poniedziałek, 31 sierpnia 2015

.muffinka z morelą

Już po raz trzeci zabieram się za pisanie artykuły na stronę. I po raz trzeci zmącone jego osobą myśli wracają do punktu wyjścia. Nie mogę się skupić. Każda część mojego ciała robi co chce.... czuję się rozbita i nie wiem jak poskładać się w całość. Dłonie drżą i co chwile nerwowo naciskają klawisz backspace na klawiaturze. Nogi bolą - jeszcze po wczorajszym wypadzie na rower. Oczy bez przerwy kontrolują wyświetlacz telefonu. Stopami wystukuję nieznany mi rytm ...
Dzisiejsza kawa także była okropna. Nie przekonała mnie nawet muffinka z morelą. Wszystko na nic. Nawet teraz, kiedy już się w tym wszystkim zatraciłam - nawet teraz nie mogę w to uwierzyć, że sobie na to pozwoliłam. Nie sądziłam, że potrafię .... zakochać się tak całkowicie ...bez pamięci. I choć od samego początku broniłam się przed tym i chciałam wszystko kontrolować - na trzeźwo analizować,.....widzieć, to właśnie teraz głupie serce zaczęło bić mocniej. Nie mogę nikogo zmusić do uczucia .. nie mogę od nikogo wymagać by był mi na wyłączność. Jednak wciąż żyje nadzieją, że coś się zmieni. 
Zaczynam myśleć, że to kara. Że w ramach sprawiedliwości teraz ja mam żyć myślą o kimś ... jedynie na odległość ... i każdego dnia zadręczać się ... wstawać i upadać .... 

***

Podlałam wszystkie kwiatki w pokoju. Odchodzący dziś wrzesień popisał się kolejnym dniem upału. Na włosy nałożyłam nawilżającą maseczkę. Farbowane włosy wymagają teraz więcej uwagi. Ulubiony balsam rozprowadziłam po wysuszonej skórze..... usta posmarowałam olejkiem z witaminą E. Jeszcze tylko maseczka na twarz ... by nie widać było zmęczenia i cieniów pod oczami. Na koniec wysuszę włosy i upnę w koka. Poświęcę kilkadziesiąt minut na zrobienia makijażu..... Nie wiem jeszcze w co się ubiorę. To musi być coś wygodnego - bo będę musiała się trochę powyginać przy robieniu zdjęć .... coś formalnego - bo przedtem czeka mnie spotkanie redakcji ...i coś w czym będę czuła się piękna i pewna siebie. Zabiorę ze sobą ... czerwoną szminkę ....aparat...legitymację prasową.... i głowę pełną niepoukładanych myśli.  Wszystko dokładnie w tej kolejności.....


niedziela, 30 sierpnia 2015

. zatracam się

Nie wiem od czego zacząć. Najlepiej gdybym w ogóle nie musiała znów zaczynać. Jednak chyba będę musiała. Miałam nadzieję - i wciąż w jakiś sposób mam - że to już ostatni przystanek. Jednak jego słowa zmieniły wszystko. Przecież dobrze wiedziałam.. czułam, że tak się to skończy ... jednak się nie skończyło - przynajmniej dla mnie. Wciąż głupia ... naiwna czekam sama nie wiem na co. Nie zmienię tego, że jestem dla niego... właśnie nawet nie wiem kim dla niego jestem. Po prostu. I nic więcej. Jestem.
Wypiłam już dwie kawy. Żadna z nich mi nie smakowała. Jedna za mocna, a druga za słodka. Nie mogę zebrać myśli. Wciąż myślę - o wszystkim i o niczym zarazem. Rozmywa się obraz ....wszystko jak za mgłą.  
Najchętniej  powiedziałabym mu o wszystkim co dzieje się w mojej głowie. Najchętniej zatrzymałabym go przy sobie siłą - by został - by był. Jednak to byłoby jeszcze gorsze, niż to poczucie, że jest - ale nie ze mną i nie dla mnie. Wiem, że ta sytuacja nie jest łatwa także dla niego, dlatego nie chcę mu tego utrudniać. Wciąż spoglądam na telefon ... zatapiam się w tej cichej nadziei, że coś się jednak zmieni, że zwyczajnie mu mnie zabraknie. Czekam. Chciałabym już wiedzieć ... chciałabym nie czuć... jednak jak na złość musiałam .,.. musiałam pozwolić sobie na to uczucie, w którym będę się teraz zatracać. Snuję się z kąta w kąt. Próbuję znaleźć dla siebie zajęcie. Jednak nie mogę się na niczym skupić. Zaczyna boleć mnie głowa .... położę się spać przynajmniej tak szybciej minie mi dzień ....

sobota, 29 sierpnia 2015

.nie pozwolę

Jeszcze jakieś 8h do spotkania ...... nie śpię ... nie jem ...nie poznaję siebie. Jak mogłam tak żałośnie się zakochać ... wszyscy mnie przed Nim ostrzegali, a ja nie chciałam słuchać. Postanowiłam zaryzykować i dać sobie szansę. Nie smakuje mi przed chwilą zaparzona kawa .... 
Za godzinę fryzjer ..... zmiana koloru włosów - szybka decyzja - jak zawsze z resztą. Nie wykluczone, że zrzucę z siebie jeszcze kilka centymetrów kosmyków. 
Im bliżej wyjścia z domu tym mocniej czuję jak zaczynam tracić nad sobą kontrolę. Postanowiłam - jeśli potwierdzi się najgorszy scenariusz ... nie pozwolę sobie by zobaczył, że mi zależało .... 

piątek, 28 sierpnia 2015

.naiwna

Co chwila spoglądam na telefon. Milczy. Żadnych wiadomości. Założę się, że do jutra ten stan się nie zmieni. Usilnie zajmuję się wszystkim co tylko pomoże mi przyśpieszyć bieg dnia. Spiłowałam paznokcie ..... pomalowałam odżywką. Mokre włosy opadają mi na ramiona chłodząc trochę rozgrzane ciało. Niedługo zacznę się szykować. Nieplanowany wyjazd do miasta - akurat minie połowa dnia. I jeszcze jedna noc .... kolejna nieprzespana. 
Właściwie jestem przekonana jak potoczy się jutrzejsze spotkanie. Z minuty na minutę jest mi coraz gorzej. Sama z sobą zaczynam się źle czuć. Głupia! Naiwna! Nic już nie rozumiem. Jak mogłam dać się oszukać ... jak mogłam być taka bezmyślna. Niech już będzie po wszystkim. 

czwartek, 27 sierpnia 2015

.tym razem nie chcę mieć racji

Tak też czułam, że coś jest nie tak. Takie rzeczy da się wyczuć, nawet jeśli podświadomie się tego nie chce przyznać przed samym sobą. Ja już się przed tym nie broniłam. Od tamtej chwili wiedziałam, że czas zatrzymał się dla nas prawdopodobnie po raz pierwszy i ostatni. Znów głupia ułożyłam nas sobie w głowie i cieszyłam się tą wizją jak mała dziewczynka. Minęło trochę czasu .... i prawdopodobnie będę musiała zrobić kolejne, gruntowne przemeblowanie. Czuję się głupio sama przed sobą. I choć nie wiem jeszcze nic, to przeczucia nie podpowiadają niczego dobrego, Przede mną dwie noce i jeden dzień ... i wszystko wyjaśni się i będę mogła wściec się na siebie za naiwność i łatwowierność. I pewnie po raz kolejny będę zakładać się sama ze sobą, że koniec z facetami ... i jeśli stanie się to czego się obawiam ... to tym razem dotrzymam słowa. Dotrzymam tego przyrzeczenia by móc spełnić kolejne - wyjechać stąd i zacząć życie na nowo, gdzieś z dala od tego pechowego miejsca. 
Już późno a ja nie mogę zasnąć. Po głowie skaczą mi myśli wredne i przebrzydłe. Nie pozwalają mi na chwilę zmrużyć oka. W końcu muszę zasnąć.... 
Nie mam dla siebie dobrych wieści. Już na wyrost się pocieszam i planuję by tylko nie popłakać się i nie dać po sobie poznać, że zależało mi choć przez chwilę - a było ich więcej. Nie mogę zasnąć. Planuję więc w co się ubiorę ... a może tak jak na pierwsze spotkanie. To będzie takie symboliczne... pierwsze i ostatnie. Tak bardzo bym nie chciała a jednak czuję mocno, że tak to się właśnie skończy. 
Rozdrapałam zagojone rany na nogach... nerwy zaczynają przejmować kontrolę nad moim ciałem. I czuję już jak piecze mnie twarz ...nerwowy śmiech.....muszę go powstrzymać. 
Nic przecież nie zmienię. Coś uwił sobie w głowie - jakaś myśl, czyjaś wskazówka i już ma jakiś plan...jakiś szkic, o którym chce mi powiedzieć. Ja nie wiem czy chcę tego słuchać .... słuchać ... usłyszeć to wszystko ... nie chcę tego naprawdę. Jednak - nic nie zmienię. Mam w głowie kilka opcji ... kilka złych i może dwie dobre .... każda z nich wydaje się tak bardzo prawdopodobna. Tym razem nie chcę mieć racji.

.sama sobie

Chyba sama z sobą muszę dojść do ładu zanim zacznę plątać jego w swoją, zawiłą filozofię życia. Sama sobie muszę odpowiedzieć na pytanie czego chcę i czego oczekuję, Wszystko jest takie piękne i proste - ale tylko wtedy gdy patrzę na to z pozycji obserwatora. Gdyby tak dobrze się zastanowić, to wszystko do czego jakoś podświadomie, usilnie dążę, nie da mi teraz szczęścia. 
Dlatego zmieniam strategię postępowania. Skupiam się teraz mocno na sobie. Praca w redakcji zeszła ostatnio na dalszy plan więc pora przywrócić ją na jedno z pierwszych miejsc w hierarchii obowiązków. Ćwiczenia i dieta - z tym drugim idzie gorzej, ale z czasem uda mi się osiągnąć idealną wagę i sylwetkę. Spokój ducha - przyjdzie z czasem, gdy zobaczę, że warto było zainwestować w siebie. Dziś w planach, prócz pisania zapowiedzi i pytań do wywiadu - ciasto marchewkowe - hit tego lata. 

poniedziałek, 24 sierpnia 2015

.względny porządek

Weekend w pracy - na szczęście dziś dzień wolny. Wreszcie udało mi się znaleźć chwilę na uporządkowanie dokumentów. Niech tam chociaż będzie względny porządek. Rower odstawiłam do naprawy - mam nadzieję, że o 17 będzie już gotowy, bo mam zamiar ruszyć się z Kasią tu i tam. Później seria ćwiczeń z youtub'ową trenerką i może za jakiś czas będę mogła podziwiać efekty. W planach jeszcze uporządkowanie dokumentów, kserówek i materiałów do pracy magisterskiej. Niby wszystko znajduję w tym bałaganie ale biały stos kartek zaburza mi estetykę pokoju. 

W głowie także względny porządek - co dziwi mnie coraz bardziej. Mącą mi spokój przelotne wątpliwości, ale nic więcej. Dziwnie spokojna....opanowana. Porządek robi się sam. Czasami wybiegam myślami o jakiś rok do przodu. Nie widzę nic jasno. Wszystko takie zamglone. Rozmyte kontury mnie samej bardziej podniecają mnie niż martwią. Mam wrażenie, że najlepsze dopiero przede mną. I choć pewna jestem, że zanim poczuję, się w pełni szczęśliwa i pewna swego, to na drodze stanie mi wiele przeszkód.
Codziennie budzę się z nadzieję, że to już październik. Tęskno mi do zapachu wilgotnego asfaltu i liści. Z drugiej jednak strony chciałabym, żeby trwał sierpień .... bo jeszcze tu jesteś. 

piątek, 21 sierpnia 2015

.po obszarach swoich zmysłów

Proporcjonalnie do rosnącego szczęścia rośnie moja obawa straty. Im mocniej przekonuje się, że to z nim chcę budować swoją przyszłość, tym mocniej boję się rozczarowania. Zaryzykuję jak zawsze i postawię wszystko na jedną kartę. 

Jest coś o czym nie wie, a dla mnie ma ogromne znaczenie. Znalazł sposób, że czuję się przy nim spokojna i bezpieczna, Po tak krótkim czasie - a jednak udało mu się zwieść moją czujność. Jak nigdy przedtem poddałam się szybko - mam nadzieję, że nie będę żałować. 

Kilka dni razem. Za szybko by cokolwiek stwierdzić. Sama z sobą nie potrafiłam dojść do ładu. Jak zwykle palnęłam kilka głupstw. Teraz wyrzuty sumienia zjadają mnie od środka. Głupia! Dobrze wiem, że wszystkie moje wpadki zapamiętał. 

Czasami zanim zasnę, myślę jak to będzie, kiedy wyjedzie. Niby to kilka miesięcy osobno - jednak myśl ta nie daje mi spokoju. Chciałabym pewności, że nic nie stanie na przeszkodzie. Chciałabym pewności, że będziemy. Jednak na takie rozmowy jeszcze za wcześnie. I choć chciałabym wiedzieć już teraz - muszę czekać. Czuję, że warto. A może chciałabym tylko w to wierzyć. Sama już nie wiem. Wszystko jeszcze takie nowe i świeże. Każde spotkanie, spojrzenie i dotyk - są pierwsze. Jeszcze się nie znamy i błądzimy po omacku po obszarach swoich zmysłów. Coraz mocniej, coraz przyjemniej.... coraz bliżej.