wtorek, 15 marca 2011

.na krawędzi

W tym biegu po wszystko i nic zaczyna brakować mi tchu. To co wczoraj miało jeszcze jakiś sens dziś blaknie w wiosennym, nieśmiałym słońcu. Na kilka chwil czas zatrzymał się znów, dla mnie. A może nie tylko dla mnie. Może dla Niego te kilka godzin też coś znaczyło... W każdym bądź razie to był jedyny moment w tygodniu, kiedy czułam, że jestem. Bo bywały momenty te dłuższe i te całkiem krótkie kiedy to byłam szczęśliwa. Ale mieszanka uczuć jaka powstaje będąc przy Nim jest nieporównywalna . Nigdzie indziej nie czuję się tak szczęśliwa, bezpieczna i czyjaś. Znów wracam myślami do tamtych dni. Tak właśnie do "tamtych". Widziałam te spojrzenia, pełne zdziwienia i zaskoczenia. Ale nie było w nich nic złego. To tak jakby wszyscy oprócz mnie wiedzieli jak to się skończy. Żyje teraz jakby na krawędzi, a każdy niezgrabny ruch może być tym ostatnim. Obserwuję wszystko dokładniej niż zawsze, ale nie widzę nic. Słaba jestem w tym wszystkim, Tak słaba, że samej mi siebie żal. Dziś ktoś powiedział mi, że zazdrości mi tego co mnie spotkało. Że takie uczucie zdarza się bardzo rzadko. Zastanawiałam się długo, czy rzeczywiście jest w tym coś niezwykłego i magicznego. Co sprawia, że wygrywa to ze wszystkimi kolorowymi przygodami...? Znalazłam wiele różnych odpowiedzi. W jedne z nich jestem zdolna uwierzyć a drugie zaś są tak głupie, że nikt by się nie nabrał. W tylko jedną wierzę-wciąż.
Wszystko niby na miejscu a jednak poplątane bardziej niż zwykle. Już nie ma strachu jak przedtem. Nie boję się. Zaskoczyć mnie może tylko bieg wydarzeń nad którymi kontroli nie mam ostatnio. Trzymam się mocno swoich myśli o Nim bo dodają mi otuchy w takie dni jak dzisiejszy. Kiedy jestem tutaj sama, zmęczona i senna. Lecz to prawie nic. Moje chore wyobrażenia, że trzyma mnie za rękę, że mógłby jeszcze kiedyś być mój. Nie widzę drogi powrotnej. Zatarły się stare ścieżki. Ale to dobrze, bo tymi samymi nie chciałabym wracać. Zawsze mogę zatrzymać się na chwilę i poczekać aż znów się znajdziemy. Wtedy zacząć od nowa szukać swojej ścieżki. Ale to temat który zabiera mi resztki moich sił. Chciałabym już wiedzieć i czuć jak leży obok mnie, kołysząc mnie do snu. Lecz to nie takie proste. To wszytko tylko moje nic nie znaczące przemyślenia i pragnienia. Milcząca tęsknota i puste spojrzenie też nie zadecydują o tym co będzie dalej. To tylko moje stęsknione usta wołają przez sen byś wrócił. To tylko ja zagubiona pośród szarych dni. Bez Ciebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz