wtorek, 27 marca 2012

.jestem tak jakby mnie nie było

Zaspałam na zajęcia których nie było! Święcie przekonana byłam, że dziś zaczynam o 11,30 więc budzik zadzwonił o 7,30 a zaraz po nim koleżanka z grupy, że dziś zajęć nie ma..że właśnie się dowiedzieli... na pytanie "gdzie ona jest" ..odpowiedziała..."no jak to gdzie na uczelni"...mieliśmy dziś na 8.00 ! Dobrze, że to jedyne zajęcia jakie miały się dziś odbyć, w innym razie miałabym nie lada zadanie, żeby zdążyć na kolejne.
Poza tym, znów spadek formy. Obudziłam się totalnie rozbita. Głowa okropnie bolała, nieznośny katar nie pozwalał oddychać i oczy tak bardzo zaspane ledwie patrzyły na przeraźliwie blade odbicie w lustrze. Zeszłam do łazienki, żeby się wybudzić...zjadłam tosty z miodem...wypiłam herbatę i dalej poszłam spać. Wstałam jakoś po 10 chyba... nie wiem nawet. Zrobiłam dwie kawy.... wypiłam je jedną po drugiej... pomiędzy nimi zdążyłam łyknąć jeszcze leki. Teraz już nawet dobrze się czuję, jednak z upływem dnia będzie coraz gorzej...tak czuję.
Nie chciało mi się spać, więc przeczytałam streszczenie "Krzyżaków" później problematykę i inne głupstewka na ten temat. Następnie opracowałam jedną książkę na zajęcia z "kochanej" historii . I co najlepsze ... na obiad zupa pomidorowa ! łeeeeeeeee ! Żyć nie umierać.
Jamnik śpi obok mnie..wygrzewa nadmiar tłuszczy na słońcu. Mam ochotę na spacer.... ale wiem, że w moim stanie to nie najlepszy pomysł...przy takim wietrze....cała wiedza na temat "Krzyżaków" wyleciałaby mi z głowy! Zostaję w domu.....

Udało mi się mendę jamniczą złapać do zdjęcia ... :)


Przesilenie wiosenne wkrada się wszędzie. Nawet między nas mój drogi. Nie daję sobie rady z tym wszystkim i opuszcza mnie chęć do życia. Z pewnością zauważyłeś...że jestem tak jakby mnie nie było. Ale to minie...zobaczysz. Damy sobie radę. Wczoraj...Twój przedostatni sms.... coś się we mnie zmieniło...








miłość jedyna jest
miłość nie zna końca
miłość cierpliwa jest
zawsze ufająca...

poniedziałek, 26 marca 2012

.dwa światy

Dlaczego w jednym momencie pojawiają się w mojej głowie dziwne myśli, wątpliwości, których przedtem nie miałam. Jak lawina, złe fatum spływa na na mnie przysypując wszystko co dotychczas grubą warstwa wątpliwości.
Coraz częściej mam wrażenie, że nie potrafię zatrzeć w sobie granicy, która dzieli nasze dwa światy. Nie oszukujmy się. To zupełnie inne bajki. Trudno mi połączyć je w jedną...neutralną i dość realistyczną. To nie kwestia wiary czy zaufania. Po prostu patrząc na to co i jak robimy, wydaje mi się, że różnice są nie do połączenia. Nawet hierarchia wartości układa się u nas inaczej.
Dobrze wiem, jak wygląda mój świat. Poznałam go od podszewki. Wiem jakie prawa nim rządzą, na co mogę liczyć a raczej co może mnie zawieść. W moim mniemaniu Twój świat jest pełen okrągłości, którymi nie można się skaleczyć. Wszędzie na zakrętach poduszki ochronne...żeby tylko nie rozczarować się za bardzo. Mrzonkami i wyobrażeniami wysłana jest Twoja codzienność.
Nie wiem jak zatrzeć w sobie ...ten kontrast dwóch światów. Obawiam się, że nie potrafię tego przeskoczyć...



niedziela, 25 marca 2012

.oczy już niby bardziej weselsze

Chyba powoli wracam do formy. Nie jest mi już tak bardzo zimno i głowa nie jest tak bardzo ciężka jak wczoraj. Oczy mam już niby bardziej weselsze. Może z jamnikiem na spacer się przejdę ...jest piękna pogoda. Ubiorę się ciepło, zabiorę czapkę..szalik...rękawiczki (?). Jamnik na pewno się ucieszy. Szkoda przesiedzieć kolejny dzień w domu....szkoda słońca i tego nowego powietrza.

