niedziela, 16 listopada 2014

. czuwam

Za oknem deszcz i chłód. Nie dobrze - nie mogę się rozchorować. Tyle osób na mnie liczy. We wtorek urwę się z zajęć - to nic. Kiedyś to nadrobię - studia nie są najważniejsze - tym bardziej tutaj.  Wrócę wcześniej do domu - zjem coś...choć prędzej wypiję kawę - wsiądziemy w samochód - kilka minut i będziemy na miejscu. Nasza nadzieja. Pieniądze - jeszcze są. Na razie się nie martwię - spódniczka może poczekać.

Ten piątek.... miał być czymś wyłącznie dla mnie - odskocznią od codzienności. Specjalnie wstałam bardzo wcześnie rano - ułożyłam włosy, zrobiłam makijaż....ubrałam się inaczej niż zwykle. Uczelnia...praca....później miała być romantyczna randka w atmosferze pachnącej cynamonem i goździkami. Cóż - nie wyszło. Być może tylko jak myślałam o randce - być może on myślał o koleżeńskim spotkaniu. Rozczarowanie. Tak już słyszałam, że to moja wina - niech będzie. Pewnie i moja.

Musze pisać - artykuł, sylwetkę, reportaż, felieton - coś jeszcze? Chyba o niczym nie zapomniałam. Poza tym 13 pozycji książkowych bezgłośnie czeka na przeczytanie - co najmniej dokładniejsze przejrzenie. Tak - zrobię część dzisiaj - tak...wiem, że muszę - tak bardzo czuję, że nie dam rady.

Spotkamy się na mieście. Kupię Ci buty. Wybierzesz jakie będziesz chciała - cena nie gra roli. Wiem, że wybierzesz rozsądnie. Jutro? - Nie jutro się nie uda. Wtorek mamy już zaplanowany. W środę tez nam nie pasuje. Czwartek? Być może czwartek - nie pójdę na jedne zajęcia - okazja żebyśmy gdzieś razem wyszły - nie odpuszczę. 

Jak się czuje? Dobrze? Świetnie - na taką odpowiedź liczyłam w głębi ducha. Jak wrócę z pracy to go mocno przytulę - wiem, że tego nie lubi. Ale pańci nie było cały dzień - muszę. 

Siedzę tu - dnia dopełnia kieliszek czerwonego wina. Ściemnia się - jest wczesne popołudnie. Już wstaję - odkręcę kratki wentylacyjne - zasłonię dziury, co mi ciepło zabierają z domu. 

Śpijcie spokojnie. Czuwam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz