piątek, 21 marca 2014

. tak postanowiłam

Mam wrażenie, że widzę dużo więcej niż inni. Natłok detali, obrazów, dźwięków i skojarzeń zalewa mi głowę każdego dnia. Nie potrafię obojętnie spacerować ulicami ... wszystko mimowolnie monitoruję ... zapamiętuję ....analizuję.

Długie godziny w pracy skłaniają do przemyśleń. Ludzie których spotykam i Ci, których obserwuję dostarczają mi tematów rozważań.

Za  dużo rzeczy widziałam i za mało otrzymałam, by teraz powielić ten bezsensowny schemat. Konsekwentnie będę go sprawdzać i analizować. Będę się przyglądać temu jak układa ubrania w szafce, jak zmywa naczynia, jak rozmawia z ludźmi. Będę obserwować jak się zachowuje w trudnych sytuacjach i czy potrafi z nich wybrnąć, Będę patrzeć czy jest pracowity ... czy potrafi sobie zorganizować dzień. Będę układać w głowie te cechy, które musi mieć mój partner. Będę do niego mówić i sprawdzać czy słucha, czy rozumie.Będę uważnie go czytać ... zapamiętywać to i tamto. Nie uwierzę nigdy w słowa, że w przyszłości się zmieni. Teraz albo nigdy. Zanim podejmę poważną decyzję w swoim życiu, będę chciała mieć pewność, że będzie on partnerem na miarę moich oczekiwań. Tak postanowiłam.

czwartek, 20 marca 2014

. to chyba nie jest życie

Będzie dobrze ... tak, słyszałam to kilka dni temu, w zeszłym roku i dwa lata temu też to słyszałam. Będzie dobrze .. tak? Więc kiedy?
Kiedyś jeszcze wierzyłam, że będzie dobrze - ale już mi przeszło. Już się nie łudzę. Gdyby chociaż raz to całe 'będzie dobrze' się sprawdziło - może chciałabym dalej w to wierzyć. Teraz już nie chcę się oszukiwać. Zastanawiam się, dlaczego ja .. dlaczego moja rodzina ... dlaczego? Wszystko co robię, uzależnione jest od tych wszystkich pieprzonych problemów. Uwierzyć nie mogę, że co krok napotykam jakieś trudności. Czasami mam wrażenie, że to nie dzieje się naprawdę... czasami chciałabym po prostu nie żyć - i coraz częściej się zastanawiam, po co w ogóle tu jestem. Całe moje głupie życie, naszpikowane jest pasmem problemów i nieszczęść - to chyba pomyłka, głupi żart czy coś w tym stylu. Wszystko za co się wezmę budzi z szarych zakamarków problemy. I gdybym to tylko ja była taką chodzącą 'pomyłką'. Ale tak jakoś dziwnie się składa, że moja cała rodzina i otoczenie są totalnie pojebane. Czuję się bezsilna.... sama nie potrafię udźwignąć już więcej. I co ... mam płakać... użalać się nad sobą.... złościć ?! Co mam robić ... co zrobić, bo już nic nie pomaga .... Gdybym mogła cofnąć czas ... gdybym mogła się nie urodzić ... gdybym mogła wszystko zmienić. NIE MOGĘ ! 
Mam to swoje dwadzieścia dwa lata - i to ma być niby mój najlepszy czas. Znów muszę wyjść poza szeregi ogółu .... Nic mnie tu nie cieszy ... Jak mogę nie chcieć żyć ... jak mogę nie chcieć ... skoro świat jest 'tak piękny'. Jestem tu sama, byłam i zawsze już będę. Co mi po pięknych słowach ... zapewnieniach bez pokrycia. Mam ich już całą kolekcję. Nie dziękuję - wystarczy. Czy nie istnieje mi pokrewna dusza? Nie ma nikogo, kto zrozumie? Nie ma? ..... w to jeszcze nie straciłam nadziei. 
Znów wszystko robię mechanicznie - staram się nie myśleć - by nie popaść w jakąś depresję.... Chodzę do pracy na wyznaczone godziny - robię co trzeba - wracam do domu. Wilgotny zapach ubrań, zimne powietrze, niedomknięte drzwi - tak jestem w domu. Na uczelni - drukuję materiały - zapamiętuję - zaliczam. Nic więcej. Znów wracam do domu z zapałek - zasypiam. 
Nienawidzę swojego życia. Wszystko jest takie nie moje - nie takie jakie bym chciała. Dlaczego? Co takiego zrobiłam? 26 czerwca 1992 ...
Tak bardzo rozczarowałam się życiem. Myślałam, że jak znajdę pracę to część problemów zniknie. A tu jak na złość jeszcze kilka do kompletu się pojawiło. Nic się nie zmienia .... tylko ja na wadzę tracę, co mnie akurat nie martwi. Czuję, że to wszystko się jakoś kumuluje nade mną... i w końcu spadnie to na mnie. Spadnie .... i zastanawiam się co się stanie. Już mam w głowie kilka scenariuszy - ale, nie łudzę się, że któryś z nich się sprawdzi. Życie pewnie ma dla mnie coś specjalnego. 
Zastanawiam się jak żyję .... jak mogę żyć, jeśli nic tu nie jest moje ... jeśli wszystko chciałabym zmienić. To chyba nie jest życie.

wtorek, 18 marca 2014

. potrzebna jest wiosna

Coś ciągle nie daje mi spokoju. Nie mam jednak okazji, żeby się nad tym dużej zastanowić. Praca - dom - uczelnia .... i tak cały czas. A w pracy.. ? Przez pierwszy tydzień, wiadomo ... lekki stres, ekscytacja i motywacja do działania. A teraz ... ten sam schemat ... bez żadnych emocji. Bez niczego. Przeliczam godziny na złotówki i perspektywa ich miesięcznej sumy dodaje mi na twarzy rumieńców. Wszystko to jeszcze jednak nie to, o co do końca mi chodzi. Czuję wciąż jakiś niedosyt... 
Staram się teraz być na 150%, staram się .... ale co zrobić gdy obok mnie wciąż te same pieprzone, znudzone i zmęczone schematy. Wciąż czegoś mi brakuje. Wiem, że jeszcze czegoś nie zdobyłam - czegoś co naprawdę mnie uszczęśliwi. Nie wiem co to jest ... myślałam, że praca da mi trochę szczęścia - i owszem, trochę dała. Ale nie tego, którego szukam. Z pewnością potrzebna jest wiosna. Wtedy wszystko wydaje się wyglądać lepiej niż w rzeczywistości.