Zanim jednak ruszę się gdziekolwiek to zastanowię się ewentualnie nad jakimś śniadankiem. Wypadałoby cokolwiek zjeść, żeby mnie jamnik na smyczy do domu nie ciągnął.  Z drugiej strony wyglądałoby to całkiem komicznie :)

Pięć minut temu zakomunikowałam jamnikowi, że idziemy na spacer. A ten jak zwykle zaczął się wierzgać na podłodze i skakać z radości, jednak po kilku chwilach euforia minęła...teraz siedzi na łóżku i robi codzienną toaletę ! No tak dziś niedziela... trzeba dobrze wyglądać gdyby jakaś sunia rzuciła na niego okiem :)
Swoją drogą ja też nie wyglądam dzisiaj najgorzej. Chyba potrzebowałam poleniuchować bezkarnie w łóżku.

Wczoraj udało mi się cyknąć kilka fotek.... chcecie zobaczyć ?





Wyskoczyłam na chwilkę na taras żeby się ogrzać w słońcu  i jakoś tak przy okazji złapałam migawką kwiatuchy. W planach miałam pierwszą wiosenną sesję , ale nie znalazłam nikogo na zdjęcia, poza tym sama się rozłożyłam. Więc idea wciąż w głowie czeka na realizację.

Kawa się skończyła. Wypadało by coś zjeść. Chociaż wolałabym chodzić głodna aż do obiadu , żeby tylko nie konfrontować się z "reszta domowników". Dlatego też spacer jest doskonałym rozwiązaniem. Godzinka spokoju...daleko od tej toksycznej atmosfery.

Mam ochotę posłuchać czegoś... tu i teraz... ale czegoś, co nastroi mnie pozytywnie na resztę dnia..

Chyba już wiem ....

Musisz wierzyć, że to może się zdarzyć,
bo przecież gdzieś tam jest
ktoś kto też w to wierzy.

środa, 21 marca 2012

.piąta nad ranem

Jest jeszcze bardzo wcześnie. Czuję się tak nijako. Czeka mnie zabiegany dzień. Chyba bierze mnie przeziębienie. Nerwowo sprawdzam pocztę mailową z nadzieje na odpowiedź. To moja jedyna szansa. Może się uda. Dziś zadzwonię. Studia rozczarowują mnie coraz bardziej, a myślałam, że gorzej już nie będzie. Jest. Usunięto moją specjalizację. Tą z która wiązałam jakąś tam przyszłość. Teraz nie pozostaje mi wyboru...a studiować tu muszę, choćby dla tego stypendium. Kolejny raz czuję się oszukana. Zimno mi....chociaż...dłonie i policzki mam ciepłe. Ze zdenerwowania...czy przeziębienia? Nie ważne. I tak poranek  nie różni się niczym szczególnym od tych kilku ostatnich.


wtorek, 20 marca 2012

.sama sobie przecież tego nie zmyśliłam



Czasami wydaje mi się, że znają mnie lepiej niż ja sama. Wiedzą czego mi potrzeba, o czym  marzę i co będzie dla mnie najlepsze. Czasami zapominam się, że jestem. Miłość jest tylko moja. Nikt mi jej nie ukradnie, nie zabierze...nie zabroni mi kochać. Kochać miłością, która mnie zabija. Tak bardzo Cię kocham ...wiesz o tym. Nie zapominaj. Wszystko co robię podporządkowuje nie sobie tylko nam. Tak mocno ich kocham..tych wszystkich, którzy są ..obok mnie ..i trochę dalej. I tak rozdaję tę miłość...że na siebie samą już nie mam siły.

środa, 14 marca 2012

.nie mam siły żyć

Obawiam się, że nie mam już sił na cokolwiek. Wczoraj uświadomiłam sobie, że wcale nie jest w miarę dobrze. Dopóki nie wypowiedziałam tego wszystkiego na głos, to gdzieś wewnątrz mnie było, gdzieś głęboko pod skórą. Teraz słowa rozeszły się echem po mojej głowie. Nie mogę uwierzyć, że Ci o tym opowiedziałam. Zawsze tak bardzo się tego bałam. Teraz boli mnie głowa. Okropnie się czuję. Na nic, że nie będę spać i płakać po nocach. To nic nie zmieni.

Czuję się oszukana. Nadszedł czas, kiedy chcę podsumować moje dotychczasowe życie i nagle orientuje się, że wszystko kończyło się tylko na obietnicach. Rodzice nie potrafili sprostać zadaniu jakie sami sobie postawili. Mijały lata, a oni prześlizgując się pomiędzy dniami ciągle tkwili w miejscu. Później postanowili się rozejść. Nie obeszło mnie to jakoś. Nie odczułam tego od razu. Teraz widzę, że nie pogodziłam się z tym do końca. Że brakuje mi prawdziwego rodzinnego ciepła. Chociaż, czy może mi brakować czegoś czego nigdy nie miałam?

Miałam plan. Miałam wizję siebie..marzenie, które było na wyciągnięcie ręki. Zdałam maturę...miałam w głowie wymarzone studia. Dostałam zielone światło. Dziadek miał mi pomóc..obiecał, że pomoże. Cały ostatni rok podporządkowałam na to by skupić się na fotografii. Nawet maturę pisałam pod tym kontem. Znów jednak jednego dnia, dostałam w twarz od rzeczywistości. Obietnica ulotniła się szybciej niż powietrze z pękniętego balona. Musiałam wybrać...studia ot tak albo siedzenie w domu. Pracy raczej bym nie znalazła mając tylko zdana maturę. Poszłam więc na studia. Wybrałam kierunek, którego w życiu bym nie wybrała mając inny wybór.
Spotykam znajomych z liceum...widzę jak z pasją opowiadają o swoich studiach, jak cieszą się życiem. Mnie tylko chce się płakać.

Zamykam więc oczy i szukam w myślach kogoś kto mi pomoże znaleźć sensowne wyjście z tej sytuacji. Jednak patrząc po najbliższych , zaczynam śmiać się przez łzy. Tu rozwiedzione małżeństwo, które samo ma problemy....tam dziadkowie, którzy żyją jak pies z kotem. Wszędzie jakieś tajemnice. Każdy wie tylko tyle ile powie mu drugi. Każdy siebie oszukuje, szeptem rozmawia przez telefon. Z całą resztą nie miałam nigdy kontaktu. Dlaczego ? Nie wiem. Spytajcie moich "rodziców".

Mam do nich żal. Okropny żal. I nienawidzę ich tak bardzo jak mocno ich kocham.
Nie chcę już żyć. Nie tak jak teraz. Chcę odejść stąd i sama zadbać o siebie. Teraz mając już prawie 20 lat nikt o mnie nie zadba... nikt nie zrobił tego wcześniej...teraz nie mam już na co liczyć. Jak zerwać zatem z przyzwyczajeniem? Jak pokonać wszelkie wątpliwości ?

Potrzebuję pomocy...nie chcę żeby ktoś mnie pocieszał...użalał się nade mną, nie oczekuję współczucia. Chcę tylko zrozumienia. Ktoś musi mnie wysłuchać, ktoś musi poznać moją wersję prawdy. Ktoś musi wiedzieć, że byłam, czułam...próbowałam żyć jak najlepiej. Ktoś musi im o mnie opowiedzieć. Bo ja już nie mam siły żyć. Czuję się za wszystko winna. Zbyt wiele widziałam rzeczy których nie powinnam widzieć. Już jako dziecko przesiąknęłam tym wszystkim złym....tym złudnym i fałszywym życiem.

wtorek, 13 marca 2012

. niedpowiedziana bliżej przestrzeń

Boli mnie głowa. Taka w ogóle jestem zawiana....nie do życia trochę. Znów za długo spałam. Nic mi się nie śniło. Szkoda. Tylko nocą pustka hula mi po głowie. W dzień, tyle spraw wymyślonych i tych nie krąży mi po głowie.

Cudnie by było budzić się każdego ranka przy Tobie. Zasypiać czują na ramieniu Twój oddech. Cudnie by było. Ale to chyba nie takie proste. To nie zabawa. Jednak da się to wszystko poukładać, prawda ?

Rozpływają się...powoli. Już mnie to tak nie drażni. Przegrałam, a przynajmniej tak się czuję. Mam wrażenie, że nic dobrego już mnie nie czeka. Że tylko ciemne strony życia są mi przeznaczone. Coraz częściej nachodzą mnie dziwne myśli. Nie mam siły.

