wtorek, 4 czerwca 2013

.uwikłana w sobie

Jest we mnie jakaś złość. Złość na nic i na wszystko. To ciągłe napięcie budzące złą myśl. Mija kilka dni. Wciąż uwikłana w sobie, próbuję znaleźć ucieczkę. Od siebie ? Do nikąd.

Czuję jak sztywnieją mi dłonie. Cała ja staję się mniej czuła. Wyostrza mi się spojrzenie.

Wtedy wyobrażam sobie, że jesteś przy mnie. Przynajmniej próbuję to robić. Układam na łóżku Twój sweter. Głową kładę się na ramieniu- tak lubię zasypiać przy Tobie. Twoje palce delikatnie wędrują po mojej głowie, gubiąc się między ścieżkami włosów. Zimny dreszcz przechodzi moje ciało. Z zamkniętymi oczyma wciąż myślę, że patrzysz na mnie jak mój osobisty anioł stróż. Czekasz, aż zasnę. Ramieniem przyciągasz mnie do siebie. Nic nie mówisz. Ze spokojem i pewnością patrzysz - czekasz aż zasnę.

Kurczowo trzymam się tego wyobrażenia. Namiaska Ciebie ... za mało ! za mało ! mało ! Znów chce mi się płakać. Ze zmęczenia w końcu zasypiam. W nocy budzę się - z podłogi podnoszę Twój sweter. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz