wtorek, 28 maja 2013

.tania podróbka

Z dnia na dzień coraz mocniej utwierdzam się w przekonaniu, że ten świat to jakaś tania podróbka czegoś co kiedyś istniało naprawdę. Te wszystkie uproszczenia i spłycenia rzeczy które się robi, odpowiedzialności i samego istnienia jest przerażające. Wszystko jest takie powierzchowne. Robione na szybko. 
Nie potrafię zrozumieć ludzi (nie to, że nie chcę ale nie potrafię), którzy sami sie ograniczają. Pod każdym względem. Dosłownie pod każdym. Nie mogę już znieść ciągłej prowizorki. Przeraża mnie fakt, że muszę pracować i przebywać z ludźmi, których ambicje kończą się na tym co 'muszą' zrobić. Nie przejdzie im nawet przez myśl (nigdy!), żeby wysilić się bardziej, zrobić coś więcej. Czasami mam wrażenie, że w kręgu ludzi mi najbliższych, tylko ja sama dla siebie zostałam. Nie mogę nawet porozmawiać o tym z nikim bliskim, bo przecież wysłuchanie mnie nie należy już do 'obowiązku'. I na początku starałam się tym nie denerwować. Miałam nadzieję (jak zawsze), że może uda mi się coś zmienić. Myślałam, że moje argumenty (widocznie za sałabe) trafią choć do części zamkniętych w sobie osobowości. Bardzo sie myliłam. Tak bardzo jak teraz ideowo samotna się czuję.

czwartek, 23 maja 2013

.odsunąłeś się ode mnie bądź mnie od siebie odstawiłeś

Znów milczysz. Zapomniałeś już nawet o sms'ach na dobranoc. Zastanawiam się co zrobiłam źle, że tak łatwo o mnie zapominasz. Czego nie zrobiłam, że tak szybko się wymkasz....sama nie wiem. Czekam jak głupia na jakąś wiadomość, na znak, że żyjesz. Na marnę. Od rana nic. Jeśli nie napisze pierwsza, nie mam co liczyć na wiadomość od ciebie.

Chyba nauczyłeś się żyć beze mnie. Już nie jestem Ci potrzebna cały czas. Tylko czasami z przyzwoitości ( tak myślę ) zadzonisz i zarzucasz mnie wiadomościami z uczelni. Nic o nas. Nic dla nas. 
Boję się dzwonić i pytać o cokolwiek. Boję się, że znów usłysze jak bardzo zmęczony jesteś i że znów nie masz czasu. Wole odpuścić sobie i Tobie, tych schematów powtarzanych codzienie. Przegrałam sama z sobą. Myślałam, że będę potrafiła Cię zmienić. Przegrałam. Pewnie to moja wina. Pewnie to moje wygórowane ambicje.  

Kiedy ostatnio rozmawialiśmy? O nas... kiedy rozmawialiśmy o czymś innym niż pogoda czy uczelnia ? My chyba nie rozmawiamy ze sobą w ogóle. Wymieniamy tylko informacje. To nawet nie jest banalna wymiana zdań. To chyba nie jest normalne. Ale jeśli znalazłeś sobie coś wzamian mnie, jesli coś Ci mnie zastępuję... to i ja muszę znaleźć coś dla siebie. Chyba już powoli gubię się w tym co piszę. A może wcale nie ....

Potrzebujesz wolności i swobody- to zrozumiałe. Ale sam przyzyczaiłeś mnie do tego, że ciągle pisałeś. A teraz taka nagła zmiana. Nie uwierzę nigdy, że stało się to ot tak.

Mam wrażenie, że chcesz uciec na jakiś czas. Oglądać przez całe dnie telewizję, czasami wypić piwko z kolegami, pośmiać się z 'lasek'. Wydaje mi się, że całkowicie pochłonęłą Cię atmosfera studiowania. Kilka godzin na uczelni, grupowo napisane kolowkium ze ściąg, później odpocznek, zabawa i żarty.
Tak mi sie wydaje.

A gdzie w tym wszystkim ja ? Czy zmieniać muszę swoje stanowisko do tych spraw ? Czy przymnkąć mam oczy na rzeczy, które są dla mnie nie do zaakceptowania ? Nie mogę. 
Denerwują mnie głupkowante żarty tych 'samców alfa' co z uczelni jak bydło na pole wybiegają na ulicę. Nie rozumiem ich poczucia humoru, ich zabaw i hierarchi wartości. Wartości ? Czy mają takie ? Nie wiem, może zbyt pochopnie i powierzchownie to oceniam, ale tak to z mojej strony wygląda.

Odsunąłeś się ode mnie bądź mnie od siebie odstawiłeś. 

sobota, 11 maja 2013

.cztery ściany

Wymieniam się myślami z odbiciem w lustrze. Chyba wygląda dobrze. To znaczy napewno lepiej niż ostatnio. Wymiana zdań zachodzi bezkonfliktowo, aż niedobrze się robi od tego samego gadania. Głuche ściany wsłuchują opowieści, która pisała się przez cały tydzień. Tak, one zawsze cierpliwie słuchają. Są zawsze moje cztery ściany czerwonego pokoju.

Zielone centymetry kwadratowe pochłaniaja każdy mój cięższy oddech. Od czasu do czasu przetrę je z kurzu co osiadł na liściach. Tylko tyle mogę zrobić w zamian.

Przepijam kawą smutne myśli, co goromadzą się pod powieką. W tle rozpuscza się smętna melodia. Moja aura gdzieś w niej.

Minęło już pół roku. Wciąż nie przeszło. To uczucie pustki i straty . Kolejny bagaż do mojej podróży. Jest coraz ciężej. To nie prawda, że czas leczy rany.





wtorek, 7 maja 2013

.poduszka nicości

Chyba nikt prócz mne nie widzi, że to wszystko upada. Chyba nikt inny prócz mnie nie chce nic zmienić. Wszystko na nie..... Połóżmy się spać.... Nic mi się nie chce... To wszystko bez sensu.
Tak ! To bez sensu ! Siedzieć i marnować czas, wciąż narzekać i wzajemnie sciągać się w dół. Mam tego dość. Dość! Sama ostatnio chodzę zła... zdenerwowana. Nic pozytywnego.
Nie wiem po co to robimy. Po co ściągamy się w dół... coraz niżej... w końcu opadniemy ... na poduszkę nicości. Nie wiem co zrobić. Jestem nieszczęśliwa, samotna. Żle mi z tym. Co robić? Co zmienić? Nie wiem.

Chyba widzimy to oboje. Ale ja już nie chcę dalej tego ciągnąć.Nie mam na to siły.
Zaczynam od siebie. Jednak na sobie nie przestanę. Jeśli ktoś mącić będzie mój spokój i ściągać mnie w dół... będę musiała odejść.


sobota, 4 maja 2013

.zakamarki świadomości

Za oknem paskudna pogoda. Chyba dałam się porwać zimnej i sennej aurze. Chociaż jakby się dobrze przyjrzeć, zza chmur nieśmiało wyłania się słońce.

Wisi nade mną kilka niezałatwionych spraw. Niechętnie o nich myślę i odkładam każdą taką myśl na bok, gdzieś w zakamarki świadomości. Jednak wracają do mnie, we śnie,ze zdwojoną siłą w koszmarnych aranżacjach. Ah wyobraźnia....

Miałam się wybrać gdzieś na miasto, pod wieczór. Ale pogoda całkowicie wybiła mi ten pomysł  z głowy. Poza tym...z kim i po co ? Sama ot tak ? Nie. Zostaję.

Mam cichą nadzieję, że może jutro ociepli się trochę, a zaplanowany festyn czy co tam ma być odbędzie się bez komplikacji. Pójdę na zarośniętą plażę, posłucham 'dobrej muzyki' i wróce do domu z poczuciem, że byłam ...gdzieś. Może przyjedzie W. Może ... zobaczymy.







środa, 1 maja 2013

.głupia

Mówisz, że jestem dziwna, że dziwnie się zachowuje. Nie będe zaprzeczać. Coś jest nie tak.

Nie potrafię cieszyć się ot tak. Udawać, że to co robię jest cudowne i naprawdę mnie zadowala. Brakuje mi wielu rzeczy. Brakuje mi czasu. Za dużo tu niedomówień. Przszłość ciągnie mnie w dół.

Ciągle mówię, że czegoś mi brakuje. Ciągle powtarzam, że chcę coś zrobić. Jenak jeszcze tu jestem... gdzie w tym logika ? Dlaczego nic nie zrobię ? Własnie. Dlaczego....

Nie mogę się zebrać. Brakuje mi inspiracji. Coś cięgle wpycha mnie do łóżka. Nawet dzisiajsza pogoda pokrzyżowała mi plany. Nocą deszcz zalał ulice. Alejki w parku zamienił się w małe bajorka. Miały być zdjęcia. Miałam się wyrwać. Pomyśleć by można, że szukam dziury w całym, bo przeciez mogę się cieplej ubrać i zrealizować plan ze zdjęciami. Przecież deszcz już nie pada... Może jednak się przejadę. Rowerkiem w kaloszach będę wyglądać uroczo.

Przesadziłam kwiatka. Posprzątałam pokój. I znów zamiast kilku ciepłych słow, do słuchamki rzuciłam Ci tylko ton niezadowolenia. Głupia jestem. Na własne życzenie psuję to co między nami. Głupia !!! W końcu mnie zostawisz. W końcu dostanę to na co saługuję. Głupia.