wtorek, 31 maja 2011

.jeszcze przede mną

Bezustannie czuję, że dzieje się coś nie tak. Tak bardzo przestraszona jestem, niepewna siebie. Wszystko wydaje się być takie dużeeee, a ja w tym wszystkim taka mała i bezradna. Czasami schowałabym się gdzieś u kogoś w dłoniach i zasnęła na te kilka gorszych chwil. Gdzieś po drodze zgubiłam pewność siebie i przekonanie, że w końcu się uda. Wszystko mnie przerasta, i boję się kolejnego rozczarowania. Trudno mi odnaleźć w tym wszystkim jakąś pozytywną stronę. Nadzieja... cóż ona daje. Tylko złudzenia, że będzie lepiej. Nie jest. Chyba wolę spisać na straty parę spraw i później być mile zaskoczoną. Choć sama już nie wiem czego chcę tak na dobrą sprawę. Czasami myślę, że dobrze by było być już 30+ z dwójką dzieci i kochanym mężem przy sobie. Może dom z ogrodem i pies..?! Tak to kiedyś, jednak zanim do tego dotrę takich dni jak dzisiaj czeka mnie jeszcze wiele.



gdzieś tam
parę kroków jeszcze przede mną
jest słońce
ukryte w czyichś dłoniach


;*

niedziela, 29 maja 2011

.bezpowrotnie

Dziwnie jest wrócić do domu i czuć się w nim jak intruz. To kolejny raz z rzędu kiedy wracać będę tu tylko na noc. Z jednej strony to dobrze. Coraz dalej od tego wszystkiego. Coraz dalej od odwiecznego nieładu. Tak bardzo źle się dzisiaj tutaj czuję. Te spojrzenia tak puste i zimne coraz to bardziej skłaniają mnie do wyjścia....bez powrotu. Tylko gdzie...? Gdzie zatrzymać się i nabrać dystansu.... Chyba najlepszym sposobem, będzie po prostu "zielona łąka". Innego wyjścia nie widzę na razie.
Jutro od rana wielka mobilizacja do ..... do czegokolwiek ! Męczy mnie bezczynne siedzenie i chodzenie z kąta w kąt z braku jakichkolwiek zajęć. Czuję się taka niepotrzebna... czas ucieka mi przez palce. Bezpowrotnie. Chyba popytam u mnie w mieście o jakąś sensowną pracę, jakąkolwiek na dobrą sprawę. Nie zniosę dłużej siedzenia w domu z tymi wariatami. Nie chce mi się nawet na nich patrzeć. Jeśli nie znajdę nic u mnie to czeka mnie popołudniowy wypad do Częstochowy. Może tam coś uda się załatwić. Zobaczymy ...

Dobrze, że mam go dla siebie. Przynajmniej tak myślę, że jest tylko dla mnie na wyłączność. Do niego myślami mogę uciekać kiedy jest taki dzień jaki dziś. Dość senny i  nijaki. Choć właśnie dziś poczułam, że nie muszę uciekać. Od dłuższego czasu kiedy to byłam obojętna na wszystko po raz pierwszy coś poczułam. I choć sama siebie niepewna i określić tego nie potrafię, budzi on we mnie niezwykłe uczucia. Cieszę się bardzo, że to na Niego padło. Teraz tylko kobieto ogarnij się i nie spiernicz innego !

piątek, 27 maja 2011

.bezsensownie

Wcale nie chciałam się budzić dzisiejszego ranka. Nie chciałam, żeby noc dobiegła końca. Jednak to dopiero zwiastun całkiem dobrze zapowiadającego się początku. Początku czegoś całkiem nowego.
Znów mi zimno! Cholera jasna co się ze mną dzieje .... za chwilę zrobię sobie gorącej herbaty. Jednak co to da.. ciągle z kąta w kąt będę włóczyć się bezsensownie, składając w głowie urywki tamtych chwil.

.z charakterkiem

Wróciłam. Z dalekiej podróży myśli nieprzejrzystych. Zimno. Tak strasznie mi teraz zimno. Jeszcze wczoraj wtuliłabym się w jego ramiona i spokojnie uśmiechała się w jego stronę. On jakby trochę zmieszany i sam w sobie nieświadomy tego co mogę czuć, tego co myślę. Nie potrafię wytłumaczyć, choć bardzo bym chciał, moich dziwnych zachowań...jednak jedno jest pewne. Nie chcę tym nikogo ranić. Jednak dzieje się tak za każdym razem. Dobrze jest, bo spokojnie jak nigdy mogłam zasnąć przy jego boku. Spokojnie i pewnie czuję się będąc z nim na wyciągnięcie ręki. Jednak czy zdoła on zatrzymać mnie przy sobie, czy nie podda się zbyt szybko...? Bo ze mnie taka wredna i parszywa sztuka jest. Dość nieprzeciętny babsztyl z dziwnym na swój sposób charakterkiem. Z dnia na dzień staram się nad sobą pracować, jednak czasami emocje biorą górę.

Ostatnie trzy dni...bezcenne. Miejmy nadzieję, że to dobry początek czegoś naprawdę cudownego.

W;*


poniedziałek, 23 maja 2011

.tajemnica

Sprawy znalazły swój finisz, i choć zaskakujący dla mnie, myślę, że dobrze się stało. Ryzyko które podjęłam na razie przynosi mi same korzyści. Od rana do wieczora z głową w chmurach, nieobecna i całkowicie rozedrgana w środku. Zaczyna się nowa przygoda, choć wolałabym tego tak nie nazywać, bo takie zawsze mają swój koniec. A kończyć tej znajomości na dzień dzisiejszy nie chcę. Myślę, że mogłabym wiele się nauczyć będąc z nim przez dłuższy czas. Nie będę się okłamywać, że nie boję się tego co stać się może. To wszystko tak rozchwiane i niepewne jest, że w jednej sekundzie może stanąć przeciwko mnie. Wszystko w tajemnicy z dala od ciekawskich spojrzeń i złowrogich słów. Wszytko tylko dla nas. Z dnia na dzień strach przed tym, że coś mogłoby się wydać jest coraz większy. I tak dobrze pasuje tu stwierdzenie, że zakazany owoc kusi najbardziej. Trochę wbrew wszystkiemu co racjonalne stanęliśmy teraz. Na przekór tego co codzienne. Ale właśnie może to jest ta chwila, w której trzeba złamać kilka utartych zasad, by móc zacząć cieszyć się w pełni życiem.

czwartek, 19 maja 2011

.finding myself making every possible mistake


Znów w mojej głowie zamieszanie z poplątaniem. Trwający już od kilku dni zamęt nie daje mi spokoju.  Czuję, że nie powinnam nic robić pierwsza, nie powinnam podejmować żadnych decyzji. Ale tym samym boję się i mam głupie przeczucie, że nie robiąc nic popełniam kolejny błąd. Nikt nie jest w stanie mi pomóc, podpowiedzieć. Bo sytuacja jest śmieszna i niepoważna. Jak ja sama z resztą. Kolejny raz wplątałam się w niewygodną dla wszystkich intrygę. Co najgorsze, tylko ja znam całą prawdę i to ja dostanę nieźle po dupie, jak coś pójdzie nie tak, bądź wyda się w nieodpowiednim momencie. Ja już chyba kompletnie oszalałam i zgłupiałam. Ile ja mam lat, żeby bawić się w takie chore gierki. Już sama siebie nie poznaję.

środa, 18 maja 2011

.niepoprawna romantyczka

Już dobrze. Spokojniej niż wczoraj przynajmniej. Na rozedrgane myśli pomogła muzyka. Jak zawsze. Kilka starych piosenek, historie które się z nimi łączą i już łatwiej mi znaleźć w tym wszystkim sens. Na odpowiedź jeszcze za wcześnie. Powoli zaczęłam w tym wszystkim gubić siebie. Znowu spalać się dla innych, nie pozostawiając nic dla siebie. Stop! najwyższa pora powiedzieć sobie STOP. Jeśli chcę zostać przy sobie takiej jaką jestem teraz, nie mogę powtarzać tych samych błędów. Dobrze wiem, jak to się może skończyć. Ale na razie już nie świruję, nie snuję w głowie niesamowitych historii z romantycznym zakończeniem. Chyba jestem już na tyle dużą dziewczynką, że nie powinnam, wierzyć w księcia z bajki, nie łudzić się, że kiedykolwiek będę bajkową księżniczką. To nie książkowa opowieść, kolorowa i niesamowita od początku aż do końca. To zwyczajnie trudne życie, w którym brakuje miejsca na sentymenty. I choć ciągle sobie to powtarzam, nie mogę pozbyć się plakietki "niepoprawnej romantyczki" . W końcu to mnie zgubi, zaprowadzi tam skąd uciekam. Ale może jednak nie będzie tak źle, może w tym wszystkim znajdę miejsce na odrobinę fantazji....




wtorek, 17 maja 2011

.sobota i niedziela

Nie lubię takich poranków jak ten. Zimnych i niewyspanych ...całkowicie pustych, bez nadziei na cokolwiek lepszego. Pogoda za oknem dodatkowo wpycha mnie do łóżka i prosi by zostać tam do wieczora. Tak dziwnie słaba i bezsilna obudziłam się dzisiaj. Może to dlatego, że mam świadomość, że dzisiejszy cały dzień będę musiała spędzić w domu, ucząc się niemieckiego.... sama już nie wiem. Jednak to nie męczy mnie tak bardzo jak choćby nadchodząca sobota i niedziela. Czyste szaleństwo a nawet nazwałabym to głupotą. Powietrze zdaje się być coraz gęstsze i coraz trudniej mi oddychać. Czasami po prostu zostawiłabym to wszystko, wracając do starego życia, jednak nie potrafię odejść. Coś mnie tam trzyma, coś do nich ciągnie. Nigdy nie sądziłam, że znajdę się w tak niewygodnej sytuacji. Ale właśnie takie "przygody" spotykają mnie najczęściej. Więc chyba najwyższa pora nie dziwić się temu wszystkiemu. Szukać rozwiązania też nie mam zamiaru, bo co bym nie zrobiła zranię tą drugą osobę.


piątek, 13 maja 2011

.pod powiekami

Nie mogłam dziś zasnąć. Pod powiekami toczyła się bezsensowna walka myśli tak głupich i głośnych, że w pewnym momencie musiałam zerwać się na nogi i szeroko otworzyć okno. Myślałam, że przynajmniej ten problem mnie nie dotyczy. Kolejny raz się myliłam. Znów sama ze sobą przegrałam. Nie ważne.
Znów dzwonił do mnie w nocy. Znów około godziny 24,00.  Godzina duchów...podobno. Powiedział kilka słów, jego monolog trwał nie dłużej niż minutę. Nie mogłam zasnąć. Wciąż słyszę w głowie jego obojętny ton. Na tyle głośno by dziś zrozumieć. Kolejny raz zaczynam od początku.

wtorek, 10 maja 2011

.poranki są takie stęsknione

Niby wszystko jest tak jak być powinno. Wszystko na swoim miejscu. Bez nagłych wypadków plan realizuje się w  100%, wszystkie zaplanowane "za" i "przeciw" nie zmieniły się ani trochę. Tak dobrze i łatwo to przychodzi, że aż zaczynam się bać. Teraz większość czasu spędzam poza domem. Nawet jeśli już siedzę w swoim pokoju to myślami jestem gdzieś daleko. Spotykam różnych ludzi, poznaję ich. Sama się zmieniam pod ich wpływem. Może nieświadomie kierują moim życiem, ale nie przeszkadza mi to,przynajmniej teraz. Niektórzy z nich zapadają mi głębiej w pamięci. Z niektórymi zamieniłam tylko kilka prostych słów. Jest paru takich co są dla mnie zagadką. A ja w tym wszystkim czuje się taka nijaka. Niby jestem częścią grupy i nikt na dobrą sprawę nie dał mi nigdy odczuć, że nie powinnam być tam gdzie teraz jestem. Ale nie zaszkodziłoby gdyby ktoś powiedział bądź dał mi odczuć, że jestem tą jedyną i niezastąpioną. To może trochę infantylne, to wszystko co pisze. Ale z dnia na dzień coraz bardziej samotna się staje. I chyba już nie chcę być tutaj sama. Bez sensu będzie układanie w głowie misternych intryg i planów jak to by zdobyć faceta co tak strasznie mi się podoba. Żałosne i głupie. Nie chcę niczego kontrolować, nie chce planować ani czekać. Zwyczajnie spełniać każdy dzień nie wypatrując po drugiej stronie chodnika kogoś, kto mógłby mnie zauważyć. Lecz cięgle sny nękają mnie. Poranki są takie stęsknione. Zawsze żałuję, że się obudziłam. Oj Natt, co się z Tobą dzieje .....


niedziela, 8 maja 2011

.jak ja siebie lubię taką roztrzepaną :)

Już po pierwszych maturkach. Pierwszy stres z głowy, teraz tylko niekończące się czekanie na wyniki. Mam skrytą nadzieję, że uda mi się zdać egzamin z maty, bo jakoś nie specjalnie chce mi się uczyć na poprawkę w sierpniu. Teraz tylko jeszcze pisemny niemiecki w środę i  ustne na koniec. I jestem wolna. Teoretycznie wolna.
Wczorajszy dzień był cholernie udany, choć w sumie wpieprzyłam się w niezłe bagno. Znając mnie i życie to wyjdzie z tego całkiem porządna intryga, ale trudno! Nie byłabym sobą, gdybym nie popełniła wczoraj kilku błędów. Ale na dobrą sprawę, to nie są nawet aż tak rażące błędy... tak, tak teraz sama próbuję się usprawiedliwić przed sobą. W sumie ja bawiłam się dobrze.. Jak potoczą się dalej wydarzenia i co z tego wyniknie.. zobaczymy. No nic uciekam już ogarnąć pokój, bo nie mogę już wstać z łózka nie deptając przy tym czegoś. Później romansik z niemieckim ...  

Well, maybe I'm in love
Think about it everytime
I think about it
Can't stop thinkin about it



poniedziałek, 2 maja 2011

.nie wrócić

Trochę spokojniejsza niż wczoraj jestem. Ale co będzie jutro, kiedy  znów coś spadnie mi na głowę ... wolę o tym nie myśleć. Tonę w stosie chusteczek i pustych opakowań po tabletkach na gardło. Dopadło mnie złośliwe przeziębienie akurat wtedy kiedy to powinnam być w 100% dyspozycyjna. Dziś odpuściłam sobie próbę. Nie dość, że kiepsko się czuję to chciałam ot tak zostać w domu i poleżeć dupą do góry. Wszystko by było cudownie, gdyby nie tylko konfrontacja z rzeczywistością. Jak zwykle błahe sprawy wywołały konflikt w domu. Jak zwykle po przegranej stronie się znalazłam. I choć tak się nie czuję, to na to wygląda. Sama od kilku dni w czterech ścianach, jak intruz we własnym domu. Niech nikt się nie dziwi, że chce stąd uciec. Nie wrócić już. Staram się jak najbardziej oddalać się od nich, by łatwiej mi przyszło odejść. Bez słowa wytłumaczenia. Na razie łzy stają mi w oczach gdy tylko pomyślę o tym, że mnie już tu nie będzie. Jednak na dobrą sprawę dawno mnie tu nie ma. Myślami wciąż krążę daleko stąd. Nigdy nie powracam.