piątek, 28 września 2012

.przed południem

Jamnik jak zwykle przepędził sen. Wbił swoją podpalaną mordkę między poduszki i niuchał tak długo, aż całkowicie mnie z nich zrzucił. Zanurzyłam głowę pod wodę...nałożyłam na wilgotne jeszcze włosy odżywkę...po farbowaiu zawsze wyglądają kiepsko.... Zaraz mama wróci z zakupow, więc wypijemy razem pierwszą kawę, choć jej pewnie drugą.

Dodaję zdjęcia Eweliny. Sesja jednak wypaliła. W sumie to dobrze mi to zrobiło. Trochę lepiej się poczułam.....trochę bardziej siebie znalazłam ( o ile w ogóle siebie można zgubić ).





Dziś około południa jadę do miasta. Muszę znaleźć jeszcze kilka dodatków na październikowe wesele. A czas mnie goni, bo to już za tydzień. Później po zakupach ..udanych bądź nie lecę do pracy.....zrobię co mam zrobić i wracam do domku....

A teraz... jak już wczesniej pisałam .....kawka....

środa, 26 września 2012

.fotorelacja z poszukiwań jesieni

Wczoraj z miczutem, szukaliśmy jesieni w Częstochowie. W sumie to nie mieliśmy takiego zamiaru, ale tak jakoś wyszło. Myślę, że to ta ruda wiewiórka poddała nam taki pomysł.


I tak spacerując z miczutem , cyknęłam kilka zdjęć. Skoro zabrałam ze sobą aparat, to siłą rzeczy trzeba było go użyć :)



W zasadzie nie wiem ile czasu spędziliśmy z miczutkiem na specerze. Kto by z resztą patrzył na zegarek mając przy sobie osobę, z którą czas i tak płynie szybciej niż zwykle.



Mimo, że pogoda była słoneczna ( jak dziś z resztą ), to wcale nie było specjalnie ciepło. Powietrze z upływem minut stawało się coraz chłodniejsze.
Po spacerku, wylądowaliśmy tradycyjnie w allegro i opiliśmy pierwsze dni jesieni i ostatnie wakacji. Od poniedziałku...witaj uczelnio !




A dziś...jeśli tylko pogoda się nie zepsuje...o 17 ruszam na zdjęcia. W sumie to taka sesja próbna....ale zawsze coś. Głowa mnie trochę boli...i katar męczy od rana. Ale chyba to nie powód żeby się jakoś zamykać w domu.
No nic, uciekam ogarnąc pokój i przyszykować kosmetyki.... o 17 przychodzi Ewelina, trzeba ją jakoś podmalować do tych zdjęc.. uczesać.... Cała zabawa przede mną, więc trzymajcie kciuki, żeby nie spadła dziś ani jedna kropla deszczu ! Jak dobrze pójdzie, może dziś wieczorem uda mi się wstawić jakieś zdjęcia.

niedziela, 23 września 2012

.nie mam ochoty dziś oddychać

To co proste i wydawałoby się oczywiste, tu znajduje inny wymiar. Tu wszystko jest inne. Trudniejsze. I nikt przecież nie liczy, że cokolwiek przyjdzie mu z łatwością. Mam jednak zawsze nadzieję, że chociaż namiastkę normalności uda mi się w tym wszystkim odnaleźć. Żałosne. Jak dziecko...zawsze płaczę w poduszkę z żalem niewiadomo do kogo.
Czasami czuję się zmęczona. Tak, dziś tak własnie się czuję. Lustrzane odbicie nie pokazuje nic poza szarą twarzą....nijaką, wyblakłą. Nie mam ochoty dziś oddychać. Życie traci kolory z dnia na dzień. Chciałabym oddać swoje myśli komuś kto ukołysze je do snu. Daleko ode mnie.
Źle się czuję sama ze sobą. Przeglądam zdjęcia w poszukiwaniu siebie. Gdzies tam jestem...na karcie pamięci...w pamiętniku...w albumie ze zdjęciemu.Gdzieś tam jestem. Nie tu.
Beznadziejnie brakuje mi sił. Już nie dbam o to jakiego koloru będą moje paznokcie....nie stoję godzinami przed szafą planując w co ubiorę się jutro. Aparat już nie tak pewnie zamyka w drżących rękach ostatnie chwile lata.
Położe się spać. Tak, wiem wstałam zaledwie cztery godziny temu. Zawinę się w kołdrę...w miękkich poduszkach ułożę się do snu. Czy zasnę ? ...nie sądzę. Za każdym razem gdy zamykam oczy jakiś szalony wyścig ogarnia mnie całą. Znów jestem zmęczona....
Nie mogę znaleźć sobie miejsca. Tu za gorąco...tu muzyka zbyt głośno i wścibskie spojrzenia ludzi mi bliskich. Nie wiem co mam robić.
Przyziemne sprawy nie dają mi spokoju. Ach jakie to głupie ! Jakie to proste ! Powiedziałby ktoś ...
Przyzmenie sprawy....tak proste i głupie .... a jednak. Zabiły.


sobota, 22 września 2012

.myśli nieznajome

Coś męczy mnie i drażni, goni myśli w głowie. Nie mogę spać. Za każdym razem kiedy gaszę światło, zaczyna się gonitwa myśli nienajomych.





środa, 19 września 2012

.wildest moments



Kiss me hard before you go
Summertime sadness
I just wanted you to know
That baby you're the best


Myśli płyną wolno... jak zwykle mieszają się...mylą...uciekają. Spokojna. Dziwnie spokojna jestem, jednak nie do końca. Coś we mnie chce wyrwać się na zewnątrz. Czuję w sobie coś dziwnego...jakaś eneria...szczęście...radość. Trudno to nazwać. Jednak sprawia mi to przyjemność. Zawsze kiedy myślę o Tobie. W zatłoczonym pks....na ulicy...na uczelni...wszędzie jestes ze mną myślami....


Naprawdę sie cieszę, że jesteś. I okropne jest to, że nie ma słow na to by opisać Ci jak bardzo mi na Tobie zależy. Tak mi się zdaje...., że jednak miłość istnieje. I odkąd mam tę pewność, chcę chronić to co między nami....im więcej mam Ciebie tym bardziej boję się, że mogę to wszystko stracić. Im bardziej Cię kocham tym bardziej boję się , że cos pójdzie źle. Jednak na razie trzymasz mnie za rękę...wciąż tu jesteś.


Żaden związek nie przewiduje upadku już na samym starcie. Nikt nie planuje rozstań ... rozwodów ,nienawiści. Wszystko zaczyna się tak samo. Zauroczenie i miłość. Chwile szczęścia...wzloty i upadki.... Niektórzy upadają już na dobre.....
Przeraża mnie myśl, że mogłabym straciś to co teraz wydaje mi się całym moim światem. I przyznaję, że boję się tego wszystkiego....bo przecież nikt nie może mi obiecać happy end'u. Nikt.... Choć chciałabym wierzyć, że Ty ...że my nie skończymy jak oni. Że nam się uda.
I nie miej mi tego za złe kochanie...że im bardziej Cię kocham tym bardziej się boję. Ale poddaje się temu wszystkiemu, bo czuję, że muszę iść tą drogą...z Tobą.


Nie mogę zrozumieć, jak z miłości można przejść do nienawiści....Zastanawiam się co musiałabym zrobić, żebyś przestał mnie kochać....co musiałbyś zrobić Ty, żebym nie chciała Cię już znać. Wszystko wydaje się niczym przy tym jak bardzo Cię kocham.... Nie wiem...nie znam rzeczy, której nie mogłabym Ci wybaczyć...jak bardzo musiałbyś przestać być sobą, żebym przestała poznawać tego, którego pokochałam.... Nie wiem co musiało by się stać..... Tym bardziej mnie to wszystko przeraża.

" z miłości leczy tylko śmierć "

niedziela, 16 września 2012

. marchewkowe

Nie wiedziałam co z sobą zrobić więc zrobiłam ciacho marchewkowe ! Czekam teraz na dziuba ...mały spacerek, a później ciacho ! :)







czwartek, 13 września 2012

. późnym wieczorem


Od rana deszcz tańczy za oknem malując na liściach łzawe wzory. Do końca nie wiem jak się czuję... i do końca nie wiem co się stało. Nie chcę nic pochopnie oceniać...nie chcę wyciągać wniosków.
Przyzwyczaiłam się, że piszesz do mnie ciągle, że dzwonisz. Dziś postanowiłeś dać nam wolne. Od początku dziwnie się czułam...dziwnie i coraz dziwniej. Aż doszłam do miejsca gdzie poczułam się wolna..., że jednak potrafię..oddychać swoim powietrzem. Nie sądziłam, że to się uda. Nie myślałam, że to możliwe....
I wprowadziłeś mi zamęt w głowie. I nie wiem co mam o tym myśleć. I dziwnie się czuję, bo nie wiem co się z nami dzieje. Bo wrażenie, że coś się kończy coraz bardziej mnie spotyka...późnym wieczorem.
Lecz to pewnie tylko gorsze dni. Pewnie ta pogoda i wszystko inne co idzie nie tak. Pewnie tak. Zatrzymajmy jednak tą złą passę zanim zorientujemy się, że jesteśmy sobie obcy....

niedziela, 9 września 2012

.nothingness

Przepełnia mnie nicość. Selekcja uczuć nic tu nie daje. Mieszają się wszystkie, zmieniają...bledną, znikają. Przypływają nowe. I nawet ich intencji nie jestem w stanie opisać. Czy są złe ?  Czy dają mi siłę ? Czym są ?

Kim jestem?


Kołyszę się na krześle w rytm muzyki, słyszę słowa, których nie rozumiem, czuję się jak obłąkana i może nawet trochę tak wyglądam.
W pokoju panuje dziwny porządek. Myśli nie płyną. Czy w ogóle znajdę dziś coś w swojej głowie ... ?


Czy stałam się tym kim nigdy nie chciałam być ? Chyba trochę się pogubiłam. To nie ta droga. Nie dojdę niż już nigdzie. Muszę zmienić myslenie...muszę obrać nowy kierunek. Pierwsze kroki podjęte. Potrzebuję teraz odrobiny szczęścia.



środa, 5 września 2012

.za wcześnie



Gubię się we własnych snach. Gubię Ciebie.....ślepo wędruję po zakamarkach pamięci...bezskutecznie. Budzę się zmęczona. Nie rozumiem powtarzających się symboli...coś wisi w powietrzu....
Mini przemeblowanie w pokoju uważam za zakończone i ostatecznie udane. Miamał nadzieję na konfrontację z moim współlokatorem, ale ten nie wysilił się żeby wywlec swój owłosiony odwłok z norki ! On woli sobie na spokojnie, kiedy śpię...w  nocy wędrować po mojej nodze czy głowie....! Zboczeniec jeden ! Cztery pary zboczonych nóżek ! Okropne ! Niech go tylko dorwę !

Za wczesnie, żeby iść spać...ale łóżko wzywa tak zachęcająco...świeża pościel...miękkie poduszki .. i pająk pod kołdrą (!!!) . Z nudów zrobiłam kiczowaty kolaż ze zdjęć. No cóż oryginalny on nie jest i nawet mi się nie podoba, ale niech będzie....skoro już zrobiłam...
Chce mi się zdjęć....ale już za późno by się ze wszystkim rozkładać. Zatem jutro ...jak mi się nie odechce....zdjęcia ! A teraz biorę telefon..dzwonię do dziuba i idę spać ! Dobranoc !