środa, 6 lipca 2011

.chcę być kobietą z moich snów

Nie mogłam rozpoznać jej na zdjęciach. Zajrzałam więc do szafy...przejrzałam stare ubrania i te całkiem nowe, czarne i kolorowe. Tam tez jej nie było. Jakby rozmyła się nie mówiąc nikomu gdzie idzie. Ale przecież nie mogła odejść...bez słowa zniknąć nie mogła. W pamięci cofnęłam się dość daleko. Do samego początku...nie! nie aż tak daleko ! Przypomniałam sobie, jak dobrze było być sobą. Chyba w tym biegu po szczęście i coś co nazywamy "spełnieniem" zapomniałam o tym co powinno być dla mnie bardzo ważne, a może nawet najważniejsze. Zapomniałam o sobie. Brakuje mi tych beztroskich dni. Ale przecież nic straconego. Od jutra, muszę znów zacząć z sobą być, rozmawiać i śmiać się jak kiedyś. Zmiany ?! Myślę, że powrót do tego co było. Nie do końca będzie to prawdą, bo tylko niektóre cechy przywrócić starać się będę....

***
Czy ona musi tak krzyczeć ?! Do cholery, nie jestem głucha! Tyle złości i nienawiści jest w niej, że niejeden kryminalista mógłby się przy niej zawstydzić. Ja pieprzę co za człowiek ! Bezczelna i bezuczuciowa kreatura ! Mam dosyć jej obecności. Czekam więc na niedzielę. Może uda mi się wyrwać....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz