poniedziałek, 13 czerwca 2011

.huśtawka

Ostatnie dni były koszmarne. Najchętniej wymazałabym je z pamięci. Niestety. Nie ma takiej możliwości. Jak cień włóczyłam się po domu. Jeżeli nawet udało się komuś wyciągnąć mnie poza teren własnego podwórka, nie były to najlepsze chwile spędzone ze mną. Huśtawka nastrojów jak szybko przyszła tak niespodziewanie szybko się rozmyła. Dziś dwie mocne kawy i jego telefon z samego rana były wystarczająco motywujące, by wstać z łóżka przed godziną 10,00 ubrać się i wyjść z domu. Zebrałam myśli w jedną sensowną całość i zabrałam się do konkretnej roboty. Szykują się w najbliższym czasie bardzo ciekawe dni a raczej wieczory. Jeśli wszystko pójdzie jak trzeba może uda się mi odzyskać trochę pewności siebie. Na razie chowam się jeszcze w cieniu, boję się jak kiedyś pewnie postawić pierwszy krok. Ale mam nadzieję( jak zawsze z resztą), że w końcu się uda. Mam przy sobie ludzi na których mogę liczyć. Nie jestem sama, więc nie muszę się bać, że sobie nie poradzę. Wiem, wiem, że czasami bywam nieznośna i macie ochotę zwyczajnie mnie opierdzielić nie zostawiając na mnie suchej nitki. Ale myślę, że właśnie czasami tego potrzebuję by zejść na ziemię. Dodatkowo czas mnie goni. Terminy nakładają się i powoli zaczyna mnie to przerastać. Jestem teraz w tym momencie, w którym nie wiem co powinnam zrobić. Musze wybrać kierunek studiów a przede wszystkim miejsce gdzie będę się uczyć. Miało być tak łatwo i pięknie. Miałam być niezależna. Miałam być tą co zrobi wszystko co będzie chciała. Jednak wszystko okazało się bardziej skomplikowane niż wydawać by się mogło. Nie wiem co robić. Musze podjąć decyzję dobrą przede wszystkim dla mnie, ale także dla moich bliskich. Łatwo mi było mówić jakiś czas temu, że zostawię to wszystko. Teraz zależna od tego wszystkiego nie potrafię wybrać...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz