poniedziałek, 19 grudnia 2011

.misz masz


Zaczynają się...długie wieczory przy książkach i zaspane poranki. Dziś pierwsze "kolokwium"...pewnie cała grupa nie zaliczyła, choć mam cichą nadzieję, że może uda mi się zaliczyć to badziewie. A jeśli nie, to 16 stycznia poprawka. Czyli święta zapowiadają się uroczo posrane. Z jednej strony dobrze, będę miała przynajmniej wymówkę, żeby tylko nie przesiadywać z "rodzinką".



Dzisiaj wcześniej wróciłam do domku. Po drodze kupiłam jedzonko dla szczura. Nikogo prócz mnie nie ma w domu. Reszta ekipy na mieście. Wrócą pewnie za jakieś dwie godziny, więc mam jeszcze chwilkę dla siebie...chwilkę, żeby tutaj pobyć.

Wczoraj z Dziubkiem moim byliśmy w Częstochowie na targach bożonarodzeniowych. Niestety trochę zawiedziona jestem, bo w zeszłym roku było więcej ciekawych rzeczy do zobaczenia. Niemniej jednak dotleniliśmy się i zmarzliśmy trochę, ale ogólnie podsumowując... było całkiem przyjemnie. Później bezcelowe błądzenie po galerii..(tak dziękuję Katarzyna, to wszystko dzięki Tobie, niezapomniane chwile spędzone poza domem). Wieczorkiem już jakoś Dziubek odwiózł mnie do domu...u mnie jeszcze zrobiliśmy sobie mały spacerek. I tak jakoś zakończył się dzień jakże miłym akcentem.

A teraz.. no cóż, trudno mi to przyjdzie ale będę musiała usiąść do łaciny :( Niestety tak...nasza babeczka obiecała, że jutro nas ładnie przepyta z czegoś tam .... więc tak czy owak trzeba by było zajrzeć do tych żółtych, przeklętych podręczników.
Także zmykam już moi drodzy, ale zostawiam dla was muzyczną propozycję, której słucham ostatnio każdego ranka.



1 komentarz:

  1. macie podręczniki?
    pyta Was?
    o jaaaa-k inaczej niż u nas:)
    Pan Z. to jednak wymiata jeśli chodzi o łacinę. nie przestraszy a nauczy :)

    OdpowiedzUsuń