środa, 8 lutego 2017

.wracam do siebie

Wysłałam w świat kilka kolejnych maili ze swoim CV. Jakiś czas temu napisałabym pewnie, że z nadzieją, że ktoś się odezwie. Teraz jednak z obawą o każdy nadchodzący telefon z nieznanego numeru. Zamieram bez ruchu i miękną mi nogi jak tylko widzę wibrujący telefon a na wyświetlaczu obcy numer. Kolejne 'niby' propozycje na umowę zlecenie. Wymagania większe niż status całej firmy, a o wynagrodzeniu najlepiej w ogóle nie rozmawiać, bo można by się nabawić bólu głowy, którego nie zwalczę przeciwbólowymi, bo za co niby miałabym ja kupić.

Zima nie odpuszcza. Z dnia na dzień coraz zimniej. Musiałam zaopatrzyć się w czapkę - a to już naprawdę oznacza, że na dworze jest nieprzyjemnie.

Pies śpi obok mnie, a przynajmniej wygląda jakby spał. Czasami tylko podniesie swój skórzany pyszczek i rozejrzy się czy przypadkiem nie zdążyłam wyjść z pokoju bez niego.

Kończę pierwszą dziś kawę. Tak jest dość wcześnie, ale nie tak jak kiedyś kiedy pisałam tu w okolicach 6 rano. Staram się jakoś wypełnić ten wolny czas. Wypożyczyłam trzy książki w bibliotece... dwie kupiłam, bo standardowo spodobała mi się okładka. Zaczęłam już czytać - i tym razem dobrnę do końca, choć jednej z pięciu wybranych. 

Zrobiłam porządek w szafie. Poukładałam co mogłam ułożyć, wyrzuciłam dwie reklamówki zbędnych szmatek i szmateczek i została mi sterta ubrań do prasowania. Pewnie jakąś godzinę postoję nad kwiecistą deską i parującym, ciepłym żelazkiem.

Tak czy owak ... wracam do pisania, wracam do muzyki.....wraca, do siebie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz