piątek, 23 grudnia 2011

.brokat z pieprzonych bombeczek

Dźwięk budzika zbudził mnie ze snu. Była 8.00 rano..za oknem biało, przeszył mnie chłodny dreszcz...zima, jutro Wigilia.


 Zeszłam do kuchni. Włączyłam wodę na kawę...spojrzałam w lustro..znów to samo puste spojrzenie. Gdzie jestem myślami..? gdzie jestem znów... ?
W rzędzie ułożyłam kilka książek. Tak, mam zamiar dziś zacząć czytać lektury na kolokwium. Wszystkie stare, z przeżółkniętymi i podartymi kartkami, pachnące biblioteką i tajemnicą.

Skończyła się kawa. Może bym coś zjadła? Później...

Wczorajszy dzień był pasmem rozczarowań. Nawet nie chce mi się o tym pisać, myśleć...wspominać. Tak, moje wspomnienia są takie "kolorowe"... "bajeczne".
W domu pachnie suszonymi grzybkami. Pachnie nadchodzącą porażką i nieporozumieniem. Niedobrze mi na samą myśl o choince...a unoszący się w powietrzu pył i brokat z pieprzonych bombeczek doprowadza mnie do szału. O tak! świąteczny szał !





Wczoraj już nie mogłam wytrzymać w domu, więc wyszłam...zrobić kilka zdjęć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz