środa, 23 kwietnia 2014

. żałuję

Miałam iść po coś do jedzenia... miałam umówić się na jutro z koleżanką.... kupić coś dla siebie, coś całkiem niepotrzebnego ale coś co ucieszy. Miałam.....ale nie zrobię nic z tych rzeczy.
Może to wszystko przeze mnie...... może to przez to, że chcę czegoś co wcale nie jest mi potrzebne. Boję się wychodzić z domu .... Zanim sama zasnę, nadsłuchuję czy wszyscy inni już śpią. Budzi mnie każdy szelest i niewinne stuknięcie. Cięgle się boję .... i choć o tym nie myślę...to wraca.
Przyglądam się przechodzącym obok mnie ludziom. Na ogół szczęśliwi... a jeśli nawet nie to chociaż uśmiechnięci. Czasami patrząc na nich wydaje mi się, że ich jedynym życiowym dylematem jest wybór koloru bransoletki którą u mnie kupują za kosmicznie dziwnie kwoty. To z jaką lekkością wyciągają ze swoich portfeli błyszczące papierki, naprawdę mnie zdumiewa.
A ja coraz częściej żałuję że żyje. Skoro nie jestem warta szczęścia i spokoju, skoro to wszystko ma tak wyglądać.... skoro dobre chwile mają być nikłymi wyjątkami w moim życiu.... to wcale nie chcę żyć. Ale spokojnie, nie mam zamiaru się zabijać. W moim przypadku, sam pogrzeb byłby ogromnym problemem, więc sama nie będę komplikować i tak beznadziejnej sytuacji.
Gadam z drzewami .. do ścian i do siebie. Trochę lżej, ale nikt nie odpowiada. Nie wiem co chciałabym usłyszeć, ale coś bym chyba chciała. Chciałabym wiedzieć, że to naprawdę się kiedyś skończy. Ale nikt nie jest w stanie dać mi takiej gwarancji. Więc co mam zrobić.... dalej żyć w strachu...? Tak dłużej nie mogę...... Wciąż się zastanawiam. Co robić, z czego zrezygnować z kim porozmawiać..... Gdyby coś się samo z siebie stało ... coś wyjaśniło.... gdyby ktoś coś od siebie powiedział.... Ale nie. To nie tak...to nie w moim życiu. Tu nawet o oczywiste rzeczy trzeba zawalczyć ..... błagać i płaszczyć się przed tymi, którzy mają lepiej.


Przestać chcieć .... przestać marzyć ....przestać myśleć o przyjemnościach .....zapomnieć o uśmiechu....przestać zbyt szybko oddychać....przestać żyć.

Mam ogromne wyrzuty sumienia....że nie ma mnie w domu....że siedzę na nudnym wykładzie. Mam wyrzuty sumienia, że zjadłam cukierki, że widziałam i słyszałam coś więcej. Mam wyzuty sumienia, że nie boli właśnie mnie.....

Zaczynam nienawidzić wszystkich tych, którzy tylko się uśmiechają..... nie potrafię już racjonalnie myśleć. To nie ja sama .. to sytuacja mnie zabija.... dlaczego choć jedna rzecz nie może być po mojej myśli ?! Mam marzenia ... tak proste i głupie, że aż czasem oczywiste....jednak w moim świecie to tylko marzenia. Dla innych to część pieprzonej codzienności.

Nikt nie rozumie...nikt z bliskich...jak to jest kiedy stojąc w sklepie zastanawiasz się czy kupić wodę za 1,20zł czy może sok za 2,30zł. Nikt z nich nie czuje tych dylematów, które sprawiają, że odechciewa się żyć. Tylko ona ... ona coś o tym wie.

I po co mi było mieć to wszystko w głowie. Swoją przyszłość.... siebie...swojego męża...swoje mieszkanie...po co mi to było... to nic nie jest warte..... Nic nie będzie takie jakim bym chciała, żeby było.

wtorek, 8 kwietnia 2014

. przeciwny biegun moich myśli

Długo mnie tu nie było .... chyba ogólnie przez jakiś czas mnie nie było. Dziś próbuję już nie być przeźroczysta. To jednak nie takie proste ....
Oddałam już prawie wszystko ... oddałam siebie ....i to za mało.. wciąż mało... nie lepiej ... lecz gorzej. Nie rozumiem już nic. Znów nie jest tak jak sobie to obmyśliłam... znów los wyrzucił mnie na przeciwny biegun moich myśli. 
Ratuję każdą sekundę uśmiechu ... szybko łapię wszystkie chwile radości. To nimi próbuję się znieczulić... lecz to nie wystarcza ... 
Ktoś na mnie czeka ... czeka na moje słowa... innemu coś mam podać... przepisać czy kupić. Muszę gdzieś jechać, coś załatwić, coś odebrać, gdzieś zadzwonić - nie zapomnieć o niczym. Byłabym wtedy taka nieodpowiedzialna .... Sama przed sobą tylko nie muszę się tłumaczyć, że zapomniałam coś zjeść czy przeczytać. Nikt nie będzie zawiedziony...nikt nie będzie krzyczeć czy dziwnie na mnie patrzeć. Chciałabym uwierzyć, że to kiedyś się skończy ...
Zaczynam bać się nadchodzących dni... to tak jakbym coś przeczuwała... ale nie mogła nic zrobić... tylko zbliżam się do tego bezwładnie.....sama już nie wiem. Znów wszystko nie tak .... Tak. Chyba jednak jestem fatalistką... chyba tak jakoś wyszło. Znów bez mojej wiedzy. 
Skąd mam brać na to siły... ? Gdzie mam szukać wytchnienia..... fizycznie jestem już zmęczona .... psychicznie już dawno nadaje się na odwyk - od życia i samej siebie. Znów widzę za dużo... znów słyszę to czego wcale nie chcę. Znów wiem to i tamto .... moja głowa jak śmietnik czyichś myśli pomieszanych z własnymi.

Chciałabym ci opowiedzieć ... jak to jest widzieć to, na co większość nie zwraca uwagi. Chciałabym pokazać ci jak to jest czuć wszystko tak mocno i intensywnie ..... Chciałabym ....

Nie potrafię już żyć - czasami czuję, że już nawet nie chce. Dlaczego ....