wtorek, 5 sierpnia 2014

. poranne

Trwa najpiękniejsza chwila dnia. Jeszcze przez jakąś godzinę - zanim obudzi się świat - zanim na ulicy zaczną jeździć samochody. Sąsiedzi jeszcze w swoich domach. Cisza i spokój - tak mocno przeze mnie wyczekiwane każdego dnia.
Czuję jak na ramiona opadają mi wilgotne kosmyki włosów. W pokoju miesza się zapach słodkiego szamponu i świeżego powietrza, wdzierającego się przez otwarte na oścież okna. Zapach kawy gdzieś zginął...może dlatego, że to tylko 3w1 a nie moja kochana mała czarna.
Kupiłam pocieszacz i wypełniacz czasu. Wreszcie będę mogła zamykać, poprawiać, upiększać i podziwiać chwile. Nie tak jak ostatnio - co mi przez palce umykały, i sama nie byłam w stanie sobie ich przypomnieć. Teraz każde zdjęcie, jest częścią niedalekiej przeszłości - o której tak łatwo, ostatnio zapominałam.
W kubku widać już dno. Kawka powoli się kończy. Powinnam pracować nad zleconym mi tekstem - jednak nie potrafię odnaleźć w sobie ani trochę chęci, by do tego usiąść. Po powrocie z pracy marzę tylko o odpoczynku - ale nie, żeby to tylko leżeć czy spać. Nie, nie... Ale posiedzieć na ławce w cieniu, z książka i herbatą o smaku szarlotki.... tak, zdecydowanie tak.
Chyba kończy się mój czas. Trzeba ułożyć włosy, pomalować rzęsy, wybrać dress code na dziś, zabrać "Chemię śmierci" do torebki i wyjść z domu... mam na to jakieś 50 minut. Powinnam zdążyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz