piątek, 19 lipca 2013

.zła kobieta

Całkowicie straciłam kontrolę nad tym co mówię i robię. Nieznośna jestem dla innych i dla siebie. Drażni mnie wszystko, co chyba nie powinno tak bardzo mnie irytować. Brak we mnie cierpliwości i spokoju.

Nigdy nie uważałam się za kogoś szczególnego, komu należy się wszystko od ręki. Do wszystkiego dochodziłam sama, swoją pracą ... czasami z pomocą bliskich. Jednak nigdy ne zdażyło się tak by cokolwiek przyszło mi łatwo. Na przestrzeni lat traciłam wszystko co najwazniejsze. Rodzinę, spokój, dzieciństwo i nadzieję. Ta ostatnia jednak zawsze wraca - głupia i naiwna. 

Znam jednak ludzi, którzy mają to czego pragnę ja. Mają to czego mnie nie udało się zdobyć. I pomyśleć by można, że narzekam teraz bo inni mają lepiej. Pewnie niejeden pomysli, że tylko piernicze głupoty i siedzę na dupie nic nie robiąc. Być może i wiele osób tak pomysli czytając ten post. Na swoją obronę mogę powiedzieć, że zawsze próbowałam wszystkich możliwych sposobów i opcji, by zdobyć to na czym mi zależało. Wierzcie lub nie, coś zawsze stawało na przeszkodzie. 

Znam ich. Znam takich ludzi, którzy raczą mnie opowieściami o swoim szczęściu. Nieświadomie wspominają o rzeczach, które dla mnie mają bardzo duże znaczenie - dla nich natomiast nie są niczym ważnym. Złoszczę się, że nie szanują tego co mają. Denerwuje mnie fakt, że nie trafiło na mnie.

Tak, owszem. Mogę pocieszać się w nieskończoność, że jutro będzie lepiej. Jednak to już kilkanaście lat. Opadam z sił.

Nie mogę zrozumieć, dlaczego tak łatwo o szczęście jest ludziom, którzy mało co wiedzą.... o życiu, o świecie, o sobie. Nie mówię, że ja jestem alfą i omegą, jednak bywają momenty, że mogę porównac ich do siebie. Wydaje mi się, że to niesprawiedliwe i jeszcze bardziej się złoszczę. Widzę ich zmęczenie życiem - kiedy ja mam tyle sił by coś zrobić. Widzę ich monotonię- tymczasem ja mam miliony pomysłów. 

Traf na loterii losu czy jak ? Przegrałam wyścig już na starcie? 

Najgorszy jest chyba jednak fakt, że nie zrozumie mnie nikt, kto sam nie poczuł tego co ja.

Ten post to trochę wołanie o litość, a może żałosne jęczenie jak to nie jest mi źle. Być może tak to wygląda [ i pewnie tak jest ]. Jednak nie proszę o współczucie czy krytykę, bo to co tu pisze to tylko powierzchowny mój rys. 
To miejsce.... ten blog.... to wszystko tu jest gdzieś we mnie. To mój powiernik. Tak jest mi łatwiej.

Zawsze powtarzałam, że jestem złą kobietą. Często wspominałam. Nie okłamałam nikogo pod tym względem. Więc teraz wychodzą mi rogi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz