poniedziałek, 12 września 2011

.cała we śnie

Stracony. Cały dzień przespałam. Pod kocem na miękkich poduszkach. Stracony ?! ..może nie do końca. Może właśnie tego potrzebowałam. Zanurzyć się we śnie bez pamięci. Co jakiś czas z sennego marazmu wyrywał mnie sms od Niego. Ciągle nade mną czuwał. Jak mój osobisty anioł stróż.
Dziwny ten dzisiejszy dzień. Chyba chcemy, żeby się zakończył. O tak, Ty ciągle zdenerwowany.Nie potrzeba Ci przecież tyle nerwów. Masz na głowie tyle obowiązków i jeszcze ja zatruwam Ci spokój. Dlatego, nie będę już marudzić jak to niewyspana czy zmarznięta jestem. Pora się opamiętać. Póki na to czas. Póki jeszcze tu jesteś. Tak, wiem- nie zostawisz mnie. Jednak każdy ma jakieś granice wytrzymałości. Nie chcę być zatem ta, które je przekroczy.
Jest 21,30. Wracasz do domu. Zmęczony. Jest wieczór a ja dopiero się budzę...jeszcze cała we śnie. Nie potrafię się uspokoić. Coś wewnątrz mnie ciągle krzyczy. Nadaremnie. Stoję w miejscu. Nie potrafię ruszyć. Zgubiłam gdzieś swoje miejsce na ziemi. Mój charakter już nie tak wyrazisty jak kiedyś zmieszał się z chłodną mgłą. Niewyraźna, zwyczajna...szara. Chcę znów ze zmęczenia zasypiać w pks w drodze do domu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz