poniedziałek, 30 kwietnia 2012

.warto


Warto było. Zebrać się w sobie i przyjechać do Dziuba...zobaczyć musical. Początkowo nie chciało mi się ruszać z domu w taką pogodę. Gorąco....dusznooo..na dodatek nie czułam się najlepiej. Jednak nospa i zimny prysznic postawiły mnie na nogi. Wsiadłam do bum bum i ruszyłam. Po drodze jeszcze panowie w niebieskich mundurach kazali mi dmuchać ...procentów nie było.




Jednak najważniejsze w tym wszystkim było to, że poczułam się przy Tobie tak bardzo szczęśliwa. Tak bardzo lubię gdy na mnie patrzysz....spokojna i bezpieczna wtedy jestem.

Dobrze, że jesteś.


piątek, 27 kwietnia 2012

.foldery zdarzeń

Widzę jak czas przelatuje mi przez palce. Niby robię wszystko to co powinnam...uczelnia...dom..nauka..ale nie ma w tym wszystkim mnie. Brakuje w tym wszystkim życia i radości. Wokół mnie senni ludzie...brak motywacji. Czuję się taka zmęczona. A przecież idzie wiosna. Gdzieś wewnątrz mnie jakiś głos nie godzi się z tym i krzyczy...tak głośno, że mimo tego wszystkiego co szare, postanawiam zdobyć się na coś nowego.


Zaczynam się bać. Czas ucieka coraz szybciej...tkwię w miejscu...brak jakichkolwiek przyszłościowych perspektyw na życie. Wszystkie decyzje mają swoje wady i zalety. Najgorsze jest w tym wszystkim jednak to, że jestem z tym zupełnie sama. Już wiem, nikt mnie nie rozumie. Choć kilka osób bardzo by chciało. Jednak to nie to samo.. domyślenia wasze są mylne. Naprawdę jestem tu sama. Tak wiele rzeczy nie wyszło na światło dzienne. Tylko moje chore myśli magazynują foldery zdarzeń, słów i spojrzeń. I jestem tu sama...na własne życzenie. Bo nigdy nikomu nie pozwoliłam się poznać...do końca. Wiem, że niektóre informacje...rzeczy które robię, bądź planuję zrobić nie znalazłyby aprobaty u tych, którzy są gdzieś blisko mnie. Dlatego ciągle niewinny kłamstewkiem...lub milczeniem przykrywam to o czym wolałabym, żebyś nie wiedział/a.


Pewnie zastanawiasz się dlaczego to robię. Dlaczego ukrywam to i tamto. Po prostu. Ze strachu przed Twoją reakcją. A może wiem jaka ona będzie i wolałabym nie usłyszeć kilku słów...wolałabym nie widzieć Twojej zakłopotanej miny. Tak mi łatwiej. Nie chcę, żeby ktoś mnie oceniał. Nikt nie ma takiego prawa. Jeszcze nikt. Nikt nie znam mnie prawdziwej.. z wszystkimi rysami na szkle.

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

. energy drink i jest zabawa

Bezczelność ludzka nie zna granic. Ale i moja wytrwałość w dążeniu do celu także jest nieskończona. Dlatego jutro podejście drugie do gramatyki. Dzisiejszy dzień to kompletna porażka. Ale cóż na to poradzić skoro wokół sami fałszywi ludzie, którzy czekają tylko aż się potkniesz. Dziś pierwsze moje potknięcie..niech triumfują wszyscy inni. Jutro kolejna próba..tym razem świadoma swoich umiejętności.
Nie pojechałam na wystawę psów...bardzo chciałam tam być. Bo zwierzaki futerkowe to ja bardzo love. Zdjęcia bym zrobiła, ale nie zostałam w domu z gramatyką. Z Dziubem się nie widziałam ...mały romansik z gramatyką. Bardzo zła, ale to bardzo jestem na pewne osoby. Ale niech nie myślą, że tak to zostawię. Niech tylko znajdę okazję żeby zrzucić je z tych niebiańskich obłoków. Niech tylko przyjdzie na to czas...

Całe popołudnie i wieczór i może troszkę nocki przeznaczam na generalna powtórkę materiału. Jutro napisze kolokwium...i zaliczę. Nie jestem senna... po kawie i energy drinku gramatyka nie jest taka straszna. W nagrodę na koniec dnia pomaluje sobie pazurki na zielony kolor!


Jeszcze w międzyczasie maseczka z koziego mleka na twarz !


W środę pyszczek będę drzeć...pod Olsztynem gdzieś.

piątek, 20 kwietnia 2012

.summer

Dlaczego taki tytuł posta ? Nie wiem. Tak jak i nie wiem dlaczego nie potrafię ogarnąć gramatyki. Siedzę już nad kserówkami dwa dni. Książki rozlatują mi się w rękach od ciągłego przekładania. Zmęczona jestem już tą nauką. Może nie tyle nauką co tym przedmiotem.
Ponadto jakoś tak nieswojo się czuję. Głowa mnie niby boli, ale gdyby tak się zastanowić to chyba jednak nie. Zmarzły mi stopy okropnie od siedzenia w jednej pozycji...mimo grubych skarpetek. Głos taki jakiś płaski się zrobił...nos nie chce przepuszczać wystarczająco dużo powietrza.. serducho prosi o spokój.
Musiałam wyjść na słońce.. złapać głębszy oddech. Bo zaczęło mi się kręcić w głowie...ciśnienie spadło...blada...coraz bledsza.
Złapałam trochę szczęścia w obiektyw...




Coraz dłuższe noce, trudno zasnąć Czy to jeszcze nasze miejsce ...


środa, 18 kwietnia 2012

.to tylko chwile

Kwiecień zbliża się ku końcowi. Praktycznie nic się nie zmieniło. Nawet pogoda trzyma ten sam zimny ton. Kolejne rozczarowania spadają z deszczem na ziemię. Moknę.
Czasami tylko możesz mnie złapać...kiedy upadam. To tylko chwile. Niszczące bardzo,jednocześnie zbliżają nas do siebie.
Poza tym nic.
Przerzucam przeżółkłe strony książek, zapamiętuję wzrokowo każdą z nich. Dwukropki , przecinki, plamy po kawie, zagięcia rogów.
Oczy mnie bolą. Zmęczone od wyszukiwania pomiędzy dniami wyblakłej nadziei.

środa, 11 kwietnia 2012

.mandarynka na pierwszym planie

I po świętach i po rektorskich. Jutro trzeba iść na uczelnie. I zamiast to jeszcze tak dla rozmarzonego studenta łagodniej zrobić, to nie.. siedzę jutro od 8 do 15 i później siatkówka na 17. Cudownie.....
Ale co tam. Piątek znów wolny.
Przez to całe wolne prześlizgiwałam się tak sprytnie, żeby coś zrobić ale nie za dużo, jednak wystarczająco by mieć czyste i spokojne sumienie.

Wczoraj się z dziUbem na spacer po Częstochowie wybrałam i... się zgubiliśmy.

- gdzie jesteś ?
* powiedz jej , że nie wiesz !
~ nie wiem.

Ale ostatecznie znaleźliśmy się na ul.Warszawskiej i stamtąd autobusikiem trafiliśmy aż do galerii. Tam Kupiliśmy szczurkowi jedzonko z witaminkami i zaliczyliśmy McDonald'a , bo dziUb z głodu umierał.
Poprzedzając nasze zawirowanie w terenie, cyknęliśmy kilka zdjęć do naszych albumów, co też dodam je niżej, bo tak się nimi cieszę, że muszą tu być i już.






 Dzisiaj udało mi się z jamnikiem na spacer skoczyć. Przy okazji kupiliśmy trociny i vit. C dla Cykora. Na obiad wciągnęłam  spaghetti i oczywiście po mała drzemka.... :) a dziUb niedobry mnie budził !
A teraz uciekam, bo wypadałoby coś poczytać, powtórzyć itd. Jutro wielki powrót na uczelnie i wf ! 

dziUb !
Dziękuję bardzo za wczoraj, że tak dzielnie ze mną po krzakach skakałeś ! 
Buziaki:*




niedziela, 8 kwietnia 2012

.kwietniowy śnieg

Niedziela wielkanocna. Dzień jak dzień. W domu tylko trochę więcej jedzenia. Jakieś ciacho czeka na łasucha, sałatka i śledziki czekają na mnie. Martini chłodzi się w lodówce. Dom pachnie nieco inaczej. To wszystko. Nic więcej, nic ponad to.
Zjadłam śniadaniowy misz-masz, później jakieś ciacho na osłodę na spółkę z jamnikiem i szczurem. W końcu im tez się coś należy ..od święta. W trakcie dodawania sobie kilogramów przeglądałam szybkim okiem notatki z wczoraj...zaczęłam pisać nowe. Cała historia i literatura baroku, zaczęła do mnie przemawiać. Gorzej będzie z historią polski... jednak na razie o tym nie myślę. Wszędzie porozrzucane mam jakieś notatki, kserówki i książki z pięciu bibliotek. Egzaminowa atmosfera już jest!  Wypadałoby to jakoś ogarnąć... bo jeszcze kilka dni temu pokój wyglądał normalnie.

