Utopiłam kilka wczorajszych smutków w lampce białego wina. Muszę przyznać, że było okropnie niedobre, ale ważne,że na chwilę mogłam przestać myśleć o wszystkim o czym zwykle myślę wieczorami. Obraz wirował mi w głowie a muzyka grająca w tle zwalniała tempo. Nie pamiętam ile wypiłam. Przecież to nie ważne. Liczy się długi finisz. Patrzę teraz na pusty kieliszek i zastanawiam się ile razy będę w nim zatracać się bezpowrotnie...
To chyba ta piosenka wczoraj mi towarzyszyła.... KLIK
...tak to była ona.
Zabawne, że nie miałem odwagi, by cokolwiek skomentować,
OdpowiedzUsuńto wszystko dzieje się zbyt szybko, by nad tym zapanować
Mija kolejny rok, wszystko poszło do przodu, a my opieramy się każdej chwili