czwartek, 20 marca 2014

. to chyba nie jest życie

Będzie dobrze ... tak, słyszałam to kilka dni temu, w zeszłym roku i dwa lata temu też to słyszałam. Będzie dobrze .. tak? Więc kiedy?
Kiedyś jeszcze wierzyłam, że będzie dobrze - ale już mi przeszło. Już się nie łudzę. Gdyby chociaż raz to całe 'będzie dobrze' się sprawdziło - może chciałabym dalej w to wierzyć. Teraz już nie chcę się oszukiwać. Zastanawiam się, dlaczego ja .. dlaczego moja rodzina ... dlaczego? Wszystko co robię, uzależnione jest od tych wszystkich pieprzonych problemów. Uwierzyć nie mogę, że co krok napotykam jakieś trudności. Czasami mam wrażenie, że to nie dzieje się naprawdę... czasami chciałabym po prostu nie żyć - i coraz częściej się zastanawiam, po co w ogóle tu jestem. Całe moje głupie życie, naszpikowane jest pasmem problemów i nieszczęść - to chyba pomyłka, głupi żart czy coś w tym stylu. Wszystko za co się wezmę budzi z szarych zakamarków problemy. I gdybym to tylko ja była taką chodzącą 'pomyłką'. Ale tak jakoś dziwnie się składa, że moja cała rodzina i otoczenie są totalnie pojebane. Czuję się bezsilna.... sama nie potrafię udźwignąć już więcej. I co ... mam płakać... użalać się nad sobą.... złościć ?! Co mam robić ... co zrobić, bo już nic nie pomaga .... Gdybym mogła cofnąć czas ... gdybym mogła się nie urodzić ... gdybym mogła wszystko zmienić. NIE MOGĘ ! 
Mam to swoje dwadzieścia dwa lata - i to ma być niby mój najlepszy czas. Znów muszę wyjść poza szeregi ogółu .... Nic mnie tu nie cieszy ... Jak mogę nie chcieć żyć ... jak mogę nie chcieć ... skoro świat jest 'tak piękny'. Jestem tu sama, byłam i zawsze już będę. Co mi po pięknych słowach ... zapewnieniach bez pokrycia. Mam ich już całą kolekcję. Nie dziękuję - wystarczy. Czy nie istnieje mi pokrewna dusza? Nie ma nikogo, kto zrozumie? Nie ma? ..... w to jeszcze nie straciłam nadziei. 
Znów wszystko robię mechanicznie - staram się nie myśleć - by nie popaść w jakąś depresję.... Chodzę do pracy na wyznaczone godziny - robię co trzeba - wracam do domu. Wilgotny zapach ubrań, zimne powietrze, niedomknięte drzwi - tak jestem w domu. Na uczelni - drukuję materiały - zapamiętuję - zaliczam. Nic więcej. Znów wracam do domu z zapałek - zasypiam. 
Nienawidzę swojego życia. Wszystko jest takie nie moje - nie takie jakie bym chciała. Dlaczego? Co takiego zrobiłam? 26 czerwca 1992 ...
Tak bardzo rozczarowałam się życiem. Myślałam, że jak znajdę pracę to część problemów zniknie. A tu jak na złość jeszcze kilka do kompletu się pojawiło. Nic się nie zmienia .... tylko ja na wadzę tracę, co mnie akurat nie martwi. Czuję, że to wszystko się jakoś kumuluje nade mną... i w końcu spadnie to na mnie. Spadnie .... i zastanawiam się co się stanie. Już mam w głowie kilka scenariuszy - ale, nie łudzę się, że któryś z nich się sprawdzi. Życie pewnie ma dla mnie coś specjalnego. 
Zastanawiam się jak żyję .... jak mogę żyć, jeśli nic tu nie jest moje ... jeśli wszystko chciałabym zmienić. To chyba nie jest życie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz