sobota, 13 października 2012

.dzień przed niedzielą


Sobotnie południe. Pogoda, nerwy i stres zrobiły swoje. Miczut przeziębiony... a ja sama nie czuje się wcale dobrze. Tak na dobrą sprawę nic mi nie jest, ale rozkojarzona jestem i niewyspana. Miczut mój konkretnie się rozłożył...mam nadzieje ze szybko mu przejdzie. I już nawet nie chodzi o jutrzejsze spotkanie. Fakt faktem, bardzo mi na nim zależy, bo miałabym Cię na kilka chwil dla siebie. Ale najważniejsze jest jednak, żeby zebrał siły i nie zawalił uczelni. Już chodzmi mi po głowie pomysł, żeby dziuba jutro w domu zostawić.. musi odpocząć przecież... wyspać się. Wiem, że mieliśmy się widzieć, ale zdrowie miczutka najważniejsze....

A ja dziś siadam do notatek. Dziś po raz pierwszy spokojna. Pokój już posprzątany...teraz czekam na obiad...później może się położę...może coś namaluję...a gdzie tu czas na notatki (?) :p

Miczutku zdrowiej !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz