niedziela, 27 lutego 2011

.ze skrajności w skrajność

Nie mam nad niczym kontroli. Czuję się jakbym tkwiła gdzieś w nieokreślonej przestrzeni. Bezwładnie. Poddaje się chwili, emocjom które wtedy mną rządzą. Ze skrajności w skrajność przechodzi moje samopoczucie. Na szybko szukałam jakiejś sensownej wymówki, by tylko odwołać spotkanie, później nie mogąc odejść od niego na odległość ręki. Znów poddałam się temu wszystkiemu, nie bacząc na dzisiejszy poranek. Nie wiem co się ze mną dzieje. Nie potrafię już przejmować się tym wszystkim. Nabrałam pewności siebie w czymś czego określić nie potrafię. Już nie doszukuję się sensu czy motywu tego co robię. Szkoda czasu na zbędne przemyślenia "co będzie?" a " co by było gdyby..?" .
Wstałam dziś zbyt późno. Znów czuję się zmęczona. Ale nie nieszczęśliwa.

Come on, we never know before we try
Come on, theres nothing we can't leave behind
Come on, we're past the time for questions, why?
Come on, yeah come on, what are we waiting for
Come on...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz