wtorek, 17 lutego 2015

.widnokrąg

Jak zwykle - cała chęć pisania schowała się razem ze słońcem za widnokrąg. Jeszcze kilka godzin temu, z niecierpliwością wyczekiwałam chwili, kiedy siądę przed komputerem i zacznę pisać kolejny rozdział jakże interesującej pracy magisterskiej. Niestety. Przeczytałam kilkanaście stron kserówek dotyczących manipulacji i na tym koniec. Zaczynałam trzy razy. Z każdym kolejnym, pierwsze zdanie kolejnego rozdziału było coraz gorsze. Odpuściłam. Nie wiem w zasadzie o czym chciałabym napisać. Błądzę palcami po klawiaturze jak po pustym mieście nocą.
Trochę tu trochę tam. Myśli nie mogą usiedzieć na dupie. Niby odpuściłam już pisanie pracy, ale pieprzona chora ambicja wciąż krzyczy by spróbować po raz czwarty. Ale nie do końca mi się chce, i nie do końca wiem o czym bym miała pisać, i nie do końca potrafię się skupić. I w ogóle końca nie widać. Zaczynam się denerwować. Nerwowo przeglądam Facebook'a w oczekiwaniu na jakiś lajk czy komentarz - głupia! Zamiast zacząć pisać ten kolejny rozdział czy dopracować poprzedni - to nie. Coś bym zjadła - ale nie wiem co. Coś bym obejrzała - ale nie wiem co. Kurwica mnie zaraz trafi. Uuuuuu - meliska. Jedna, druga, trzecia i nic! Można pić, można ćpać i jeść - i nic. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz