minie. Przyjdzie poczucie obojętności. Już chyba zaczyna mnie ogarniać.  Nie potrafiłam się przed tym uchronić. Choć bardzo chciałam...próbowałam. Teraz wszystko ..prawie wszystko straciło dla mnie znaczenie. Czuję się jakbym stała nad przepaścią..a przecież już upadłam. Nie potrafię określić uczuć które teraz mną zawładnęły... ni to złość, ni bezsilność...brak akceptacji.. samotność. Nawet tego nie potrafię... nie wiem jak się czuję.Chyba beznadziejnie.
Nie powinnam tego pisać. Wiem, że przeczytasz tego posta. Będziesz się martwić. To jeszcze bardziej mnie dobija. Myśl, że moje chore fanaberie przechodzą bez mojej zgody na Ciebie.
Nie powinnam tego pisać. Ale nie potrafię dłużej dusić tego w sobie. To moje sacrum..ucieczka od codzienności. Czy ktoś to czyta czy nie... ważne, że namiastkę tych wszystkich ciemnych stron życia zostawiam tu.

Słaba jestem. Zmęczona...blada...śpiąca. Odbicie w lustrze jest bardziej rozmazane niż zawsze.  Wiem jedno. Za jakiś czas znów wstanę. Silniejsza niż przedtem.

Jutro wstanę, ułożę włosy, zrobię dobry make-up. Nikt się nie zorientuje, że umarła jakaś cząstka mnie.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
nie chcę żebyś był łzą
na dnie moich szarych oczu

sobota, 18 lutego 2012

.nieOgarniĘta

Nie mogę się na niczym skupić. Nawet kawę zrobiłam sobie za słabą. Przebrzydły pies obudził mnie już o 5:40  od tego czasu już nie mogę dojść do siebie. Położyłam się jeszcze na jakiś czas, ale to tylko pogorszyło sytuację. Teraz głowa jest ciężka jak na dwudniowym kacu i sama ja czuję się .. hmm w zasadzie się nie czuję. Myśli krążą gdzieś mimowolnie..poza mną. Nie mogę przypomnieć sobie co mi się śniło. Nawet nie wiem czy jestem zmęczona czy raczej obudziłam się w podłym nastroju. Dobrze chociaż, że na dworze jest ciepło... aż  +2 stopnie! Czyli jest nadzieja na koniec uporczywej zimy. Musze posprzątać w pokoju. Znów wszystko wyrzuciłam na podłogę . Znów wygląda to jakby przeszło tamtędy tornado. Nie mam siły w sumie się ruszać z fotela.. zbierać tego bałaganu. Ale coś zrobić muszę. Jak tu ogarnąć... pokój i samą siebie ....?

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Mężczyzna jest jak kawa
 najlepszy jest silny
gorący 
pełen subtelnego smaku
 i nie pozwalaci zasnąć przez całą noc 

środa, 15 lutego 2012

.dzien po 14

Walentynki. Były minęły. Ot tak i dla zasady....czerwony, zakochany dzień. Spotkaliśmy się na pizzy, pogadaliśmy i czas szybko minął. Za szybko jak zwykle.
Dziękuję Wam moje kochane stworzonka za wczorajszy dzień :*
..Olsza ja chce gofry ! ;)

Tak czy owak... musiał ten dzień być wyjątkowy. W jakiś sposób musiał mi zapaść w pamięć. I zapadł. Nie wiem jak w sumie zacząć...to nie jest proste. Tyle myśli wciąż krąży mi po głowie... tyle pytań bez odpowiedzi... po prostu, coś z wczorajszym wiatrem umknęło.
Nieraz  wyobrażałam sobie jak mogłaby wyglądać nasza kuchnia.. co robiłabym z Tobą wieczorami... gdzie chodzilibyśmy na spacery. Te plany zajmowały mi wiele czasu... w każdej wolnej chwili układałam w myślach nasze życie..razem. Ale to nie ważne.. nie tak bardzo jak fakt, że po praz pierwszy przy Tobie poczułam się naprawdę kochana..bezpieczna. Wiedziałam, że mam do kogo wracać.. kogo kochać. Jednak wczoraj zburzyłeś mi tę pewność i poczucie bezpieczeństwa... tak błahym stwierdzeniem.. błahym i prostym..prawdziwym. Nikt przecież nie obiecywał mi, że przyszłość będzie taka jaką chcę widzieć. nikt nawet Ty nie możesz mi tego obiecać. Ja jednak żyłam ciągle nadzieją...przeświadczeniem, że będziesz już na zawsze, że nie odejdziesz ani Ty ani ja. Ani raz przez myśl nie przeszło mi to, że mogłoby nas nie być. I fakt, że usłyszał;am to od Ciebie .... okropne uczucie. Nie wiedziałam czy mam płakać czy krzyczeć ze złości gdy to usłyszałam. Nagle pustka w głowie.
Dobrze wiem dlaczego tak zareagowałam. To proste. Tylko Ty jesteś dla mnie a ja dla Ciebie. Ciebie pokochałam..od Ciebie dostałam tyle czułości, że mogłam spokojnie zasypiać...nawet w najgorsze dni. Nie wyobrażam sobie teraz pozostać bez tego wszystkiego co mi dajesz. Wiem... to egoistyczne...wiem, dlatego przepraszam. Jednak bez Ciebie moje życie nie ma sensu... i nie traktuj tego jako szantaż. Spokojnie nic sobie nie zrobię. Nie chce Cię zranić... chcę żebyś był.

 wystraszyłeś mnie łobuzie
nie rób tego więcej
proszę



poniedziałek, 13 lutego 2012

.od nowa

Wróciłam. Z ciepłego łóżka, z Twoich bezpiecznych objęć. Nie czuję na sobie Twojego spojrzenia, Twojego oddechu na ramieniu.... Wróciłam. Znów sama budzę się rano...tylko na dobranoc..kilka Twoich słów.
Musiałam...zostawić Ciebie i swoje myśli...przy Tobie.

Jak cień snuję się po domu...niezauważalnie , bezszelestnie. Jak dobrze znów poczuć tę niezależność. Brak przywiązania. Uczucia rozpływają się coraz bardziej...nie zostało już prawie nic. Czasami jeszcze coś we mnie się zbudzi...coś zaiskrzy...umierające resztki współczucia. Umarła we mnie już dziecięca naiwność. Nie cieszy mnie już ten widok, na który czekałam. Chyba na nic już nie czekam, na nic już nie liczę. Obojętnie mi to i tamto. Obojętnie...

Chcę zabić w sobie nadzieję, która każe mi ciągle podporządkowywać się czyjemuś słowu. Chcę zapomnieć o tej, która szczęście innych stawiała ponad swoje. Nie chcę już tak żyć. Coraz bardziej zmęczona jestem wyczekiwaniem ...sama już nie wiem nawet na co. Nie chce łudzić się na coś czego nigdy nie osiągnę. Chyba już pora zrozumieć, że otwieram nowy rozdział w życiu, gdzie główną bohaterką będę ja. Nie chcę od razu stać na straconej pozycji. Nie chcę żyć przeszłością. Chcę zapomnieć...

Chciałabym jak czysta kartka, stanąć przy Tobie. Chciałabym, żebyś nauczył mnie wszystkiego od nowa. Zaufać Ci...zamknąć oczy i za rękę z Tobą iść w nieznane.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kocham Cię

niedziela, 5 lutego 2012

.to proste

To trudne.
Nigdy nie sądziłam, że dojdę do tego miejsca gdzie sama siebie znienawidzę, za to, że jestem tu i teraz piszę tego posta. Błędem przeszłości jestem...lawina nieszczęśliwych zdarzeń zaczęła się ode mnie. Nie potrafię oszukiwać siebie dużej. Lepsze dni nie nadejdą, póki nie przestaną o mnie myśleć jak o pomyłce.
To trudne.
Zasypiam z nędznym poczuciem, że jutr rano ktoś rzuci w moją stronę kilka słów..choćby przypadkiem spojrzy na mnie. Poranki są zawsze zimne. Niezależnie od pory roku. Puste spojrzenia i ta odległość...na długość kilku prostych słów.
To proste.
Przełknąć w kolejności dowolnej kilka kolorowych tabletek...poczuć smak martini na ustach. Zasnąć,zapomnieć,odetchnąć....
To trudne.
Codziennie żyć z myślą, ze jest się czyimś wyrzutem sumienia, czyimś błędem.
Niezakończonym...niepotrzebnie rozpoczętym rozdziałem. To znacznie trudniejsze, niż spokojny wieczny sen.

sobota, 4 lutego 2012

.potrzebuję słońca

Cisza odbija się echem od drewnianych ścian. Chłodne powietrze ociera się o mnie tworząc mi na skórze dziwne wzorki. Pogniecione kartki i zagięta okładka...znów zasnęłam na książce ... nie tyle, że była ona nudna...to tylko zmęczenie. Za oknem jeszcze jasno. Jakiś szaleniec jeździ na łyżwach...po stawie. Choć sama nie byłam lepsza...jakieś dwa lata temu. Taką miałam chęć zabrać swoje łyżwy i pojeździć po tafli zamarzniętego stawu, ścigać się ze srebrzystymi drobinkami wirującymi w powietrzu. Jednak minusowa temperatura ochłodziła mój zapał. Znów grzeję się herbatką a myśli dziś tak ulotne, że ledwie zdążam klikać na klawiaturze. Nie mogę rozgrzać dłoni. Wciąż zimne i bez życia. Dosyć mam już tej zimy...potrzebuję słońca. Niebawem stanę się tak blada, że wrzucona w zaspę nie będę się wiele od niej różnić.
Zaplanowałam na dzisiaj tyle rzeczy, że zrobiłam aż jedną. Nie mam weny na naukę. Wczoraj cały dzień spędziłam przy filozofii. Dzisiaj posprzątałam pokój...położyłam się z książką ("Coś za coś") do łózka i zasnęłam...po czwartym rozdziale. Obudził mnie sms od Niego. Na szczęście nie jest jeszcze późno. Może zajrzę do filozofii wieczorkiem...teraz mam ochotę na pogniecioną książkę. W końcu należy się jej trochę uwagi.
Jutro rano spakuję rzeczy i jadę ...najpierw do babci na obiad i wieczorkiem do Niego. Powinnam już w głowie robić listę rzeczy, które chcę zabrać, jednak ostatnio jakoś nie przywiązuję rzeczy do takich detali. Zawsze wolałam mieć wszystko przygotowane dzień wcześniej...a teraz jakoś nie robi mi to większej różnicy. Niebawem rozpocznie się nowy semestr, na który czekam z utęsknieniem. Zmiana planu i ... trzydniowy weekend przez pół roku !
Herbata się skończyła...co oznacza, że trzeba się zmywać. Idę zaparzyć kolejną i tym razem na siedząco zacznę książkę....

czwartek, 2 lutego 2012

.karuzela

Nareszcie mogę spokojnie odetchnąć. Niby jeszcze jeden egzamin przede mną (filozofia), ale co ważniejsze jeden już za mną( i to na całe 4 !!!...nie wiem jakim cudem) . Już czuję zapach nadchodzących "ferii" i nie mogę się doczekać niedzieli. Na spokojnie mogę swoje myśli wysłać do Myszkowa...
Teraz grzeję się w Twoim swetrze i słucham ~~>KLIK<~~. Miałam ochotę jeszcze kilka godzin na drinka, ale ...zmarzłam tak okropnie, że czuję się jakbym miała gorączkę. Dlatego znów herbatka....i w tle "karuzela".
Szczęśliwa jestem dzisiaj tu i teraz. Zaliczony egzamin...kolejny w trakcie przygotowań i cudowna perspektywa nadchodzących dni. To nic, że przez cały dzień myślałam, że dziś wtorek. Nie ważne.. :) Jakoś tak mi się to wszystko pomieszało.



Zasnąć przy Tobie ....