Już zaczęłam wierzyć, że będzie dobrze. Uśpiłeś moją czujność. Dość skuteczny retusz rzeczywistości. Naparawdę zaczynałam mieć nadzieję, że wreszcie odnajdę spokój i równowagę. Tak myślałam wczoraj.
Teraz siedzę tu sama. Wszędzie są Twoje rzeczy. Twoje ubrania...szklanka po herbacie...poduszka...laptop. Zapach tego domu mąci mi myśli. Dziwnie się czuję. Mimo, że nie jestem tu pierwszy raz... jest mi jakoś obco. To wszystko nie moje. Nie takie jakie chciałabym żeby było.
Tylko muzyka jest moja. Z głośników leci dobrze mi znana melodia.
Tak dobrze Cię znam. Znam Twoje życie. Tak bardzo mnie to przeraża, bo to tak bardzo nie moje. To tak bardzo nie w moim stylu. Próbuję ułożyć w całość wszystkie uczucia i wybrać to najmocniejsze i według niego postępować. To trudne.
Widzę jak moje myśli dalekie sa od Twoich. Czuję tą przepaść. Mam wrażenie, że oboje ją widzimy. To okropne uczucie. Czuję jak rośnie we mnie złość, która w swej najwyższej fazie przekształci się w żałosną bezsilność.
Tu wszystko jest Twoje.... może trochę nasze... ale nie moje. Nie mogę odnaleźć tu siebie. Mówisz, że się nie zmienisz. Przecież to wiem....przecież Cię znam. To jaj mam się zmienić ? Zrezygnować ze swoich zasad .... wartości ... nie mogę i nie chcę.
To wszystko jest takie ... prowizoryczne. Wszechobecny chaos. To mnie przerasta. To ciągle tu jest. Nie zmienia się nic.