Noc. Przez otwarte okno wdzierało się chłodne, zimowe powietrze. Nie było mi zimno. Było nam dobrze. Strach ustąpił miejsca podnieceniu i czemuś tak wspaniałemu- kocham Go. Jego dłonie na moim ciele, moje drżenie i natłok emocji. Mimo wszystko idealny ład. Nie chciałam by poranek wyrwał nas z objęć nocy. Bezpiecznie czułam się czując jego oddech na ramieniu, jego zapach sprawiał, że wszystko było tak proste. Nie liczyło się nic. Tylko on i ja-my.
Dzień. Przez okno wdarło się poranne słońce. To już ranek...trzeba wstać.
Nie zapomnę.
Dzień. Przez okno wdarło się poranne słońce. To już ranek...trzeba wstać.
Nie zapomnę.
chwile szczęścia żeby nie myśleć, że to wszystko kiedyś nam pryśnie
minie tak jak sezon na wiśnie, straci smak
ale nie ważne,ważne chwile są każde
i mimo wszystko miło być
iść przez życie w nieustannym zachwycie
zwłaszcza gdy jest to dzielić z kim
Mój zakochaniec...:*
OdpowiedzUsuńTo, że było wam dobrze akurat słyszałam... XD
Cieszę się, że znowu jest dobrze...
Panna Migotka+ Mała Mi+ Włóczykij= FUN!!!:P:P
:* Mieliśmy być świętą trójcą Olsza! Ja chcę foty z tej dzikiej nocy(i mniej entuzjastycznego poranka:D)- koniecznie
OdpowiedzUsuńDobrze dobrze foty będę jak się z nimi tylko uporam ... ;)
OdpowiedzUsuńDobrze, już dobrze... bedzięmy swiętą trojcą :P:P
OdpowiedzUsuńA jeżeli chodzi o zdjęcia to ja też chcę !!!!!