sobota, 18 października 2014

. zdjęcia

Postanowiłam wywołać zdjęcia. Dziś dotarło do mnie, że z dnia na dzień świat staje się inny. To co było wczoraj uchodzi w niepamięć. Pamięć? Zbyt zawodna by pomieścić w sobie wszystkie obrazy. Obrazy - bo tak właśnie zapamiętuję chwile. Patrzę i widzę obrazami. 
Dziś coś jest - jutro już tego nie ma. W natłoku chwil, zapominamy o czymś co było dla nas ważne - choćby przez ułamek sekundy. 
Zebrałam więc ponad 100 fotografii. Bez obróbki....bez przycinania i retuszu. ponad sto chwil, które będą ze mną na zawsze - o których nie zapomnę, bo za każdym razem, kiedy w ręce wpadnie mi album z tymi zdjęciami - ożyją na nowo.

środa, 15 października 2014

.staying in my play pretend



Już połowa października. Dzień za dniem.... przesuwają się do przodu daty...miesiące... w końcu lata. Jednak na razie przestałam myśleć o tym co jutro. Staram się żyć obecną chwilą. Nie planuję. Kurczowo trzymam się dzisiejszego dnia. Staram się wykorzystywać każdą minutę. Łapię słowa, zbieram obrazy, kolekcjonuję zapachy. Wszystko to w jakiś sposób składa się na mnie samą. Jestem jakby całością tych elementów, które sama pozyskam. 
Pamięć odtwarza różne fragmenty dnia. Tworzy się mozaika myśli i uczuć. Wciąż jest we mnie miejsce na strach. Wszystko to dla siebie. Czasami żałuję, że nie mam z kim podzielić się swoimi spostrzeżeniami dotyczącym, koloru nieba czy opinią na temat dziwnych ludzkich zachowań. Wciąż więc utwierdzam się w przekonaniu, że chyba nikt nie potrafi mnie czytać. Bo chyba poniekąd uważam się za dziwaczną lecz intrygującą opowieść, która ciągle dopisuje o sobie nowe historie. Nikt jednak nie chce czytać. Zabijam więc tę pustkę pracą, snem lub pisaniem tutaj.

sobota, 11 października 2014

.bakaliowe

Pierwsze kserówki leżą na biurku. Dwa pliki pdf, czekają na przeczytanie. Jeszcze dwie książki z biblioteki zalegają na półce - już dawno powinnam je oddać. Ale jakoś.... nie mogę, nie chce.... po prostu nie wiem.
Coś tam zrobiłam... popchnęłam do przodu listę zadań.... jednak dzień się kończy, a ja czuję, że nie zrobiłam niczego co sprawiłoby, że poczułam się choćby odrobinę lepiej. Może skoczę po lody bakaliowe... filmowy czy też nie, sposób na smutki i wszelkie dołki, może pomoże i mnie.....