czwartek, 8 listopada 2012

. I follow you


Dopijam pierwszą kawę. Powoli dochodzi południe. Dziś odpuściłam sobie zajęcia. Znów wczoraj nie mogłam znaleźć sił na kolejny dzień. Kolejny raz zasnęłam z garścią pytań bez odpowiedzi.

Czuję się jakaś niepotrzebna. Nie potrafię znaleźć tego rytmu co dyktowałby mi dzień. Głowa pęka mi od myśli tak obcych, że nie powracam do nich więcej niż dwa razy. Po omacku przechodze przez dni. Jakaś nieobecna w sobie jestem. Nie rozumiem swoich wątpliwości , swoich smutków...siebie nie rozumiem. Nie mogę znaleźć nic co napędzałoby mnie do działania... nic dla siebie, nic swojego. Już nawet nie piję czarnej kawy, co było moim zwyczajem. Dodaje niestałą ilość cukru, czasem śmietankę by rozjaśnić myśli....

A Ty dałes sie ponieś temu prądowi, co biegnie o krok przed Tobą. Wciąż gonisz gdzieś za czymś, coś chwytasz, znajdujesz. Ty jesteś. Potrafisz swój czas za ogon złapać i trzymać , wypuszczać go jak chcesz.

Cieszę się bardzo, jak widzę, że dajesz sobie radę. Zawsze wtedy, nie wiem dlaczego, ale dumna jestem z Ciebie jakbyś był ( i choć zabrzmi to dziwnie), moim kochanym dzieckiem. To jak na razie daje mi punkt wyjścia. Z Twoich sukcesów się cieszę, dla Ciebie dziś tylko żyję. Ja sama nie widze dla siebie drogi. Wszystkie ścieżki rozmyły się jak poranna mgła.

Lecz czuję sie w tym tak bardzo samotna. Tak pusto robi się , kiedy nie piszesz. Za każdym razem powstrzymuję łzy, kiedy na pożeganie, rzucisz mi krótkie "pa". I boli mnie pośpiech w Twowim głosie. I wydaje mi się, że nie jest już tak jak kiedyś. Już nie rozmawiamy o nas, nie rozmawiamy już w ogóle. Wymieniamy się tylko słowami, tak czysto formalnie, że wolę milczeć. W każdym Twoim słowie próbuję odlaleźć trochę ciepła, w Twoim spojrzeniu szukam siebie. Na darmo. I nie wiem jak to zatrzymać. Kolejny raz nic nie wiem.
Nie ma już tej intymności, nie ma już tej atmosfery, tej całej otoczki, która gdzieś zawsze z nami była. Zdaje mi się, że jesteśmy jedną z wielu par, która po prostu jakoś z sobą jest. Gdzieś ta nasza wyjątkowość prysnęła. Zimno...tak chłodno zrobiło się nagle.
Prawie mam pewność, że nie zauważyłeś tego, że po przeczytaniu tego, będziesz zastanawiać się co mam na myśli. Pewnie nie odczuwasz różnicy....pewnie...choć może się mylę.
Już nie jestem wyjątkowa. Nie widzę już tego w Twoich oczach. Poczucie bezpieczeństwa, wyłączność...już sama nie wiem co sie z nimi stało Tracę siebie z dnia na dzień i pewność ...tracę.

A może i ja muszę pozwolić się porwać temu nurtowi, zapomnieć o sentymentach, Zapomnieć i zacząć JAKOŚ żyć.
Nie chcę.



Co jednak jeśli oboje zapomnimy ... ?







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz