czwartek, 30 grudnia 2010

.spontanicznie całkiem zmieniam siebie

Spontanicznie całkiem zmieniam siebie. A w sumie to nie zmiana a powrót do tego co zgubiłam gdzieś po drodze donikąd. Tak na pierwszy rzut oka już widać trochę zmian ale te najważniejsze są we mnie. Zamknęłam kolejny krótki rozdział w moim życiu, najgorszy dotychczas. Znów zaczynam od nowa, tym razem silniejsza. Te święta choć nie świąteczne dały mi czas na przemyślenie siebie i tego co wokół mnie. Teraz ogólny zarys mam w głowie tego co chcę zrobić. Konkretnych planów nie mam co do dnia i minuty, ale wiem czego unikać. Zasypiam już spokojniejsza i budzę się z uśmiechem na twarzy, nie przyklejonym jak to wcześniej bywało. Wszystkie złe myśli rozpływają się niczym poranna mgła....

sobota, 25 grudnia 2010

.zwyczajnie nadzwyczajny dzień

Minął 24 grudnia... Wigilia. Chciałabym podsumować ten dzień ale nie potrafię. Zwyczajnie nadzwyczajny dzień. Inny niż wszystkie. Z roku na rok coraz gorszy. Tyle słów zostało przemilczanych, tyle uścisków dłoni i uśmiechów nie wyszło na światło dzienne. Zapomniany dawno, zatarty ślad czułości i rodzinnej atmosfery. Tylko namiastka tego co być powinno odbyło się wczoraj. Zabrakło nawet zapachu świąt. Tylko formalne kwestie jak kolacja wigilijna i dawanie prezentów odbyły się powiedzmy tak jak odbyć się powinny. Mogłabym równie dobrze spędzić ten wieczór na długim mroźnym spacerze, choć nawet to nie byłoby prawdziwe, bo z nieba padał deszcz a w powietrzu wisiała gęsta mgła. Nie potrafię już udawać i kolorować szarego obrazka . Pogodziłam się z tym jak jest i nie chcę chyba tego zmieniać. Nie potrafię dać szansy temu w czym tkwię.
Przede mną 25 grudnia... zwyczajnie nadzwyczajny dzień. Inny niż wszystkie. Z roku na rok coraz gorszy,.

sobota, 18 grudnia 2010

Zostawiłam przy Tobie samą siebie

Nie potrafię słowami opisać tego co dzieje się w mojej głowie. Szaleńczy wyścig myśli, sprzeczności i ta złość płynąca w moich żyłach. To uczucie niezłapanego w porę kolorowego pudełka z napisem "SZCZĘŚCIE", to wszystko sprawia, że chodzę bezczynnie po pustym pokoju nerwowo rozdrapując skórki przy paznokciach. Nie czuję bólu. Wszystko opływa mnie, nie zabierając mnie ze sobą. Chce mi się płakać... i dłużej nie mogę okłamywać się , że wszytko jest w porządku. Zostawiając Ciebie zostawiłam przy Tobie samą siebie. Teraz nie mogę jej z powrotem odzyskać nie zwracając się o pomoc do Ciebie.
Co się dzieje !? Gdzie jestem?! Gdzie się zgubiłam ?! Co po drodze przegapiłam ....

To już ponad pół roku jak zapominam o nim wieczorem a rano budzę się z jego imieniem na ustach.

Poranek przyniósł serię pytań i niewiadomych. Naprawdę nie wiem co powinnam zrobić, komu zaufać. Jest on częścią każdego mojego wczorajszego dnia, jest w każdym oddechu w każdym moim spojrzeniu, w kubku gorącej kawy. Nie potrafię teraz i tu wykrzyczeć, że dla mnie jest nikim. I tyle razy już próbowałam zapomnieć, zastąpić go czymś innym, lepszym na pierwszy rzut oka. Wszystko na marne. Każda próba wymazanie go z mojej pamięci nie daje efektów dłuższych niż jeden dzień. To już ponad pół roku jak zapominam o nim wieczorem a rano budzę się z jego imieniem na ustach. I pytając teraz siebie najzwyczajniej i najszczerzej czy chcę naprawdę zacząć to wszytko od nowa, czy chcę znów być częścią jego życia teraz, nie potrafię odpowiedzieć sobie twierdząco. Zaprzeczyć też nie chcę. Więc gdzie w tym sens.. niepewność błąka się we mnie nie dając wyjścia z tej sytuacji. To mnie męczy strasznie, przysłania wszystko. Może nie potrzebuję być znowu jego, może podświadomie dążę do porozumienia z nim. Krótka wymiana zdań, przyznanie się do swoich błędów jest mi może potrzebna do uzyskania spokoju. Może chcę usłyszeć od niego, że to koniec, zobaczyć w jego oczach pustkę, brak tego co zawsze w nich odnajdowałam. Może właśnie to jest mi potrzebne. Rozgrzeszenie i pojednanie. I chciałabym mu powiedzieć jak bardzo go kochałam, że teraz też go kocham i wszytko co robiłam przeciw jemu było pretekstem zwrócenia na siebie uwagi. Że był dla mnie najważniejszy. Tego nigdy mu nie mówiłam i możliwe, że boję się tego, że z ostatnim dzwonkiem rozejdziemy się w różne strony i nie będę miała już okazji opowiedzieć mu jak jest gdy go tu nie ma. Obiecałam sobie, że jeśli te dwa dni weekendu nie zmienią nic w moim życiu, zdobędę się na odwagę i opowiem mu wszystko to co chcę od dawna mu powiedzieć. Nie zastanawiam się co może z tego wyniknąć. Nie chcę gdybać i planować. Chce coś zrobić.


                

środa, 15 grudnia 2010

nic więcej i aż tyle

Może, nie będzie tak źle jak się zapowiadało. Może ktoś zrozumiał mnie wreszcie i postanowił dać mi szanse. Tak naprawdę mi zaufać. Odczuwam spokój. Wszystko opadło, złe wspomnienia, złe scenariusze. Rozsypane po podłodze muszę poskładać w całość. Od nowa. Na swój sposób.
Na nowy star dostałam pozwolenie. Nic więcej i aż tyle. Tego przecież chciałam od dawna. Słuchać tylko swoich myśli, tylko sobie wierzyć, tylko siebie obwiniać za to co nie wyszło...


wtorek, 14 grudnia 2010

.białe jest czarne

Tak, to wszystko było zbyt piękne żeby było prawdziwe. Na piękne oczy wygrane życie, na szeroki uśmiech zdobyta posada. Przykro mi nie mam w zwyczaju zwinnie unikać pracy, która jest moim obowiązkiem. Ale cóż, nie mam wyjścia. Zbyt często zaciera się granica dobra ze złem. Świat schodzi na psy. I w tym momencie obrażam te zwierzęta, bo nikt i nic nie jest w stanie określić tego co dzieje się tu i teraz za oknem.
Zasypiam... na kilka chwil z nadzieją, że po przebudzeniu będę mogła zapomnieć o tym co było. Na marne, wszystkie próby ulepszenia sobie świata, dodanie łyżeczki cukru do gorzkiego życia są zbyteczne.
Wygram... jak nie teraz to jutro.... kiedyś musi mi się udać postawić na swoim, obronić swoich racji i przekonań. Mam dosyć słuchania tego co mają do powiedzenia inni... niech ktoś wreszcie wysłucha mnie. Mam głos.. lecz każdego nowego dnia zabiera mi ktoś do niego prawo.
Zabawne, że patrzycie na to wszystko ze spokojem. Że machniecie ręką na każde przydepnięte słowo, na każdy zabity w zarodku gest. Z niedowierzaniem przyglądam się wam i sama sobie się dziwię, że jeszcze do tej pory żyję. Przecież tutaj wszystko co robisz jest niczym. Zostaniesz tutaj nikim jeśli nie będziesz opowiadał się za tym, że białe jest czarne..
Nie pozwól, żeby Twoje słowa, spojrzenie zdradziły, że w głowie masz coś więcej niż narzucone schematy. Że masz to coś co pozwala Ci przetrwać...

niedziela, 5 grudnia 2010

.clear

And she fights for her life
as she puts on her coat
And she fights for her life on the train
She looks at the rain as it pours
And she fights for her life as
she goes in a store
With a thought she has caught by a thread
She pays for the bread and she goes
Nobody knows 


Plan doskonały ułożyła w swojej głowie. Każdy dzień, każda minuta ma swoje przeznaczenie. Nie zapomniała o niczym ważnym. Każdy poranek będzie początkiem nowej przygody, a każda noc początkiem nowego poranka. Wszytko niby monotonne do granic dokładności, tak zwyczajnie idealne. Zamyka się na wszystko co może zburzyć jej wizję, odrzuca wszystkie sprzeciwy. Chyba wie co ma robić....

sobota, 4 grudnia 2010

Na początek

Dzisiejszy poranek różnił się od tych poprzednich. Z lekkością wstałam z ciepłego łóżka pełna nadziei na coś wspaniałego. Wszytko zdaje się być całkiem inne, bardziej przejrzyste, zrozumiałe. Nic przecież się nie zmieniło, niczego nie zgubiłam co dawałoby mi poczucie, że jestem szczęśliwa. W lustrze odbicie zdaje się być nowe. Nie poznaję siebie albo dopiero zaczynam siebie odkrywać. Coś musiało się stać tej nocy. Coś spadło z nieba wraz ze śniegiem....

KLIK