A tak poza tym to dobrze jest. To znaczy dobrze między mną a moim dziUbkiem. Przed tą całą świąteczną bieganiną uciekliśmy do parku... na małą sesję. Naszą pierwszą! I muszę przyznać, że zabawa byłaby całkiem dobra gdyby nie to, że zmarzliśmy okropnie. Mimo wszystko spotkanie zaliczam do tych cudowniejszych i szalonych.







Poza tym wszystko po staremu. Nic dodać nic ująć. Tylko nam z dziUbem pikawy stają dęba na myśl, co dalej.
Uciekam się ogarnąć, bo może wpadnę dziś jeszcze do babci na małą kawkę. Później znów wrócę do domu i będę telefonicznie martretować dziUba :*

poniedziałek, 2 kwietnia 2012

.podcięte skrzydła

Mam wrażenie, że do tej pory straciłam więcej niż mogłam zyskać. Upadłam zanim na dobre stanęłam na własne nogi. Już na starcie podcięto mi skrzydła. Jak w tym wszystkim się odnaleźć..?
Nie mogę jednak powiedzieć, że całkowicie straciłam motywację. Coś ciągle mnie napędza....
Ktoś kto mnie nie zna, mógłby zwyczajnie pomyśleć, że się nad sobą użalam. Może i racja... nie mam nic na swoją obronę. Jednak kiedyś lubiłam wyzwania...do tej pory nie stanowią one dla mnie problemu. Jednak nienawidzę sytuacji, z których nie jestem w stanie sama wybrnąć. A takie ostatnio bardzo mnie polubiły.
Nie uciekam od problemów....nie chowam głowy w piasek. Po prostu nie potrafię sobie z tym poradzić...


Chciałabym jeszcze tyle zobaczyć... nauczyć się czegoś, co naprawdę będzie dawać mi satysfakcję. Chciałabym zasypiać bez wyrzutów sumienia ... i budzić się bez przeświadczenia, że to "wszystko" co mam to wyłącznie czyjaś zasługa. Nie chcę być od nikogo zależna. Nie chcę ciągle być komuś za coś "wdzięczna". Nie chcę ! Chciałabym tylko dostać szansę... prawdziwą szansę na życie.. bez podtekstów i haczyków... bez gadania za plecami. I tak w obecnej sytuacji wydaje mi się to zbyt wiele ....

niedziela, 1 kwietnia 2012

. za każdym razem


za każdym razem 
więcej tych słów przez które cierpię
za każdym razem 
głębiej, ja wciąż wracam po więcej
Nie rozumiem. Nic już nie rozumiem. Zdawało mi się, że jest już lepiej. Znów się łudziłam. Znów wzniosłam swoje myśli pod samo niebo aż do gwiazd, żeby teraz mogły spaść. Nie chcę żeby tak to się kończyło, ale nie widzę innego rozwiązania. Poza tym to nie ode mnie samej zależy. Ja nic nie mogę już zrobić. Jedynie tyle co zaryzykować i zawalczyć o siebie w tym całym bałaganie.
Bardzo chciałabym, nie czuć, nie widzieć, nie pamiętać. Jednak wszystko to tkwi we mnie, zmieniając mnie z dnia na dzień. Sama już nie wiem kiedy szczerze się cieszyłam.... dłużej niż przez kilka minut. Zmęczona już jestem ... tak bardzo zmęczona. I nawet w tej chwili kiedy jestem tak bardzo zła i bezsilna... nawet teraz nienawiść nie weźmie góry nad pieprzoną troską...nie o siebie.. o innych.
Z drugiej strony staram się samą siebie przekonać, że nie mogę płacić za czyjeś błędy. Każdy jest już dorosły i każdy może podejmować decyzje, które poprowadzą go dalej.
Potrzebuję czyjegoś sądu tej chorej sytuacji. Chciałabym usłyszeć co mam zrobić... co będzie dla wszystkim najlepsze.


chciałabym być obojętna
na błędy które popełniasz