sobota, 28 stycznia 2012

.chcę wrócić

Wstałam za wcześnie. W domu domu jeszcze cisza gra po kątach. Grzeje się herbatą. Za oknem jeszcze szarówka...przechodzi mnie dreszcz. Za jakieś dwie godziny przyjedzie babcia. Na samą myśl, że nie będę mogła swobodnie rozplanować dnia cholera mnie trafia. Wczorajszy wieczór przyniósł ukojenie rozedrganym myślom, choć nie do końca. Coś mi po drodze umknęło, coś zgubiłam. Chcę wrócić...

.odeszło w zapomnienie

Kolejny raz, nie wiem co robić. Skończyły się w głowie szalone pomysły, skończył się projekt na jutro. Los śmieje mi się w oczy, wystawia mnie na próby. Nie mam już siły iść pod wiatr. Nogi same się uginają. Ciągle mi zimno, głowa mnie boli... źle się czuję.
Wypadłam z gry. Już jakiś czas temu. Teraz z kąta w kąt bezczynnie plątam się próbując zapomnieć...
zapomnieć, że skończyło się moje pięć minut. Zadzwoni tylko z poczucia obowiązku...zada standardowe pytania w tej samej co zwykle kolejności. Żałosne. Już nie wiem czy wierzyć im czy nie. Wrażenie mam, że tylko niepotrzebnym pionkiem jestem w ich grze. Nie potrafię się odnaleźć. Wszystko co tak bardzo kochałam odeszło...w zapomnienie.

piątek, 27 stycznia 2012

.gasną mi oczy

Nerwowo o biurko wybijam rytm, aż końcówki palców zaczynają mnie boleć. Drażni mnie kosmyk włosów spadający mi ciągle na twarz. Źrenice tak wielkie i czarne, głębokie i straszne. Nie moje. Bez duszy niby, puste spojrzenie gdzieś w dal. Umyka mi szczegół raz, później dwa. Jak przez mgłę wszystko widzę, tak niewyraźne, nieopisane i blade. Coś biega bez ustanku, coś wierci się w głowie, przewraca mi myśli, rozrzuca wspomnienia. I znów się denerwuję. Pies za głośno szczeka, na dworze jest za zimno i sama już na siebie wolę nie patrzeć, bo jeszcze by się okazało, że rzęsy są nierówno pomalowane. I drażni mnie ich obojętność. Obce spojrzenia, wrogie, zabójcze. Nie uciekam. Zamykam w sobie wszystkie swoje smutki...głęboko na dnie duszy. Czasami opowiadam Ci o nich, bo dusza już przesiąknięta śmiertelnie smutkiem nie radzi sobie z recyklingiem oskarżeń i oszczerstw. Znów widzę jak gasną mi oczy. Nieżywe tęczówki, jak liście na tafli wody dryfują. Przewracam się kolejny raz, zdarte sumienie, poobijane nadzieje. Nie płaczę. To już nie dla mnie. Tylko złość we mnie kiełkuje, za każdym razem. Coraz bardziej obca, nieswoja się staje. Gdzieś głęboko we mnie tkwi jeszcze ta dziecięca naiwność. Póki nie zginie ona, nie zginę i ja. Za każdym razem założyć wole, że będzie dobrze, że się uda wreszcie.

czwartek, 26 stycznia 2012

.nie lubię jak w myślach innych niż moje krążysz Ty


Oj złości mnie to, że nie ma Cię tu. Na odległość ręki kto inny Cię ma. A mnie herbata dzisiaj musi grzać. Złoszczę się na coś czego nie ma. To śmieszne, wiem. Lecz dobrze by było obudzić się jutro i być...tuż obok Ciebie. Zasnąć tak chcę z tą myślą ot tak. I trudno mi spokojnie znieść tę myśl, że teraz po głowach ich chodzą myśli tak dziwaczne jak moje gdy jesteś tuż przy mnie. Nie wyobrażam sobie nawet ich spojrzeń i westchnień gdzieś ukradkiem chowanych pod rzęsami. Nie lubię jak w myślach innych niż moje jesteś Ty.


A Ty wciąż powtarzasz mi te same słowa co wieczór. Uspokajasz mnie, słodkich snów na noc życzysz mi. Na dobry początek dnia zawsze kilka prostych słów. Wciąż jesteś...


A ja wciąż swoje i już. Chciałabym mieć Cię tu. Najchętniej w kolorowym pudełeczku zamknąć Cię i nosić przy sobie, nie zapomnieć, nie upuścić, przytulić, schować przed całym światem. Tylko dla mnie mój Ty. Lecz w pudełeczku schować mogę co jedynie pluszowego misia co uczuć nie ma. Za Tobą wyglądać mogę , z okna wypatrując niebieskiej gwiazdki.
Taka to ze mnie mała zazdrośnica. Aż wstyd się przyznać.
Egoistka.


piątek, 20 stycznia 2012

.retrospekcja

Jajecznica na śniadanie z jajek trzech. Później mała czarna, wcześniej jednak herbata na rozgrzewkę. Dwie tabletki, w odstępie pół godzinnym od siebie łyknąć jeszcze trzeba.
Włosy jeszcze mokre, końcówki kręcą się niesfornie, każda w inna stronę. Chaos. Na głowie i w niej. Paznokcie straciły swój różowo-pomarańczowy (czy łososiowy-jak kto woli) kolor, teraz końcówki zdają się być szaro-przeźroczyste. Oczy jakieś niewyraźne, jakby uleciał z nich błysk...gdzieś. Skóra jak papier sucha i szorstka...nieprzyjemna-popękana. W tym roku to już szósta para zgubionych rękawiczek.
Rozrzucone, jak skomplikowana mozaika...ubrania kolorują mi podłogę. Jedynie na biurku nie stoi nic zbędnego. Porządek. Przez noc przecież nie mogłam tam nic zostawić, nic rozlać, rozsypać.
Dawno Cię nie widziałam. To pewnie moja wina. Dziś tam byłeś. Taki jak zawsze. Dziwne to było uczucie. Stałeś tak blisko. Uśmiechałeś się. Nie czułam niepokoju. Nic nie czułam. I teraz, nie mąci mi Twój obraz w głowie myśli. Retrospekcja.
Ta pustka w głowie, ten spokój, ta pewność. Tak, lubię to. To wszystko co pozwala mi nad ziemią unosić się...myślami. Lekko, bezszelestnie, nie słyszy mnie nikt. Tylko Ty widzisz jak się uśmiecham. Tylko Ty potrafisz znaleźć w moich oczach to o czym mówić nie chcę. Jesteś zawsze. Tylko czasami we śnie opuszczasz mnie. Zostaję sama, tak jak dziś. On był. Patrzył na mnie jak śpię. 

wtorek, 10 stycznia 2012

.dorudzania nadszedł czas

Trzaśnięcie drzwiami wyrwało mnie ze snu. Tak..Kacper wyszedł do szkoły. Wypełzłam jakoś z ciepłego łózka...za oknem było szaro. Mleczna mgła jakby tańczyła w powietrzu..leniwie. Przeszedł mnie zimny dreszcz, założyłam szary sweter- co to go niby od Wojtka "dostałam" :*. Zeszłam na dół, zrobiłam kawę(nawet mi pianka wyszła!) i poszłam ogarnąć się do łazienki. Spojrzałam na zegarek .. była 7,48. Założyłam coś na siebie, zabrałam kubek ciepłej kawy i włączyłam komputer. Jakby po omacku błądziłam przez jakiś czas po stronach, bez sensu, chaotycznie. W końcu przyszła babcia, więc i jej zrobiłam kawy. Znajdę kilka brzmień na wieczór, zrzucę na mp3 a później poproszę babcię żeby mnie dorudziła :) Jak już wiewióra będę, zabiorę się za czytanie i powtórki do kolokwium. Zostało mi jeszcze tylko kilka pozycji do przeczytania, ale większość już za mną...na szczęście. A no tak, bo nie wspomniałam, że dziś wypad na uczelnie sobie odwołałam. Wolę posiedzieć w domku i pożreć jeszcze trochę renesansowej wiedzy.
Mój kubek już pusty...kawy brak...babcia sama siedzi w kuchni, więc uciekam już. Mam w głowie kilka zdjęć, jakieś pomysły...więc w najbliższym tygodniu może dodam jakieś fotki, bo coś czuję, że mój blog podupada pod tym względem.
See You ! :)

 ( I buziaczki oczywiście dla pana W :* )

środa, 4 stycznia 2012

.początek długiego weekendu: START

Środa...tak dobrze się zaczęła,że aż trudno uwierzyć, tym bardziej, że od dziś do poniedziałku wolne. Całe 4 dni  wolnego(nie licząc dzisiejszego wieczoru) ! Teoretycznie 4 dni wolnego, bo coś czuję, że to będą najbardziej pracowite 4 dni od początku semestru. Od poniedziałku zaczynają się zaliczenia i kolokwia a moja głowa bez ustanku domaga się wiedzy. Mimo to, cieszę się przynajmniej z tego, że nie będę musiała wychodzić na tą wstrętną pogodę...brrrr!

Burza dzisiaj u mnie była uwierzycie ?!

Nadchodząca niedziela może być ciekawa, jak uda się nam zagrać na WOŚP'ie. Jutro powinnam już wiedzieć jak i co. Jeśli będziemy mogli zagrać..ufff już widzę jak zarywam nocki, żeby pogodzić to wszystko do poniedziałku. Ale w sumie co mi zależy. Odpoczywać będę na emeryturze! ;)

Mam ochotę na martini. Od tygodnia stoi w lodówce...schłodzone...z lodem.... ach kusi i kusi tylko, że..coś mnie gardło trochę pobolewa i to nie jest chyba najlepszym pomysłem, żeby pić dzisiaj zimne drinki :(
No cóż to postoi sobie jeszcze .. przynajmniej do jutra, jak się okaże, że nie ma grania...wtedy gardło może boleć! :)

Ja tu pisze i piszę a kserówki domagają się opieki! Już krzyczą z pokoju, żeby tylko przeczytać... wredne karteluszki.

Dobranoc !