środa, 24 grudnia 2014

.chcę czuć ból

Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Nie wiem nawet czego chcę. To o czym myślę jest poza moim zasięgiem - poza zasięgiem kogokolwiek. Czuję jakbym brała udział w jakimś dramatycznym przedstawieniu - żeby nie napisać w tragedii.. (choć właśnie to zrobiłam). Jestem pionkiem w czyjejś grze. Znów nie swojej. Kiepska rola mi się przytrafiła.  Kobieta tragiczna - bez nadziei na przyszłość. Nie wiem co mam robić. Tak źle jeszcze nie było. Jestem na granicy zmysłów. Raz kocham, raz nienawidzę. Zaciskam pięści, tak mocno by paznokcie wbijały się w dłonie. Chcę czuć ból - wtedy wiem, że żyję. W innym razie jakby balansuję na granicy światów - rzeczywistości i snu. Nie wiem jak mam sobie pomóc .. nie wiem...nie wiem... nic już nie wiem..... to wszystko bez sensu. Dzień podobny do dnia. 

czwartek, 18 grudnia 2014

. poza granicami rzeczywistości

Zimno. Bardzo mi zimno. To pewnie z ciągłego zdenerwowania. Drżą mięśnie. Mimowolnie coś chwytam i upuszczam. Kawa i bułka z żółtym serem. Wystarczy. Za godzinę trzeba wyjść. Nie na długo. Wrócę. 
Mam wrażenie, jakbym żyła poza granicami rzeczywistości. Wszystko nagle wywróciło się między nogami. Już nic nie jest takie jak przedtem.Wszystko się zmienia. Wszystko musi się zmieniać - nic nie jest stałe. 
Nie ma już we mnie uczuć. Przynajmniej tych, na których zależałoby wszystkim innym. Jest tylko złość i nienawiść. 
Nie widzę już w niczym sensu. 

środa, 17 grudnia 2014

. bez mrugnięcia okiem

Wszystko takie same ... albo jeszcze gorsze niż było. Nie rozumiem ludzi ani tego świata. Żałuję, że żyję. Gdybym tylko mogła .... nie mogę.
Tak samo jak ja nie rozumiem tego wszystkiego tak nikt nie rozumie mnie. Mogę sobie mówić o tym co bym chciała, o tym co myślę i czego oczekuję, ale to i tak zostaje puszczone w powietrze. Bez sensu jest więc bawić się w cokolwiek. Nienawidzę tego życia. Rzeczy które widzę, które słyszę - najchętniej zabiłabym tych wszystkich ludzi. Bez skrupułów  - bez mrugnięcia okiem. Nie miałabym litości - nigdy.
To wszystko jest takie sztuczne i na siłę. Nie chcę tego - to nie moje. Nic nie jest moje. Ubezwłasnowolniona. Sama dla siebie. Sama z sobą. Zawsze już tak będzie. I nie łudzę się, że kiedyś będzie inaczej. Już nie. 

poniedziałek, 15 grudnia 2014

.nieodwracalne

Po raz kolejny wyczekuję końca całej tej świątecznej szopki. W tym roku jeszcze bardziej boję się tego wszystkiego. Nie czekam nawet na ulubioną zupę grzybową. Kupowanie prezentów, stało się w tym roku jedynie przymusem - a nie jak zawsze ogromną przyjemnością.
Czuję, że coś się zmieniło. Stałam się bardziej stanowcza i coraz mniej we mnie uczuć. Wszystko co dla mnie ważne, powoli odchodzi. Tracę to wszystko dla czego żyłam. I nie mam na to wpływu - nikt nie ma. Każdy dzień przynosi coraz większą dawkę bólu. Jednak to jeszcze nie ten moment, kiedy będzie to nie do zniesienia. Kiedy już to wszystko stracę - będą musiała zacząć od początku. I wszystko będzie inne. I ja będę inna. Nie wiem jaka jestem teraz. Kim jestem.... nie wiem. 
Chciałabym wyjechać. Marzy mi się wyjazd  - ale nie na kilka dni - na zawsze - przynajmniej to najbliższe zawsze. Jednak wiem, że gdybym to teraz zamknęła za sobą drzwi, nic by to nie dało. Ale czuję, że ten moment nastąpi. Wszystko się przełamie, emocje sięgną zenitu i stanie się nieodwracalne. 

środa, 10 grudnia 2014

.na kocią łapkę

Z dnia na dzień, coraz mocniej przekonuję się, że nie potrzebuję już tego, na czym jeszcze niedawno dość mocno mi zależało. Złoty pierścionek....kilka brylantów...czy też cyrkonii. Zbędne komplikacje. Z resztą to pierwszy krok, do czegoś poważnego na co już zupełnie nie mam ochoty. Nawet mi się nie śni być panią domu, matką i w ogóle jak pomyślę o tej całej ślubno - weselnej szopce! Nie. Dobrze mi tak jak jest teraz. Bez zobowiązań, bez problemów. Nie chce się w to bawić. Nie chcę nawet o tym myśleć. Nigdy nie marzyłam o dużej rodzinie....odkąd pamiętam nie chciałam mieć dzieci. To dobry pomysł. Czuję, że takie właśnie życie mi odpowiada. Nie sprawdzę się w roli żony czy matki. Nie lubię się podporządkowywać. Jestem zbyt niezależna. Dobrze wiem, że ci i tamci planują sobie to i tamto - ze mną w roli głównej czy drugoplanowej. Jednak nie sądzę, żeby wszystkie scenariusze się spełniły. Czuję, że nad głową zapętla mi się sznur - nie chcę dać się złapać. To byłby największy błąd. Coś czuję, że kogoś rozczaruje, że ktoś mnie znienawidzi, zapomni i przeklnie. Nic na to nie poradzę. Nie - nie odwidzi mi się za rok czy dwa. Naprawdę  - z dnia na dzień jestem tego coraz bardziej pewna. 

wtorek, 2 grudnia 2014

. po co

To wszystko to jedna wielka iluzja. Świat nie jest wcale piękny ... życie nie jest proste .... a nadzieja w to, że będzie lepiej nie daje nic poza rozczarowaniami. Nie ma wielkich namiętności i miłości. Nie ma wielkich wzlotów i upadków. Nie ma nic poza rutyną. Wpadłam już po uszy i prędko nie wyjdę.
Wszystko co nie należy do moich codziennych planów i obowiązków, wprawia mnie w zaniepokojenie. Czuje się jakby burzyło się moje życie - od zwykłego spotkania, którego nie planowałam. Zaplątałam się w tym wszystkim.
Szczerze, to odechciało mi się tych całych zaręczyn, ślubu, wspólnego mieszkania i planowania rodziny. Prawdopodobnie i to wszystko jest tak samo przereklamowane jak rzeczy, które dotychczas znam. Po co więc pakować się w kolejne rozczarowania.