środa, 12 października 2011

.senne poranki

Poranki są takie chłodne i leniwe. Najchętniej nie wystawiałabym z pod zagrzanej kołdry nosa, ale nieubłaganie dzwoniący budzić każe już wstawać. Na wpół śnie wstaję i po omacku zmierzam do kuchni by nastawić wodę na kawę. Później oczywiście okupywanie łazienki przez jakieś 20 minut i mniej więcej jestem już w stanie jak ja to mówię "do użytku". Za oknem pogoda nie zachęca do wyjścia więc zakładam na siebie największą ilość sweterków , tak by móc tylko dopiąć kurtkę. Mija kilka godzin zanim wrócę do domu. Godziny dłużą się a głos wykładowcy załamuje się w mojej głowie tworząc chaos, którego nie mogę ogarnąć do dnia następnego. Wracam do domu zmęczona i przede wszystkim zmarznięta. Boli mnie głowa i GARDŁO co najgorsze ! Oczywiście znów musiało mnie coś złapać, akurat teraz gdy mój głos jest na wagę złota ! Ciepłe herbatki, tabletki na wzmocnienie i kolorowe witaminki łykam w ustalonej kolejności. Może pomogą. Kolejna dawna tabelek za jakąś godzinę. Przed samym snem. Noce natomiast mijają okrutnie szybko. Tak niewinnie zmieniają się w ten pieprzony kolejny zimny poranek! Cholera by to trafiła! Jutro tez się nie wyśpię !
Pragmatyzm, esencjonalizm, dominanta.... Ok wracam do notatek !

Dzisiejszy pieprzony, zimny poranek !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz