wtorek, 6 listopada 2012

. sweter w paski

Chyba powoli wracam do życia. "Chyba" bo nie jestem pewna, czy nagle coś mnie znów nie złamie. Ale oczy otwieram już szerzej i widać w nich trochę mnie.



Wróciłam niedawno z uczelni. Tak naprawdę zajęcia skończyłam o 13.00, ale póżniej skoczyłam do babci na kawkę. Później z miczem (:*) skoczyliśmy na piwko, i na wykład. Dla ścisłości- wykład ten dotyczył matematyki. Tak więc ja, jako studentka II roku filologii polskiej znalazłam się na wykładzie matematyki dla wydziału budownictwa (!).
Jeśli mam być szczera, był to jeden z nielicznych wykładów, który dość konkretnie skupił moją uwagę. I choż nie wiedziałam za bardzo czego dokładnie dotyczył wykład, wydał  mi się bardzo sensowny i logiczny:) Bo zawsze przecież lepiej jest wiedzieć więcej! Spodobało mi się rysowanie wektorów, które zwyczajnie są strzałeczkami, oznaczanymi literkami. Wzory dyktowane przez wykładowczynię, także wydały się bardzo symaptyczne, gdyż składały się z samych literek, wielokropków i znaczków o jakich pojęcia wcześniej nie miałam.


W zasadzie nie jest jeszcze bardzo późno, ale ciągnie mnie do łóżka. Poduszki nęcą i nęcą. A ja w głowie mam wciąż czarno-bordowy sweter w paski. Nie lubię mijać się z Tobą myślami, słowami...nie lubię zostawiać Cię na peronie....nie lubię zasypiać sama. I fakt, że dzisiaj widzieliśmy się na mieście, a później na wykładzie miałam Cię blisko, nie daje mi tej satysfakcji. Nie miałam Cię dla siebie i ja nie byłam po prostu sobą. Bo zawsze gdzieś kogoś udawać trzeba, pilnować słowa, spojrzenia trzymać na wodzy. Bo patrzą na nas, oceniają, mówią. A ja chcę Cię tylko dla siebie, tylko wtedy kiedy jestem sobą. Wtedy mogę złapać spokój za ogon.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz