wtorek, 8 lipca 2014

. niedoścignione marzenie

Wszystko straciło swój sens ... ostatecznie wszystko stało się szare, bez wyrazu. Nie pamiętam już kiedy naprawdę się cieszyłam. Nie potrafię nadal określić czego mi trzeba i czego oczkuję od życia. 
Jutro obrona dyplomu.... a jakoś nie czuję się ani zdenerwowana.... ani zaniepokojona. Jakby nie robiło to na mnie żadnego wrażenia. Czasami mam wrażenie, jakbym przestała czuć. Wszystko robię mechanicznie - bez emocji i uczuć. Całkowicie zatraciłam się w sobie i nie potrafię odnaleźć dawnej drogi. Z dnia na dzień coraz bardziej mi obojętne - wszystko ..... Kiedyś jeszcze się martwiłam ... kiedyś się starałam.... A teraz patrzę na wszystko ze spokojem jakby w ogóle mnie nie dotyczyło, jakbym przyglądała się temu z obojętnej odległości.
To czego chcę staje się poza moim zasięgiem. Jak zwykle z resztą..... a jeśli już dostaję to na co czekałam to zawsze z nawiązką czegoś złego. 
Zliczam tylko chwile, których nie chce pamiętać a jednak wieczorem przed snem wpełzają pod zmęczone powieki. Każdego razu gdy zamykam oczy, przeżywam na nowo te najgorsze chwile ... te wszystkie, które jeszcze są w stanie obudzić we mnie uczucia - te przykre i negatywne.
Przeglądam piękne suknie ślubne, których nigdy nawet nie przymierzę. Oglądam projekty mieszkań, obok których nigdy nawet nie przejdę. Patrzę na zdjęcia znajomych, szczęśliwych i uśmiechniętych .... patrzę bo sama nie potrafię taka być. I tak ciągle wszystko opiera się na patrzeniu... na niedoścignionym marzeniu ....
I to nie prawda, że marzenia się spełniają. Z roku na rok jest coraz gorzej. Nie stało się nic czego bym pragnęła. To wszystko jest tylko we mnie.... i nigdy chyba poza mnie nie wyjdzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz