wtorek, 17 maja 2011

.sobota i niedziela

Nie lubię takich poranków jak ten. Zimnych i niewyspanych ...całkowicie pustych, bez nadziei na cokolwiek lepszego. Pogoda za oknem dodatkowo wpycha mnie do łóżka i prosi by zostać tam do wieczora. Tak dziwnie słaba i bezsilna obudziłam się dzisiaj. Może to dlatego, że mam świadomość, że dzisiejszy cały dzień będę musiała spędzić w domu, ucząc się niemieckiego.... sama już nie wiem. Jednak to nie męczy mnie tak bardzo jak choćby nadchodząca sobota i niedziela. Czyste szaleństwo a nawet nazwałabym to głupotą. Powietrze zdaje się być coraz gęstsze i coraz trudniej mi oddychać. Czasami po prostu zostawiłabym to wszystko, wracając do starego życia, jednak nie potrafię odejść. Coś mnie tam trzyma, coś do nich ciągnie. Nigdy nie sądziłam, że znajdę się w tak niewygodnej sytuacji. Ale właśnie takie "przygody" spotykają mnie najczęściej. Więc chyba najwyższa pora nie dziwić się temu wszystkiemu. Szukać rozwiązania też nie mam zamiaru, bo co bym nie zrobiła zranię tą drugą osobę.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz