poniedziałek, 10 października 2011

.nareszcze w domu

Zapowiada się mroźny tydzień. Przynajmniej po dzisiejszym dniu jestem raczej tego pewna. Nie liczę na poprawę. Zawsze przecież lepiej przygotować się na gorsze. Dziś zmarzłam biegając po mieście, przesiadając się z autobusu do "autobusu za tramwaj"(!). Wszystko to przez to okropne stypendium, na które trzeba złożyć masę papierów, dostępnych oczywiście w różnych częściach Częstochowy. Od tego wszystkiego rozbolała mnie głowa. Odpoczynek i trochę ciepła znalazłam oczywiście u babci. Niezawodny azyl, w każdej gorszej sytuacji. Jednak wracać trzeba było znów do domu, żeby zebrać myśli na nowy dzień. Przed wyjściem babcia poczęstowała mnie jeszcze cudowną wiśniówką własnej roboty, co też wracając do domu nie zmarzłam (!).
W drodze powrotnej zanurzyłam się oczywiście w lekturze...coś cudownego, jeszcze raz polecam (Anna Szatkowska-"Był Dom" )

 

Przypadkowo wpadłam na tę piosenkę. Słysząc sam wstęp coś  we mnie drgnęło. Tak ! Znam ten kawałek i dość mocne uczucia się z nim wiążą, choć nieokreślone. Skąd ją znam ?! Z czym mi się kojarzy ?!
Znasz odpowiedź ... ?

Chcąc nie chcąc, choć raczej to drugie poznają nowych ludzi a oni mnie. Niezbyt mi się to podoba. Jak najdłużej chciałabym pozostać anonimowa. Chyba mi się to nie uda ....

Niedługo wyciągnę Olszę na zdjęcia i dodam coś nowego! Za dużo zmian u mnie zaszło, żeby dodawać tylko czarno białe zdjęcia. Więc w przyszłym tygodniu ! Only me ! ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz