piątek, 3 czerwca 2011

4:18 rano

Znów 4:18 rano. Trochę jakby za gorąco jednak przeraźliwie zimno na dobrą sprawę. Znów 4:18 rano, zbudziłam się ot tak. Otwarłam szeroko okno i świeże,poranne jeszcze zroszone powietrze wdarło się do pokoju niczym intruz. Dziki dreszcz przeszedł mnie, czując jak chłodny powiew przechadzał się po moich niezręcznie bladych nogach. Za oknem miasto spało jeszcze spokojnie, na ulicy nie widać było nikogo pośpiesznie dążącego do pracy. Tylko kot leniwie na murku mruczał znaną mu tylko melodię. Wróciłam do łóżka przykrywając się puchową kołdrą po sam czubek nosa. Poranek był naprawdę chłodny. Jednak z minuty na minutę widać było wschodzące słońce. Świat budził się do życia a ja robiłam się coraz to bardziej senna. Nie wiem nawet kiedy, zasnęłam. Obudziłam się jakieś dwie godziny później, z głową ciężką jakby na kacu. Wszystko wirowało jak w kalejdoskopie. Gorąca kawa dobrze mi zrobi....



 (na zdjęciu : Sandra)


1 komentarz: