czwartek, 31 maja 2012

.jak kot

"Już nigdy po raz drugi nie umrę tak lekko,
tak bardzo poza ciałem, tak bezwiednie,
jak niegdyś w jego śnie. "

Kim jestem....
Nie czytaj mnie wprost
Zrozumiesz....
Jak kot....
Kobietą jestem...
Czasem słońce, czasem deszcz....
Nic oczywistego....
Prócz tego.....
Że kocham Cię ....

środa, 30 maja 2012

.akwarium

Jutro ostatni dzień na AJD w tym tygodniu. Myślałam, że nie przebrnę przez te kolokwia i poprawki, ale chyba dało radę. To znaczy czy dało to się jutro okaże, bo jutro pisze jeszcze dwa kolokwia- oświecenie i przemiany współczesnej polszczyzny. Niby proste, ale wykładowcy zawsze coś znajdą, żeby mi podnieść ciśnienie i udowodnić, że jednak nie umiem wszystkiego. Ale...zawsze jakoś da się wybrnąć.
Jutro czwartek co równa się z tym, że trzeba iść na wf !!!! Mam cichą nadzieję, że może nie będzie tych zajęć bo coś tam...ale znając życie będę musiała grać w tenisa stołowego przez godzinę. Na dziek piłeczki odbijającej się o stół robi mi się gorrrąco !!!!
W piątek niby wolne, ale tylko pozornie. Musze ogarnąć trochę pokój i zacząć się uczyć do egzaminów. W tym semestrze łacina, oświecenie i historia ! :) Czyli łącznie trzy... o trzy za dużo.
Sobota....jedziemy z dziubem na "akwarium" * . Jak to było z tym pływaniem ...? Ciekawa jestem ogólnie całokształtu tego wypadu. Ciekawa jestem dziuba w wodzie! Ha!
No, ale muszę już sobie iść. Wołają mnie kserówki..... a jeszcze głośniej poduszki i łózko!
Zjadłabym jajecznicę .....

*aquapark

Za oknem

niedziela, 27 maja 2012

.potrzebuje Twoich spokojnych myśli

Dzisiejszy dzień był okropny. Co ja mówię ... koszmarny ! Ale nie będziemy się zagłębiać w ten temat. Wystarczy wzmianka, że brzuch do tej pory mnie pobolewa :(

Za dwa tygodnie pierwszy egzamin, a już w czwartek czekają na mnie dwa kolokwia. Cudnie...praktycznie jeszcze nic nie umiem. To znaczy coś mi tam w głowie świta, ale żeby tak na jakąś fajną ocenę to jeszcze nie.
Na razie mam pomalowane paznokcie na zielono, zaparzoną herbatę i myśli gdzieś daleko stąd.
Ty też gdzieś daleko stąd. A myśl, że na własne życzenie możesz być jeszcze dalej przyprawia mnie o ból głowy i ciężki oddech. Ale jak to się mówi...cel uświęca środki. Na razie to tylko poszukiwania po omacku. Czasami wyobrażam sobie jak będzie wyglądać nasza rozmowa przed moim wyjazdem. Co chcę Ci powiedzieć a czego nie. O czym Ci mówić, a co przemilczeć, żebyś chociaż Ty był spokojny. Tak, potrzebuje Twoich spokojnych myśli. To chyba jedyne wyjście..dla mnie, żeby przynajmniej trochę stanąć na nogi. To zawsze jakaś szansa..to jedna wielka przepaść ..nie widać dna.

Ogólnie czuję się jakoś nieswojo. Jakbym nie była sobą. Robię odruchowo rzeczy, nie myślę nad tym...robię to tylko "bo tak trzeba" "wypada". Słucham wciąż tych samych piosenek. Nie znudziły mi się jeszcze... to dziwne. Nie dbam o to czy kolor bluzki pasuje do spodenek. Nie przywiązuje uwagi do tego co powiedzą ludzie. Taka jakaś jestem...przeźroczysta. Trochę czuję się jak papierek po cukierku uniesiony na wietrze. Nic nie jest pewne.

sobota, 26 maja 2012

.powietrze to samo co zwykle

Sobotnie popołudnie zaczynam od dodania fotorelacji z wypadu na wieś. Zrobiłam dosłownie kilka zdjęć. Nie było ani weny, ani czasu ani nic. Jakoś mnie ten wyjazd nie ucieszył. Pociągiem to była frajda jechać... iść pół godziny na nogach od stacji...zmęczyć się...zmarznąć...a tak, to nawet nie bolały mnie nogi. Tylko powietrze było to samo. No, ale chciałam jechać samochodem no to pojechałam. Możliwe, że za jakiś czas znów się tam wybiorę. Tym razem z babcią i ciotką...no i może dziuba się zgarnie jak będzie chciał i miał czas.