Chciałabym , żeby coś się zmieniło.



piątek, 9 marca 2012

. zapach magnolii

Krwistą szminką pociągnęłam usta. Jeszcze tylko zalotne spojrzenie podkreślić czernią i wszystko wraz z czarną sukienką powinno pasować. Rozpylę jeszcze na skórze zapach magnolii, kwiatów pomarańczy i czerwonej orchidei waniliowej .(...)
Powietrze zadrżało kiedy stanął obok. Delikatnie mrowienie poczułam w opuszkach palców...jego zapach..zapach mężczyzny i zniewalających perfum powodował, że traciłam kontrolę. Dłonią przeczesałam jego gęste włosy. Odpowiedział mi pocałunkiem..subtelnym i lekkim. Poczułam na sobie jego oddech kiedy stanął za mną obejmując mnie czule. Jego dłonie na moich biodrach..i ciepło wędrujące we mnie od stóp ku górze. Czas zdawał się płynąć wolniej. Jego ręce na moim ciele..niczym ciepły wiatr opiewały mnie wtrącając w jakiś nieokreślony trans...zamykam oczy. Wszystko dzieje się tak wolno..wychwytuję każdy oddech, każdy dotyk, każde spojrzenie. Bez pośpiechu...bez słów. (...)
Na ścianach odbija się tylko nieme światło świec.W tle sączył się klimatyczna muzyka. Oddech mam coraz cięższy.... coraz trudniej mi łapać powietrze. Głęboko patrzymy sobie w oczy. Jego spojrzenie... jest tak obce a jednocześnie bliskie...przeszywa mnie zimny dreszcz. Chciałabym uciec, zatrzymać to co się dzieje.. ogrania mnie strach, niepewność...jednak nie mogę uwolnić się z jego silnych objęć. Widząc w lazurowych tęczówkach moje przerażenie próbuje przywrócić mi oddech. Znów czas płynie wolniej. Zaczyna kręcić mi się w głowie. (...)
Jakoś tak nieswojo się czuję leżąc tylko w koronkowej bieliźnie. Świadoma swojej kobiecości cięgle walczę z nieuzasadnionym strachem. On widzi jak kryję się przed nim, osuwam się przed kolejnym krokiem. Nie potrafię zebrać myśli. Wirują bezsensownie, tworząc chaos i bałagan. Wpadam w panikę. Milczę (...)
Znów czas musi zwolnić. Ciepła dłonią dotyka mojej twarzy...o nic nie pyta, nie komentuje...jakby spojrzeniem chciał mnie przekonać...że jestem z nim bezpieczna. Serce nadal bije jak szalone...w głowie snuję plan ucieczki...wtedy on subtelnie na topografii ciała zostawia swój rys...ścieżki palców krzyżują się nieustannie. Jego spojrzenie nadal tkwi w moich oczach...już mniej wystraszonych. I nagle czuję jak dzieje się coś dziwnego. Pomiędzy nami...jakaś więź...spojrzenia nie mogą się rozejść. (...)
Bezpiecznie...lekko...zamykam oczy.  Poznaję siebie..poznaje nas. W głowie ogromna pustka. Słysze tylko bicie naszych serc..gwałtowne..przyspieszone...znów patrzysz mi w oczy. ...kocham Cię.


 


czwartek, 8 marca 2012

.a może by tak czarną być

Przeczytałam dwa artykuły. No dobra .... półtora artykułu. Ale bardzo chciałam przeczytać do końca... tylko tak jakoś przypomniało mi się, że wszystko związane z polityką działa na mnie usypiająco. Zrobiłam nawet kawy, żeby nie było, że poddałam się bez walki .. no ale nawet to nie pomogło. Kompletnie nie wiem jak mam się zabrać za pisanie pracy i przygotowania  referatu na poniedziałek. Jeszcze ten felerny temat .."przemiany języka polityki na tle przemian kulturowych". Tak mi się ten temat wydał nawet OK, ale po przeczytaniu 2 ( no prawie) artykułów zmieniłam zdanie. Moje wyobrażenie o tym temacie wywróciło się do góry dogami. Co ja teraz zrobię? Jak zabrać się do czegoś co jest do kitu ? Jak zainteresować grupę czymś co dla mnie samej jest nudne.. jak mówić o tym z przekonaniem, nie mając o tym zielonego pojęcia?! Będzie jazda..... i wielka improwizacja.

Tak czy owak na dzień kobiet zrobiłam sobie czarne włosy na foto...i kupiłam pazurki...będę przyklejać kropelką ! Coś czuję, że nie zejdą zbyt szybko.. no ale .. jak robić coś to porządnie..co nie? ;) Dostałam czekoladę od Kacpra...(jakiś cud)... co w tym samym momencie zwolniło mnie z diety, którą prowadziłam przez dni 2! Cała ta pogoda i wszystko sprawia, że mam huśtawkę nastrojów i apetytu.. masakra jakaś. Niech to się wreszcie skończy! Bo zostanie mi kupić spodnie na gumce!

Jakby nie patrzeć od dziś weekend. Tak dokładnie to od 12,00 kiedy to skończyłam zajęcia. Nie ma to jak wolny piątek i co drugi wtorek. Raj na ziemi. Tylko ta historia polski i łacina .. całkowicie psuja mi sielankową wizję studiowania. Ale co poradzić. Zdałam maturę z matematyki to poradzę sobie i z tym dziadostwem ( gdyby to przeczytali moi wykładowcy... już widzę ich miny i swoje zaliczenia).


Jakoś tak brakuje mi kurcze tej czerni na głowie...


niedziela, 4 marca 2012

.lubię siebie widzieć uśmiechniętą

I jak tu Cię nie kochać co ? Inny to by mnie co najmniej porządnie opierdzielił, że mu włosy i  cały pokój galaretką uwaliłam. A Ty nic... tylko "kocham Cię".


Co ja bym bez Ciebie zrobiła, co? Pewnie krążyłabym na trasie Blachownia~~>Częstochowa AJD i tyle by było. A tak to mogę krążyć myślami zawsze tam gdzie jesteś Ty.. i nawet jeśli o tym nie wiesz błąkać się w Twoich myślach codziennie. Na kilka dni zapomnieć o tym co codzienne. Powygłupiać się z Tobą...zrobić coś szalonego...




    Zobacz tylko....jak bardzo szczęśliwa jestem przy Tobie...

sobota, 3 marca 2012

. o niebieskich migdałach

Dlaczego....nikt nie walczył o moje marzenia gdy ja sama nie mogłam jeszcze tego zrobić? Jak mogli zostawić mnie ot tak, bez najmniejszej próby... Zbyt cięzko? Nikt przecież nie obiecywał,że będzie łatwo. Teraz ja startuję od zera. Czuję sie niczyja. Tak bardzo samotna. Jednak i do tego da się przyzyczaić. Samotność nie jest tak straszna jak się wydaje. Tylko czasami wieczorem robi sie tak jakoś pusto. Dlatego trzeba mieć przy sobie dużo miękkich poduszek i iść spać. Pomaga. Zawsze.
Zrozumiałabym obojętność koleżanki, starego znajomego czy po prostu przechodnia. Ale nie obojętność "rodziców". Nie portafię znaleźć żadnego innego argumentu przemawiającego na ich korzyść jak tylko ten, że oni sami jeszcze są dziećmi, że ich marzenia umarły tak jak teraz umierają moje. Może dlatego nie wiedzieli jak mną pokierować, może jeszcze dążyli do spełnienia swoich pragnień...zapominając o rzeczywistości.
Nie mam już marzeń. Nie potrafię bujać w obłokach i wierzyć,że jednak coś się spełni. Za dużo razy słyszałam słowo "nie", za mało wsparcia otrzymałam....
Wydaje mi się, że tylko ja znam jakąś część prawdy o mnie samej. Wiem czego pragnę, wiem na co mnie stać..wiem co sprawi, że sie usmiechnę i który film wyciśnie ze mnie łzy. Wiem co chciałabym robić w wolnym czasie, wiem o swoich wątpliwościach...planach...nie marzeniach. Czy ojciec wiedziałby jaki sok wybrałabym mając do wyboru jabłkowy-wiśniowy-grejfrutowu ? Czy matka wie, co chodzi mi po głowie...na jakie pytania chciałabym usłyszeć od niej odpowiedź...? Czy ktoś pomyślał,że męczy mnie więcej niż wydawać by sie mogło..? Nic o mnie nie wiedzą. Nawet o istnieniu tego bloga nie mają zielonego pojęcia. Jak bardzo anonimowa stać się mogłam dla ludzi, z którymi mieszkam... wciąż bardziej obca. Niewyobrażalna przestrzeń wokół mnie...jak zła aura..samotnośc po zmierzchu.
Czasami mam wrażenie, że powinnam coś zrobić...by zwrócić na siebie uwagę. I coraz częściej nachodzi mnie myśl, żeby wszystkim im wysłać anonimowy list...o mnie..gdy mnie już nie będzie. Jednak szkoda by było mi siebie i tego co już osiągnęłam. I szkoda by było mi Ciebie mój drogi. Szkodaby było mi nas..i tej pogody za oknem i świeżego powietrza. Po prostu chcę żyć...i udowodnić im wszystkim, że można mieć to co się chce. Jednak nie nazwałabym tego marzeniami. Stawiam sobie cele...do zrealizowania..tak bliskie,że mogę zapisać je w kalendarzu. Marzeń już nie mam...a może jeszcze ich nie mam. Zacznę o niebieskich migdałach marzyć gdy tylko poczuję grunt pod nogami...

Ty wiesz jaki sok bym wybrała.
Tylko Ty.