Rano pojechałam do miasta. Wydrukowałam materiały na kolokwium. Poszłam do biura zarządzającego personelem, z nadzieją, że tam znajdę jakieś oferty pracy. Zamknięte. Spróbuje w poniedziałek. Im dłużej trwa to całe szukanie pracy, tym mniej już mam nadziei. Ale może jednak....
Później cudowny romansik z gramatyką i przemianami współczesnej polszczyzny. Brzmi zachęcająco......

środa, 23 maja 2012

.niebawem

Można powiedzieć, że zaczynam już żyć weekendem. Jutro ostatni dzień na uczelni i nieszczęsny wf. Ale ... jakoś przeżyje. Najbardziej nie mogę się doczekać piątku. Jedziemy z dziubem i Katarzyną na wieś. Tak bardzo chce mi się pooddychać świeżym powietrzem ... poleżeć na trawie... Obawiam się, że Dziub mój będzie zdegustowanym wiejskim klimatem. Ale...skoro ja przeżyje jutrzejszy wf to on przeżyje wiejski klimat...

Niebawem fotorelacja z wyjazdu ..

niedziela, 20 maja 2012

.kolorowe groszki

Dosyć już mam ...

Naszykowałam cykorowi jedzonko. Rozsypałam przez przypadek owocowe groszki .




 Dosyć już mam .....

Rozsypało się przez przypadek moje życie.....

sobota, 19 maja 2012

.wytchnienie

Naiwnie sprawdzam wciąż pustą skrzynkę mailową. Pusto. Telefon też milczy. Można oszaleć od braku słów. Już mętlik mam w głowie. Może nie powinnam się dłużej zastanawiać. Spakować kilka wspomnieć. Wyjechać. Ale czy tam , gdzieś dalej ... jest lepiej ? Statystycznie...może i tak.
Tylko praca w erotyce otwiera przede mną swe drzwi. Chociaż i tam potrzebują młodych, energicznych dziewcząt z doświadczeniem. Nikomu nie potrzebna cnotka, co to by chciała uczciwie zarobić pieniądze.
I jak tu dalej żyć, skoro nie ma nic. Ten świat nie jest nic wart. Przynajmniej nie tu. Od zawsze chciałam stąd wyjechać. I zrobię to. Ja to wiem. Nie zostanę tu na zawsze. Tylko jeszcze czekam. Na uśmiech od losu.. na szansę. Nikt tego nie rozumie. Nikt nie wie jak bardzo chcę zobaczyć trochę świata... poczuć się samotną w wielkim mieście. Chcę zasypiać ze zmęczenia...gdzieś daleko stąd. Gdzieś, gdzie poczuję, że tam właśnie jest moje miejsce. Nie potrzebuje domowego ciepła. Chcę adrenaliny, zmian i nowości. Od zawsze bywałam poza domem. Dom będzie tylko przytulna noclegownią. Dom będzie wytchnieniem dla myśli. Ja chcę żyć..chcę biec....

wtorek, 15 maja 2012

.czuję sie jak bezpański pies

Już sama nie wiem co się tutaj dzieje. Coraz gorzej się tutaj czuję. Nic już nie ma sensu. Czas ucieka mi przez palce...bezsensownie. Rozesłałam CV .... na żadne nie otrzymałam odpowiedzi. Nie ma nowych ofert pracy. Nie ma perspektyw...i coraz mniej we mnie nadziei. Nie wiem co więcej powinnam zrobić. Może każdy mój dzień jest zaplanowany z góry. Chcę wiedzieć jak to się skończy.
Zmęczona jestem. Nie mogę się na niczym skupić. Jutro kolokwium z historii. Już dwa dni odpuściłam sobie na uczelni. Nie miałam siły wstać z łózka.
Już nie pomaga mi płacz. Nie czuję się lepiej. Alkohol tez nie zabija wyrzutów sumienia i żalu. Straciłam antidotum. Każdy dzień boli coraz bardziej.
Nie wiem co mam dalej robić. Ciągle jakieś rozterki. Ciągle jestem tutaj sama. Nikt nigdy nie prowadził mnie za rękę. Czuję się jak bezpański pies.
Cisza staje się nie do zniesienia. Zaczynam gadać do siebie bezsensownie...spisywać to co mnie boli...popadam w żałosną przepaść bez dna.

sobota, 12 maja 2012

.nie mogę spać

Senna... pogoda i ja. Deszcz lekką mgłą spada na ziemię. Coraz chłodniej. Nie wiem co mam ze sobą zrobić. Niby od rana przeglądam kserówki, wymięte, tak, że wyglądają gorzej niż źle. Wrażenie mam, że mało co zostaje mi w głowie. Wszystko jakoś poza mną krąży..omija mnie. Czytam...powtarzam..zapominam..czytam..zasypiam...błędne koło. Kawa za kawą...pomiędzy jakieś ciastko....bez sensu. Dzisiejszy dzień jest bez sensu. Źle się czuję. Sama nie potrafię siebie określić. Przeźroczysta....chyba jestem powietrzem.

Poranki są takie same. Noce samotne i zimne...wieczory bezsensownie puste. I nie ma tu nikogo więcej... nikogo poza moim cieniem.

Pogoda popsuła mi wszystkie plany. Teraz mam problem, bo moja sukienka nie nadaje się na deszcz... szafa świeci pustkami..nie mam pomysłu w co się ubrać. W ogóle nie mam na siebie pomysłu. Nawet moje różowe buciki a'la mickey mouse nie będą pasować.... głupia pogoda, głupi dzień i jeszcze bardziej głupia gramatyka opisowa !



poniedziałek, 7 maja 2012

.zupełnie nie wiem jak mam sie czuć

Zupełnie nie wiem jak mam się czuć. Nie wiem co mam dalej robić. Wszystko wydaje się takie niedostępne.
Zaczynam nienawidzić matkę, ojca...siebie. Za to wszystko co mnie omija i za to co mnie spotyka. Zaczynam się bać. Staję się kimś gorszym. A może to tylko moja wina. Przecież to ja jestem odpowiedzialna za to kim jestem. Może zanim przyszłam na ten świat powinnam wiedzieć, że nie czeka mnie tu nic dobrego. Nie powinno mnie tu być. Gdzie szukać winnych ?...a może ich wcale nie ma. Gdzie szukać odpowiedzi ?... jej tez nigdzie nie widać.
Zupełnie nie wiem jak mam się czuć. Nie wiem już nic. Wszystko co dotychczas było coś warte, straciło swoją datę ważności. Jestem zmęczona... nic nierobieniem. To straszne uczucie. Jestem tu zbędna....
Może mogłam zmienić przeszłość. Może mogłam wpłynąć na bieg zdarzeń. Tylko stałam, przyglądając się głupio. Jednak czy dziecko może wpłynąć na decyzje dorosłych...? na ich spojrzenie na świat ? Pewnie to możliwe. Ja tego nie zrobiłam. Jestem więc winna.
Może powinnam teraz odkupić swoje winy. Tylko jak? Może mój los jest tym odkupieniem. Może to wszystko na co teraz narzekam bezsilnie jest moja karą...? Dlaczego nikt mnie nie ostrzegł...? Może wtedy zrobiłabym coś i teraz życie toczyłoby się inaczej. Może matka przestałaby być nieszczęśliwą kobietą a ojciec nie byłby już taki obcy. Może brat miałby lepsze dzieciństwo ode mnie. Może powinnam ....poświęcić się dla nich. Może dlatego tutaj jestem. Znów wracają. Myśli okropne...te ciemne. Nie bolą.
Ile to jeszcze może trwać. To zawieszenie pomiędzy rzeczywistością a marzeniami. To wszystko mrzonki, że będzie lepiej. Za długo już czekam na ten jeden lepszy dzień. Już uczuć we mnie brak. Ze skrajności w skrajność popadam ...bezmyślnie popełniam błędy...nie mogę się skupić.
Ile jeszcze wytrzymam łudząc się....spadając ciągle w dół ?


sobota, 5 maja 2012

.głuchy telefon



 Im dłużej Ciebie mam tym bardziej ogarnia mnie strach. Noc nie miała końca... Nie chciałam zasypiać...wciąż czekałam ...sama nie wiem na co... rozmyślając dlaczego poczułam, że jesteś dalej niż zwykle. Nie wiem co wtedy mam ze sobą zrobić. Miałam ochotę otworzyć okno, usiąść na parapecie i patrzeć na księżyc wiedząc, że ten sam teraz świeci Ci w oczy. Złe myśli napływały tak szybko...szukałam błędu...zbyt wiele ich popełniłam. Może i Ty uznałeś ,że zbyt dużo.

Na kilka minut zasnęła, ale i wtedy nie znalazłam spokoju. Głupie sny błąkały się po głowie niczym bezpańskie psy. Musiałam się obudzić.
Oczy strasznie pieką..zaczerwienione...smutne...bez życia...Szczęście-zostało przy Tobie.

Pewnie jak zwykle sobie coś ubzdurałam. A może jednak nie? Może byłeś zmęczony, zajęty. A może jednak dzieje się coś złego ? Nie potrafię ocenić wczorajszego dnia. Nie potrafię zebrać myśli.



Zadzwoń do mnie...chcę usłyszeć Twój głos. Niech wszystko inne zniknie.Chcę tylko Ciebie.